Rozdział 4

1.6K 40 2
                                    

- Obiad! - krzyknęła Madison. - Chodź zaprowadzę cie.

Ruszyłam za nią i już po chwili stałyśmy przed stołówką. Wręcz roiło się tam od uczniów. Westchnęłam i weszłam za blondynką do środka. Podeszłyśmy do bufetu. Nie byłam głodna dlatego wzięłam tylko sok pomarańczowy i usiadłam do stolika, który zajęła już nam Madison. Zaczęłam rozglądać się po stołówcę aż w końcu zagadnęłam.

- Jak się nazywa ten chłopak z którym przyszła do naszej klasy jakaś nauczycielka?

-  Ethan Valker. Niezłe z niego ciacho nie? Tajemniczy typ. Tylko nie liczni wiedzą o nim coś więcej. Ja wiem tylko to, że jest wręcz zabójczo przystojny i prawie że każda laska na niego leci. A najdziwniejsze jest to,że ostatnią dziewczynę miał dwa lata temu. Podobno została potrącona przez samochód i zmarła na miejscu.

- Em. - odchrząknęłam.- Przykre. - nie wiedziałam co więcej powiedzieć dlatego napiłam się soku.

-Mogę się dosiąść? -usłyszałyśmy i obie podskoczyłyśmy ze strachu.

Do naszego stolika przyłączył się jakiś chłopak. Liam. Zerknęłam na Madison. Delikatnie się usmiechnęła i zarumieniła ale szybko się ogarnęła i powiedziała.

-Jasne. Zapraszamy.

Chłopak na nia spojrzał i się uroczo uśmiechął.

-Jestem Liam.

-Madison.-powiedziała i uścisneła mu rękę.

Wzrok Liama przeniósł sie na mnie.

-A ty jesteś nowa?

-Jak widać.-stwierdziłam i tez wyciągnęłam do niego rękę.- Sarah.

Chłopak się uśmiechnął i już miał coś powiedzieć ale przerwał mu dzwonek na lekcjie.

-Historia.- burknął z rezygnacją.

Ojjj. Chyba ktoś tu nie lubi tego przedmiotu.

                              *******

Po lekcji wiedziałyśmy, że Liam nie tylko nie lubi historii ale też nic z niej nie umie. Dosłownie NIC nie umie. Pani Grutowska wzięła go 2 razy do tablicy i za każdym razem nic nie odpowiedział tylko patrzył na nas błagalnie. Rzecz jasna dostał za "odpowiedzi'' 2 jedynki, a dodatkowo ten babsztyl kazał mu zostać po lekcji.

I właśnie takim o to sposobem same wychodzimy ze szkoły.

- Kurde. Zapomniałam z szafki wziąść worka!

- Poczekać na ciebie?

-Nie, poradze sobie. Możesz już wracać. -odparłam i lekko się uśmiechnęłam.

- To ja lecę do domu. Miałam dzisiaj jechać z mamą na zakupy.- pożegnałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę.

Właśnie trwała lekcja, więc bez zbędnych przeszkód dotarłam do szafki. Wyciagnęłam worek i skierowałam się w stronę wyjścia.

Już miałam pokonać ostatni zakręt, gdy zderzyłam się z czymś twardym i wylądowałam na podłodzę. Zaskoczona pisnęłam i zerknęłam w górę. Napotkałam spojrzenie czarnych jak smoła oczu. Czułam jagby przyświetlały mnie na wylot.

-Patrz jak idziesz, ślepoto!- zdenerwował się chłopak i zamiast pomóc mi wstać patrzył na mnie z góry i świdrował wzrokiem.

-To nie ja na ciebie wpadłam, tylko ty na mnie! I nie nazywaj mnie ślepotą! - zdenerwowałam się, no bo co on sobie myśli. Na początku na mnie wpada a potem zwala winę na mnie i jeszcze śmie na mnie podnieść głos.

Chłopak drgnął i zrobił krok w moją stronę po czym się delikatnie schylił.

- Uważaj na słowa, laluniu.- niemalże szepnął. Ciarki przeszły mi po plecach ale nie zamierzałam dać za wygraną.

- Na początku mnie wyzywasz a teraz jeszcze grozisz!?- warknęłam. Typ mnie wkurza. Co on sobie myśli!?

Chłopak się wyprostował i poprawił włosy ręką dalej wlepiając we mnie swój wzrok.

-Czekam.- powiedziałam chłodno.

-Na co? Księcia na białym koniu? -zakpił.

- Nie. Czekam aż pomożesz mi wstać, debilu.

Ciemnowłosy prychnął.

- W twoich snach. - posłał mi jeszcze kpiący uśmieszek i ruszył w swoją stronę.

- Dupek.

-Słyszałem!

-Taki był plan!- krzyknęłam za nim znikł za zakrętem.

Podniosłam się z podłogi i otrzepałam. Chłopak jest wkurzający. To było dopiero moje drugie spotkanie z nim twarzą w twarz, a już zdążył mnie wkurzyć.

Ale... Zauważyłam w nim coś, czego nie widziałam u losowo spotkanej osoby.  Zaintrygował mnie. Miał chłodny wzrok ale ja zauważyłam w nim iskierkę ciepła. Małą. Niemalże nie zauważalną. Ale jednak tam była. Każdy ją ma. Nie ważne czy jest się dobrym czy złym. Poprostu czasami siedzi ona bardzo głęboko. Trzeba tylko do niej dotrzeć...I z iskierki, wzniecić ogień.

*******

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że pochłonie on także mnie.

***********
Hej! Przepraszam, że nie dodawałam długo rozdziałów! Obowiązki wzywały;)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Zostaw coś po sobie!

Marcysix_

(Nie) Idealni  |Wstrzymane| (W Trakcie Poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz