Rozdział 8

1.8K 73 25
                                    

Kolejna nudna lekcja matematyki. Nienawidzę tego przedmiotu. Do tego ta wredna baba. Ughh... Koszmar. Aktualnie siedziałam w ławce i szkicowałam w zeszycie z matmy. Straszne nudy. Jeszcze jagby tego było mało, na początku lekcji ta jędza wywołała mnie do tablicy. A oczywiście ja kompletnie nic nie ogarniałam więc dała mi pałę. Jeszcze bardziej jej nie nawidzę.

Właśnie przeklinałam matmę i cały wszechświat gdy nagle usłyszałam swoję imię.

-Sarah?!

Znudzona podniosłam głowę i spojrzałam na nauczycielkę.

-Czego?

-Jak ty się do mnie odzywasz?! - wzburzyła się.

-Niech pani się nie denerwuję bo jeszcze pani żyłka pęknie.

-Do dyrektora!

Szybko spakowałam plecak i ruszyłam w stronę drzwi. Ostatni raz odwróciłam się w stronę klasy i pokazałam nauczycielce środkowego palca, a uczniom pomachałam po czym wyszłam głośno trzaskając drzwiami.

Od razu udałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Po co mam męczyć dyrektora takim drobiazgiem. Szybko szłam korytarzem gdy nagle poczułam mocny uścisk na tali i rękę zasłaniającą mi usta. Zaczęłam się szarpać i wyrywać ale napastnik był o wiele silniejszy ode mnie.

-Ej, spokojnie myszko. To ja. Przestań się wyrywać do chuja.

Zostałam zaciągnięta do jednej z kabin i dopiero wtedy napastnik mnie puścił.

-Pojebało cię?!-wkurzyłam się i uderzyłam ciemnowłosego delikatnie w tors.- po co mnie tu zaciągnęłeś?

Ethan przycisnął mnie do ściany i powiedział.

-Chciałem się zapytać co taka grzeczna dziewczynka robi na korytarzu w czasie lekcji?

-Ta grzeczna dziewczynka przed chwilą dostała dwie pały, wysłano ją do dyrektora i właśnie szła na wagary ale pewien niegrzeczny chłopczyk ją zaciągnął do kabiny i nie chce wypuścić. Zadowolony?

Ethan uśmiechnął się cwanie i przybliżył do mnie szepcząc do ucha.

-Nawet nie wiesz jak bardzo.

Zaraz po jego słowach usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do toalety. Szybko weszłam na muszle klozetową, żeby nie było widać moich stóp, a Ethan objął mnie w pasie przytrzymując bym nie straciła równowagi.

-Chodź Grażynko. Troszkę się zabawimy.

-Już idę mój ptasiuru.

Prawie wybuchłam śmiechem, gdy to usłyszałam. Ethan też próbował się nie zaśmiać, a gdy na niego spojrzałam klatka niebezpiecznie zaczęła mi drzeć z powstrzymywanego chichotu.

-"Ptasiuru". -szepnęłam, a chłopak próbował nie roześmiać się na głos. Po chwili trochę się uspokoiliśmy i pokazałam na migi, że musimy być cicho.

-Oh tak Grażynko. Teraz nikt nam nie będzie przeszkadzał.

Po chwili usłyszeliśmy odgłosy ściąganych ubrań i ocieranych się o siebie ciał.

Zakryłam usta ręką i popatrzyłam na Ethana, na którego twarzy widniał łobuzierski uśmiech.

-Jesteś piękna moja żabko, Grażynko.

Parsknęłam, a Ethan zatkał mi buzię swoją ręką. Widziałam jak się uśmiecha i ledwo powstrzymuje przed roześmianiem.

Usłyszeliśmy przeciągły jęk i głośne sapanie.

(Nie) Idealni  |Wstrzymane| (W Trakcie Poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz