Rozdział 7

1.7K 42 14
                                    

Delikatnie otworzyłam oczy i poczułam delikatny dotyk na mojej tali. Wystraszona przeturlałam się po łóżku i spadłam z hukiem na podłogę.

- Szlag!- wkurzyłam się. Po chwili usłyszałam głośny śmiech Ethana. Stanął nademną i bezczelnie się patrzył. Rozwścieczona spróbowałam wstać ale potknęłam się o leżące na podłodzę poduszki i po raz drugi leżałam po wykrzywiana na podłodzę, a ciemnowłosy zamiast mi pomóc, śmiał się.

-Na co czekasz! Chodź tu i mi pomóż!

Chłopak podszedł i złapał mnie w tali podciągając do góry i stawiając na nogi.

-Wystraszyłeś mnie.-powiedziałam z wyrzutem i usiadłam spowrotem na łóżko jednocześnie sprawdzając godzinę na telefonie.

-Jest już 11: 53! O nie... Rodzice mnie zabiją. Czemu mnie nie obudziłeś?!

Chłopak nic nie odpowiedział więc odłożyłam telefon i na niego spojrzałam. Ethan dokładnie się mi przyglądał. Dosłownie pożerał wzrokiem.

-Co? Jestem brudna, czy o co chodzi?

-Lepiej podciągnij tą bluzkę do góry, bo nie ręczę za siebie.- powiedział z lekką chrypką.

Zdezorientowana spojrzałam na siebie i zauważyłam, że bluzka niebezpiecznie zsunęła mi się z ramion odsłaniając zbyt dużo. Zarumieniona szybko podciagnęłam ją do góry i wstałam z łóżka.

-Ja już będę wracała do domu. Rodzice na pewno się o mnie martwią.-tak Sarah, na pewno się o ciebie martwią.Powiedziałam w myślach.- Wielkie dzięki za przenocowanie.

-Nie zjesz śniadania?

-Nie. Naprawdę muszę już wracać do domu.

Chłopak wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Spakowałam telefon do torebki i poszłam się przebrać w wczorajsze ciuchy.

Po kilku minutach byłam gotowa. Wyszłam z pokoju i udałam się schodami na dół. Ruszyłam w stronę kuchni bo z tamtąd wydobywały się dźwięki. Stanęłam niedaleko Ethana i odchrząknełam.

-Jeszcze raz dziękuję.

-Spoko.-ciemnowłosy nawet się nie odwrócił tylko wzruszył ramionami. Dziwne.

-No to... Narazie.- skierowałam się w stronę drzwi. Założyłam buty i pociagnęłam za klamkę. Ostatni raz odwróciłam się w stronę Ethana ale on dalej stał do mnie tyłem i robił śniadanie.

Zdezorientowana przekroczyłam próg drzwi i udałam się scieżką przed siebie. Dupek. Stwierdziłam. Nawet się że mną nie pożegnał. A wczoraj był taki do wszystkiego skory. Jednym słowem: dupek.

Po 15 minutach jazdy autobusem i 10 minutach marszu, znalazłam się pod domem. Cicho otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

-Gdzie ty byłaś?!-rozległ się głos ojca.-Zresztą, nie ważne. Nie obchodzi mnie to.- zrobił krótką przerwę i kontynuował- za godzinę wyjeżdżamy z matką na 2 miesiące. Pieniądze zostawiliśmy ci na biurku w twoim pokoju. Matteo wyjechał na wymianę na 4 miesiące więc będziesz sama. Nie rozwal domu w czasie naszej nieobecności.- zakończył i odwrócił się do mnie plecami, kierując się w stronę sypialni.

Zaskoczona i zdezorientowana stałam w miejscu jak słup soli. Musiałam na spokojnie przyswoić te wszystkie informacje. Z trudem udałam się do pokoju i się w nim zamknęłam.

******

Jestem sama w domu już od jakiś 2 godzin. W tym czasie zadzwonił do mnie Matteo z wyjaśnieniami i przeprosinami za to, że nie powiedział mi wcześniej. Zapewnił, że będzie mnie odwiedzał i dzwonił w wolnym czasie.

Właśnie ubierałam na nogi buty bo umówiłam się z Madison w parku niedaleko domu. Wzięłam do ręki mały plecaczek i wyszłam zamykająć za sobą drzwi. Po kilku minutach byłam w parku. Od razu zauważyłam Madison więc ruszyłam biegiem w jej stronę.

-Hejka!

-Hej kochana!- przytuliłyśmy się i usiadłyśmy na ławeczce obok fontanny.

-No to opowiadaj. Czemu tak wcześnie wczoraj wyszłaś z imprezy?

Opowiedziałam jej ze szczegółami "nocną przygodę". Skończyłam na tym, że Ethan zachowywał się na drugi dzień jak dupek i odetchnęłam.

-SPAŁAŚ Z NIM W JEDNYM ŁÓŻKU?!-prawie krzyknęła.

-Tylko tyle zapamiętałaś z mojej wypowiedzi?

Madison zbyła moje pytanie i zaczęła zadawać kolejne.

-I jak było? Boski jest prawda? Kiedy ślub?

Załamana pokręciłam głową.

-Nie będzie żadnego ślubu. Lepiej mi powiedz jak tam z Liamem?

-Nic, co ma być?

-Nie udawaj mi teraz. Przecież widzę jak na niego patrzysz.

-Ehh... No może troszkę mi na nim zależy, ale tylko troszkę.

Pogadałyśmy jeszczę chwilę i wróciłyśmy do domów. Zmęczona opadłam na łóżko i wpatrzyłam się w sufit. To był męczący i bardzo dziwny dzień. Chwilę jeszcze po rozmyślałam po czym wykończona zasnęłam.

Sama w tym domu przez 2 miesiące? Nie, to nie może się dobrze skończyć.

***********
Zostaw coś po sobie!

(Nie) Idealni  |Wstrzymane| (W Trakcie Poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz