~16~

36 6 0
                                    

Łzy po moich policzkach leciały strumieniami. Bardzo nie chciałam, aby Shelie wyjeżdżała. Dawno nie miałam takiej przyjaciółki. Oczywiście, Amy to co innego, bo ją poznałam poprzez Sonic'a, a Shel sama. Widać było, że na początku nie lubiła ludzi, ale ja jej jakoś pomogłam. Przynajmniej to nie pójdzie na marne. Mam nadzieje.

- Sana? Co ty tu robisz? - zapytał znajomy głos. Podniosłam wzrok i ujrzałam czerwoną kolczatkę. - płakałaś?

- Nie twoja sprawa, Knux. - powiedziałam przybita wycierając policzki.

- SANA! - usłyszałam niedaleko krzyk brata.

- TUTAJ SONIC! - krzyknął Knuckles, a ja wstałam, aby uciec. Na moje nieszczęście kolczatka złapała mnie za ramie i nie pozwoliła odbiec. - Sana! Wyluzuj!

- Zostaw mnie! - wykrzyczałam z płaczem.

- Sani... - powiedział mój brat kucając przede mną. Po chwili czułam, jak Knuckles mnie puścił, a ja wpadłam w ramiona brata. Na początku z całej siły się wyrywałam aby uciec gdzie daleko, lecz ten tylko mocniej mnie przytulił. - Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - oznajmił kojącym głosem a ja zaczęłam płakać w jego klatkę piersiową.

- A jeśli nie? Nie słyszałeś co mówiła Shel? To przeze mnie wyjeżdża. Najlepiej by było, gdybym się nigdy nie urodziła. - powiedziałam, a brat jedynie złapał mnie za brodę i zmusił do spojrzenia mu w oczy.

- Nawet tak nie mów. Shelie mówiła, że jej przykro. To nie twoja wina. Bezpieczeństwo na pewno nie jest jedynym powodem. Przecież byłaś u niej. Widziałaś, że jej rodzice dobrze Cię traktowali, prawda? - spytał na co przytaknęłam. - No widzisz. Wracajmy do domu. - poprosił mój brat, na co lekko przytaknęłam. Sonic wziął mnie na ręce i spojrzał na zakłopotanego Knuckles'a. - Jej przyjaciółka wyjeżdża. Nie najlepiej przyjmuje to do wiadomości. - stwierdził na co kolczatka przytaknęła. - Trzymaj się.

- Pa Sonic. Pa Sana. - powiedział spoglądając na mnie.

- Pa Knux i przepraszam. - oznajmiłam, na co ten się uśmiechnął.

- Nie ma za co San. Do zobaczenia. - powiedział, po czym przybyliśmy żółwika a jeż pobiegł ze mną do domu.

~TIME SKIP 2 dni później~

Minęło kilka dni od ostatniego razu, kiedy widziałam się z Shel. Sonic pozwolił nam nie chodzić do szkoły, wiec aktualnie jest 02.22 a ja z Tails'em oglądam MHA sezon 3. Po chwili jednak zaczęłam czuć się senna. Oparłam się o ramie lisa i poszłam spać.

~•~

Znowu była w tym pokoju i znowu było tak, że widziałam przebłyski.

- Sana! - znowu usłyszałam głos tej kobiety, jednak teraz brzmiał na strasznie zmartwiony. - Błagam, uważaj na siebie! Nie rób nic głupiego! Jesteś w śmiertelnym niebezpieczeństwie! - wykrzyczała.

- A kiedy nie jestem?! Co ty w ogóle gadasz, co? Nie chce tu być! Wypuść mnie! - krzyknęłam po czym znowu wszystko stało się czarne.

~•~

Nagle poczułam jakieś szturchanie. Popatrzyłam na sprawcę i ujrzałam... nikogo innego jak Shelie.

- Co jest? A to ty. - powiedziałam.

- Chciałam spędzić z wami trochę czasu zanim wyjadę. - stwierdziła wilczyca a ja podniosłam się do siadu i spojrzałam na jeszcze innych gości. Amy i Knuckles. Fajnie. Dziwiło mnie to, że jeżyca się nie przymila do mojego brata. Tak jest rzadko.

- No. Ranny ptaszek. - zaśmiała się kolczatka na co wywróciłam gałami.

- Musiałam się wyspać. Ostatnio dużo się dzieje. - zauważyłam patrząc na Shelie, a ta odwróciła wzrok.

- Przyszliśmy pogadać... - powiedziała Amy spoglądając na Sonic'a.

- O czym? - spytałam z ciekawości.

- Eggman coś planuje... Wiem tylko, że ma to coś związanego z Saną. - odparł Knux.

- Pożyjemy zobaczymy. - wzruszył ramionami mój brat.

- Sana. Nie ważne co się będzie działo... Zawsze będę z tobą. Tutaj. - pokazała palcem na moje serce.

- Będziemy za tobą tęsknić... - stwierdził Tails, który zaczął się budzić. Chyba ostatni raz robimy maraton MHA. - A tak a ogóle to mam coś dla Ciebie. - dodał biegnąc do pracowni. Wrócił z czterema pierścieniami. - Te są na dłonie, a te na kostki. - powiedział po czym założył bransolety.

- Do czego służą? - spytałam przyglądając się nowej biżuterii wilczycy.

- Pomogą Ci używać mocy. To tylko prototyp. Nie obiecuje, że będą działać w stu procentach. - odpowiedział lis.

Dziewczyna uśmiechnęła się, a potem ostatnie wspólne chwile spędziliśmy naprawdę miło. Śmialiśmy się, wymienialiśmy i po progu gadaliśmy. Będzie mi tego wszystkiego brakować...

Odmienne~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz