Siedzieliśmy właśnie w gabinecie pielęgniarki i patrzyliśmy jak ta opatruje Fionę. Patrzyłam na lisicę podejrzliwie. Cała się trzęsła, ale znałam ją (niestety). Nie bałaby się jakiś tam starszaków, a już na pewno nie pomogłaby nam z własnej woli. Kiedy pielęgniarka, która była białym niedźwiedziem skończyła, powiedziała, że możemy iść. Gdy wyszliśmy z pomieszczenia, a lisica chciała od nas uciec, ja złapałam ją za ramie uniemożliwiając jej to. Dziewczyna obróciłą się i posłała mi gniewne spojrzenie. Popatrzyłam jej w oczy i rzeczywiście, mogłam zobaczyć tam złość, ale również i strach. Dobrze wiedziałam, że nie boi się mnie, Tails'a ani Shalie. Tu musiało chodzić o coś innego.
- Możesz mnie już puścić? - spytała zirytowana Fiona, na co zmarszczyłam brwi.
- Tylko jeżeli odpowiesz na moje pytanie. - oznajmiłam równie suchym tonem co ona.
- Wal.
- Czemu nam pomogłaś? I czego ty się boisz? - zapytałam, a ta obróciła głowę.
- Nie twój interes i się niczego nie boje. - powiedziała sztucznie pewnym siebie głosem na co wywróciłam oczami.
- Aha... bo ci uwierzę. Niestety znamy się długo, nawet jako wrogowie. Dużo o tobie wiem i widzę strach w twoich oczach. Dobrze wiem, że jest to związane tym, że nam pomogłaś. Ktoś ci musiał to kazać zrobić, najprawdopodobniej straszeniem. Pytanie tylko, kto. - stwierdziłam. Lisica jedynie spojrzała na mnie kątem oka po czym wyrwała swoją rękę.
- Powiedziałam, nie twój interes. - po tych słowach sobie poszła.
- Co to było? - zapytała Shalie podchodząc do mnie z Tails'em. W odpowiedzi na jej pytanie pokręciłam głową.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Niedługo po tym zadzwonił dzwonek. Kiedy wszyscy kierowaliśmy się do swoich klas, zobaczyłam kogoś w oknie szkoły. Stanęłam i przyjrzałam się postaci. Tak, to na pewno on.
- Sana? - zapytał lis podchodząc do mnie.
- Tails, co teraz mamy? - zapytałam odwracając się do niego.
- Religie. - oznajmił na co się uśmiechnęłam. Na tej lekcji mogłoby nie być nikogo. Ksiądz i tak by nie zauważył.
- Idę na chwile. Spóźnię się. - stwierdziłam.
- Ale...
- Wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuje. - powiedziałam do chłopaka. Ten przytaknął po czym udał się do sali. Ja dzięki mojej prędkości wybiegłam ze szkoły i stanęłam za osobą którą zauważyłam. - Hej! - wykrzyczałam, przez co wystraszyłam chłopaka. Ten obrócił się w moją stronę i się uśmiechnął.
- Zawsze daje się nabrać. - zauważył na co cicho zachichotałam. - Hej San.
- Hej Knux. - powiedziałam przybijając z nim piątkę.
- Czy ty nie masz lekcji? - zapytał na co wywróciłam oczami.
- Mam, ale religie. Tak czy tak nic na niej nie robimy. - stwierdziłam na co ten prychnął.
- Typowo. - powiedział a ja spojrzałam na niego podejrzliwie. - Co?
- Od kiedy tu jesteś? - zapytałam, przez co ten zaczął się drapać po karku.
- A co?
- Czy to ty nastraszyłeś Fione? - spytałam na co ten się zaśmiał.
- Kiedy tędy przechodziłem, aby pójść do Sonic'a, zobaczyłem, że to twoja szkoła. Zajrzałem przez okno i akurat zobaczyłem, jak Fiona oblewa twoją przyjaciółkę i cie wyśmiewa. Kiedy ona wyszła ze szkoły na papieroska, ja przybiłem ją do muru i powiedziałem, że jeśli jeszcze raz coś takiego zobaczę, to wybije jej wszystkie zęby. - oznajmiła kolczatka przez na i ja zaczełam się śmiać.
CZYTASZ
Odmienne~
FanfictionJest to książka, która powinna wam lekko przybliżyć przeszłość Sany. Mam nadzieje, że przypadnie ona do gustu. UWAGA! Rozdziały pojawiają się i mnie i u @_r0u7e_,ponieważ występuje tam jej oc. U niej część jest z jej perspektywy a u mnie z perspekt...