Siedemnastoletnia Sophie tkwi w bolesnym, toksycznym związku. Boi się gwałtownych ruchów i podniesionego głosu, a każde słowo wypowiedziane przez innych, już na zawsze zostaje w jej głowie. Chase- chłopak, którego poznała na imprezie stara się odkry...
Spóźniłam się do domu. Znowu. Powinnam wrócić godzinę temu
-Znowu się spóźniłaś- zaczął mówić mój chłopak Nathaniel
-Przepraszam...-wydukałam z siebie wyuczoną już kwestię
-To jedyne co masz mi do powiedzenia?!- Chłopak podszedł do mnie, a jego ręka lekko drgnęła
Odruchowo się zakryłam. Uderzył mnie kilka razy i jakby nie patrzeć- trochę się go bałam.
-lepiej zejdź mi z oczu- warknął i poszedł z powrotem na kanapę.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam jedną z butelek alkoholu i otworzyłam. Napiłam się trochę i od razu poczułam się lepiej. Później wzięłam papierosa. Otworzyłam okno. Dym wydobył się z moich ust. To takie relaksujące... Wiedziałam, że się niszczę, ale to jedyne co mnie uspokajało po stresującej kłótni z Nathanielem. Jednak tym razem chyba wypiłam trochę za dużo. Wzięłam pustą butelkę alkoholu i wstałam. Zachwiałam się i powoli usiadłam z powrotem na ziemię. Kręciło mi się w głowie, a ostatnie co pamiętam to kiedy oparłam głowę o łóżko...
Rano obudziłam się w bardzo niewygodnej pozycji. Cała szyja mnie bolała, a obok mnie leżała butelka i opakowanie papierosów. Chociaż było mi bardzo niedobrze, ale musiałam udawać, że wszystko dobrze. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i nałożyłam lekki makijaż. Spięłam włosy i poszłam do salonu. Nathaniela znowu nie było. Wywróciłam oczami. Założyłam moje ukochane Conversy i wyszłam z domu. Trochę pokręciłam się po mieście i weszłam do kilku sklepów, co jakiś czas sprawdzając czas. Musiałam już wracać, bo za 10 minut Nathan oczekiwał mnie w domu. Chwyciłam torbę z zakupami i skierowałam się w stronę apartamentu. Wbiegłam po schodach. Pięć minut temu miałam być w domu. Cicho otworzyłam drzwi
-Sophie, znów się spóźniłaś!-krzyknął z pokoju
-Naprawdę przepraszam, starałam się nie spóźnić...
Chłopak podszedł do mnie i stanowczo złapał mnie za ramię. Pociągnął mnie w stronę salonu
-Słuchaj, jutro idziemy na ważną imprezę, a ty nigdzie wychodzisz bez mojej zgody- zawsze tak robił. Informował mnie, a nie pytał czy chcę z nim iść.
-Dobrze, kupiłam dzisiaj trochę sukienek, może się przydadzą.
Nathaniel szybko mnie pocałował i wyszedł do swojego pokoju. Westchnęłam i odsłoniłam rękaw. Miejsce, za które mnie złapał było czerwone. Normalny dzień Sophie Taylor...
Rano wstałam, poszłam pod prysznic, ubrałam czerwoną sukienkę na ramiączkach i zrobiłam mocny makijaż. Zakręciłam końcówki moich włosów i wzięłam gumę do żucia. Wyszłam do korytarza i zapukałam do pokoju Nathaniela:
-Hej kochanie, jesteś gotowy?
-Wychodzę-mruknął ze środka- idź już ubierać buty
Wzięłam szpilki z mojej szafy i chwyciłam torebkę. W tym momencie on wyszedł z pokoju
-Wyglądasz pięknie- przyciągnął mnie do siebie i pocałował
-Dziękuję- uśmiechnęłam się sztucznie
Kiedy wyszliśmy z domu on złapał mnie za rękę. Musieliśmy wyglądać perfekcyjnie przy jego znajomych. Weszliśmy do klubu. Uh... Znowu jest tu tyle ludzi... Od razu podeszliśmy do jakiegoś faceta:
-Jak my długo się nie widzieliśmy!- zaczął Nathaniel
Czy ja mam udawać, że go znam?
-Nathan?! Nie wierzę, że Cię widzę! Nowa żona?-wskazał na mnie
-Jeszcze nie- zaśmiał się- Przedstaw się kochanie
-Dzień dobry, jestem Sophie- uśmiechnęłam się
-Miło mi Cię poznać, mam na imię Finn
Poszliśmy dalej. Poznałam jeszcze kilka sztywnych ludzi, po czym powiedziałam Nathanowi, że idę do toalety
-Dobrze, ale wróć szybko. Musisz poznać jeszcze Benjamina.
Ph... Benjamin, co to w ogóle za imię? Intensywnie myślałam, kiedy nagle wpadłam na czyjąś klatkę piersiową
-Naprawdę, przepraszam, to było niechcący- zaczęłam przepraszać, a raczej błagać o przebaczenie, przyzwyczajona do zachowania mojego chłopaka
-Nie musisz przepraszać, też się zagapiłem- zaczął mnie uspokajać- nie widziałem Cię tu nigdy, jak masz na imię?
-Sophie. Sophie Taylor-uśmiechnęłam się
-Ładne imię, ja jestem Chase- odwzajemnił uśmiech
-Mój chłopak mnie zabije jak zaraz nie wrócę- zaśmiałam się i odeszłam
Brunet rzucił mi tylko szybkie, kpiące spojrzenie i zniknął w tłumie. Kiedy wróciłam już do Nathana zobaczyłam jak mierzy mnie wzrokiem. Zabrał mnie w ciche miejsce po czym powiedział
-Miałaś wrócić szybko, z kimś rozmawiałaś?
-Właściwie to tak- postanowiłam powiedzieć mu prawdę
-Jak miał na imię?
-Chase
-No dobrze...- jego twarz od razu przybrała mniej groźny wyraz- dawno się z nim nie widziałem
Puścił mnie i odszedł. Poszłam za nim nie chcąc się zgubić. Szybko go złapałam i rzuciłam szybkie
-Mogę iść już do domu?
-Już cię nie potrzebuję, możesz iść.
-Mogę wziąć twoje auto?
-zapomnij, ja nim wracam
Do naszego domu było dość daleko, ale przestałam narzekać. Nie chciałam ryzykować zniszczenia reputacji Nathaniela. Po prostu wyszłam. Odetchnęłam świeżym powietrzem i poprawiłam sukienkę.
-Hej Sophie- podszedł do mnie Chase- wracasz już do domu?
Jakim cudem on się tu znalazł?
-Tak, nie czuję się zbyt dobrze- w sumie była to prawda
-Podwieźć cię? Też miałem plan już wracać
Nathan nie byłby zadowolony, ale wracanie 30 minut pieszo na szpilkach nie było najprzyjemniejszą wizją
-W sumie mogę się zabrać- uśmiechnęłam się
Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Chase na szczęście nie okazał się kolejnym sztywnym typem. Mieliśmy sporo wspólnych tematów. Nie krzyczał na mnie, ani nie zmuszał do niczego. Na koniec spytał o mój numer.
-Nie wiem czy Nathan się nie zdenerwuje
-Czy on musi o wszystkim wiedzieć? A poza tym, co on Ci może zrobić?
Spuściłam wzrok. Może zrobić mi wiele, ale on nie wie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Koniecznie dajcie znać jak wam się na razie podoba!