-Rozdział 5-

130 3 0
                                    

Otworzyłam oczy, ale ku mojemu zdziwieniu nie leżałam na łóżku lecz na kolanach Chase'a. Trzymał mnie w ramionach i gładził lekko po włosach. Zamknęłam z powrotem oczy i mimowolnie się uśmiechnęłam

Co się ze mną dzieje?

-Chase... Dlaczego nie jestem w łóżku?

-A miałaś być?- uniósł brew i się uśmiechnął

-Nawet jeśli nie, jak skończyłam na tobie?- zaśmiałam się i przymknęłam oczy

-Nie wiem...

Podniosłam się powoli i przetarłam oczy

-Mam chłopaka

-A ja mam przyjaciółkę

Przewróciłam oczami

-Nathaniel chyba mnie zabije jak wrócę. Nie odpisuję mu od kilku dni.

Widziałam jak Chase na mnie spojrzał. Nie było to to samo, kpiące spojrzenie, które posłał mi kiedy pierwszy raz o nim wspomniałam. Patrzył na mnie z troską. Naprawdę się o mnie martwił. Poszłam do łazienki żeby umyć zęby i wybrałam jakieś dresy z szafy chłopaka. Poszłam z powrotem do salonu i usiadłam na kanapie

-Zrobisz mi tosty?- przechyliłam głowę do tyłu i się uśmiechnęłam                                                              Chłopak westchnął i wstał                                                                                                                                                 -Oczywiście

Po chwili jedliśmy już któryś dzień z rzędu tosty z ketchupem i rozmawialiśmy na różne tematy

-Mam pytanie

-Tak?

-Czy...- chłopak zawahał się- czy Nathaniel dobrze Cię traktuje?

Niemożliwe żeby się domyślił. Przecież nic mu nie mówiłam...

-Tak- gładko skłamałam i lekko się uśmiechnęłam- już mówiłam, że z tego wyszedł

-Wiem, ale mam wątpliwości...

-To nie miej

Wstałam od stołu i wyniosłam naczynia do kuchni. Nie chciałam być dla niego niemiła, ale chciałam żeby mi uwierzył. Nie mogłam dopuścić żeby ktokolwiek się dowiedział... 

Kiedy już trochę ochłonęłam poszłam z powrotem do salonu. Potrzebowałam gdzieś wyjść i wszystko przemyśleć. Wrócić do mieszkania i zobaczyć czy po moich rzeczach coś zostało? Napisać do Nathaniela? 

-Um... Chase?

-Tak Soph?

-Wychodzę na miasto

Chłopak wstał

-Idę z tobą

-Nie możesz...

-Dlaczego?

-Muszę być sama.- powiedziałam stanowczym tonem- przepraszam

-No dobra... Ale jakby co to od razu dzwoń

Potaknęłam głową i wyszłam.                                                                                                                                          Zawiązałam moją koszulkę tak, aby imitowała top. Lubiłam tak robić, szczególnie kiedy gdzieś wychodziłam. Skierowałam się w stronę ulubionego parku, aby usiąść i pomyśleć. Szłam przez ruchliwe ulice, przechodziłam koło starszych ludzi, małych dzieci i nie mogłam pojąć, że oni wszyscy mają swoje życie, odrębne historie. Zastanawiałam się nad wieloma, istotnymi i mniej istotnymi rzeczami i patrzyłam dookoła, podziwiając uroki miasta. W pewnym momencie zobaczyłam z daleka grupę nastolatków. Musiałam koło nich przejść. Przykleiłam uśmiech do twarzy i z planem spokojnego przejścia koło nich, poszłam dalej. Kiedy przeszłam usłyszałam za mną krzyk:

-Ale grubas!- wszyscy nastolatkowie zaczęli się śmiać, a ja chyba spaliłam się ze wstydu...                Poszłam dalej udając niewzruszoną, dopiero kiedy byłam daleko, dotarło do mnie w pełni co on powiedział...

Spojrzałam na mój brzuch. Może moja talia nie była idealna, ale czy byłam gruba? Odwiązałam t-shirt, tak aby zakrył resztę mojego ciała i usiadłam na ławce. Spuściłam głowę i zaczęłam myśleć. Grubas...  Oczy mi się zeszkliły i spuściłam głowę próbując się opanować. Wstałam i gwałtownie skierowałam się w stronę domu Chase'a. Poszłam naokoło wiedząc że banda nastolatków pewnie nadal tam jest. W trakcie kiedy szłam zaczęłam mocno płakać i niekontrolowanie pociągać nosem. Cały tusz do rzęs mi się rozmazał. W takim stanie dotarłam do domu. Zasłoniłam ręką twarz i poszłam do pokoju wierząc, że w salonie nie będzie chłopaka. Przeliczyłam się.

-Hej, co tam?- na szczęście był do mnie odwrócony tyłem

-Spoko- głos mi się załamał

Odwrócił się do mnie przodem, a ja szybko zakryłam twarz dłonią. Chyba to zauważył bo szybko wstał i do mnie podszedł. Przestraszyłam się jego gwałtowności i się cofnęłam, a kiedy on to zauważył, trochę zwolnił i dalej szedł. Złapał za moją dłoń i spróbował ją odciągnąć a kiedy nie puszczałam on trochę zwiększył nacisk. W końcu puściłam i ukazałam mu moją marnie wyglądającą twarz.

-Soph, co się stało?- powiedział łagodnie

Pokręciłam głową sugerując, że mu nie powiem

-Soph

Spuściłam z powrotem głowę. Nie byłam gotowa mu powiedzieć

-Soph nie będę Cię prosił.- złapał za mój podbródek i podniósł moją głowę do góry- powiedz mi kto cię tak urządził

-Chase...- mój złamany głos zmienił się w szept- czy ja jestem... gruba?

Jego oczy się rozszerzyły

-Oczywiście, że nie... Chwila. Kto ci tak powiedział?!- jego głos stał się ostry i zdenerwowany

-Nikt... Nie...- zaczęłam widząc, że Chase podchodzi bliżej

-Słuchaj maluszku... Jesteś idealna- uśmiechnął się i chciał złapać mnie w talii. Cofnęłam się- Hej, spokojnie

Objął mnie i przytulił. Później lekko podniósł i pozwolił żebym zgięła nogi. Wtuliłam się w jego ramię i pozwoliłam żeby zaniósł mnie na kanapę. Powoli mnie puścił i usiadł obok mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu...

 Powoli mnie puścił i usiadł obok mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No tak... Musiało się wreszcie coś stać.

You're not like him  [ZAKOŃCZONE!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz