-Rozdział 2-

196 3 0
                                    

Wróciłam do domu i zdjęłam szpilki. Czy ja właśnie przed chwilą podałam numer kolesiowi, którego znam od kilku godzin? Ja naprawdę muszę mieć coś nie tak z głową- westchnęłam głośno. Ale może jakiś przyjaciel by mi się przydał...? Zebrałam rzeczy, wcisnęłam Conversy na nogi i poszłam do mojej mamy. Odwiedzałam ją raz w tygodniu, bo było jej ciężko kiedy mnie nie było. Strata mojego ojca, była dla nas obu bardzo ciężka, a problemy z barkiem mojej mamy nie pomagały w samotnym mieszkaniu. Zapukałam do drzwi, a otworzyła mi uśmiechnięta mama dźwigająca kwiat:

-Cześć kochanie- przytuliła mnie jedną ręką- co tam u ciebie?

Odebrałam od niej paprotkę

-Mamo, wiesz, że nie możesz podnosić ciężkich rzeczy.

-Oj kochanie, to wcale nie jest takie ciężkie.

-Mamo- skarciłam ją wzrokiem

-Oj wiem... Ale stwierdziłam, że potrzebuję przemeblowania

Weszłam i zdjęłam buty. Moja mama potrafiła mieć czasem dziwne pomysły. 

-No dobrze, to co chcesz przemeblować?- spytałam z szerokim uśmiechem

Uwielbiałam chodzić do mamy. Siedzenie w jej domu było jedną z tych chwil kiedy mogłam zapomnieć o problemach związanych z moim związkiem. Moja mama była chyba jedną z najbardziej pozytywnych osób jakie znam, a spędzanie u niej czasu to wielka przyjemność:

-Chciałabym żebyś przestawiła kanapę, o tam!- powiedziała wskazując na drugi koniec salonu.

-Wykorzystujesz mnie- westchnęłam teatralnie

-Sama powiedziałaś, że nie mogę dźwigać ciężkich rzeczy.

 Śmiałyśmy się cały wieczór, a około 22:30 wróciłam do domu:

-Gdzie ty znowu byłaś!?- krzyknął Nathaniel zrywając się z kanapy- miałaś nie wychodzić nigdzie bez mojej zgody

-Byłam u mamy. Bardzo dobrze wiesz, że odwiedzam ją raz w tygodniu- uśmiechnęłam się najbardziej realnie jak potrafiłam i pocałowałam go w policzek- a teraz jeśli pozwolisz, pójdę się przebrać w normalne ciuchy- wskazałam na moją czerwoną sukienkę, której nie przebrałam po imprezie i poszłam do swojego pokoju.

Kiedy usiadłam na łóżku odetchnęłam z ulgą. Włączyłam telefon i zobaczyłam kilka nieodczytanych wiadomości

Chase

-Cześć, chcesz się spotkać?

-Haloo

-No ej, bo się obrażę :<

Uśmiechnęłam się pod nosem

Przecież on pisze jakby miał z 13 lat

Odpisałam

-Nie mam za bardzo czasu, przepraszam

Czułam się z tym źle, że nie mogłam się z nim spotkać, ale patrząc na to, kogo boję się bardziej- jego czy Nathaniela? Lepiej zostanę w domu.

Następnego dnia obudziłam się czując dziwny zapach. Powoli otworzyłam oczy i wyszłam z łóżka. Nasunęłam na stopy moje kapcie i poszłam do kuchni. Zapach zaczął się nasilać. 

Przekroczyłam próg kuchni i zobaczyłam ogień. Nasza kuchnia płonęła. 

Ale gdzie jest Nathan? 

Zaczęłam dusić się dymem, ale myśląc o tym, że mój chłopak może być gdzieś w mieszkaniu pobiegłam do jego pokoju:

-Nathaniel?

Żadnej odpowiedzi.

Wybiegłam z mieszkania i zobaczyłam Nathana stojącego na zewnątrz. Szybko do niego podbiegłam:

-Dlaczego mnie nie obudziłeś? Wiesz, że mogłam się tam spalić?!- byłam na niego wściekła i nie zważałam uwagi kompletnie na nic

tylko spojrzał na mnie z furią w oczach i uderzył mnie w policzek. Złapałam się za czerwone miejsce na twarzy i odeszłam. W piżamie i w kapciach, przy małej ilości stopni na dworze, zastanawiając się gdzie mogę pójść. 

Z Nathanem często się kłócimy, a naszym sposobem na ,,pogodzenie się" jest moje wyprowadzenie się na kilka dni. Czasami szłam też do swojego pokoju i spędzałam w nim następne kilka dni. Ale tym razem nie miałam gdzie wrócić. Zanim przyjedzie straż, najprawdopodobniej wszystko się już spali. W tym momencie poczułam ciężar w kieszeni spodni od mojej piżamy. Wsunęłam tam rękę i wyczułam telefon. 

Czy ja naprawdę spałam z telefonem w kieszeni?                                                                            Uśmiechnęłam się pod nosem i sprawdziłam powiadomienia. Weszłam w wiadomości i napisałam do mamy czy mogłabym u niej przenocować:

Mamusia <3

-Mamo, jest taka sytuacja, później Ci opowiem, ale mogę do ciebie przyjechać i przenocować? 

-Kochanie, wiesz, że bym Ci pozwoliła ale nie ma mnie w domu i w najbliższym czasie mnie nie będzie

-Rozumiem, kocham Cię

Westchnęłam. Jestem bezdomna na kilka kolejnych dni. Sprawdziłam kolejne wiadomości:

Chase

-Hej Sophie, chcesz do mnie wpaść? 

-W sumie i tak jestem bezdomna przez kilka następnych dni więc czemu nie? Tylko podaj adres

Chase podał mi adres. Okazało się, że było to blisko i na spokojnie dojdę tam na pieszo.

 Okazało się, że było to blisko i na spokojnie dojdę tam na pieszo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Robi się grubo...Co obstawiacie, że się stanie?

You're not like him  [ZAKOŃCZONE!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz