12. Zamierzam cię pocałować

2.2K 85 108
                                    

Oczywistym było, że zarówno ciotka Linda z Mary jak i państwo Anderson nie pojawili się u nas przez naprawdę długi czas. Nie wiadomo czy nie chcieli doświadczyć podobnej porażki, czy po prostu było im głupio. Lukas wrócił kilka dni później po tym wydarzeniu, postanowiłam więc przełożyć swoje spotkanie z Jake'iem właśnie na ten dzień. Dzień, w którym wrócił do domu. I niefortunnym trafem zdarzyło się, że Jake przyszedł pod mój dom akurat wtedy, gdy Lukas wysiadał z samochodu swojego ojca.

– To co? Idziemy? – spytał chłopak, a ja pokiwałam głową. Szczerze mówiąc, nie za bardzo zwracałam na niego uwagę, szczególnie gdy przechodziliśmy obok mojego obiektu westchnień.

– Cześć – przywitał się Lukas, nie spuszczając ze mnie wzroku. Uśmiechnęłam się lekko.

– Cześć.

– Wróciłem. – Posłał jakieś nic nieznaczące spojrzenie mojemu towarzyszowi.

– Widzę.

– Przyjdź później, opowiem ci, jak było – powiedział. Pokiwałam głową, zgadzając się. Wszedł do domu, a ja patrzyłam na niego tak długo, jak tylko mogłam. Był w podróży od samego rana i każdy inny człowiek wyglądałby po prostu źle, ale nie on. On zawsze wyglądał cholernie dobrze.

I czy wykorzystałam mojego przyjaciela tylko po to, żeby zamienić tych kilka słów z Lukasem? I żeby poczuł się zazdrosny? Tak. Czy czułam się winna? Może przez chwilę.

Ale gdy go zobaczyłam, jakiekolwiek poczucie winy minęło. Chciałam, żeby poczuł to samo, co ja i myślę, że mi się udało.

Było to głupie, a nawet bardzo z racji, że sama ustanowiłam granicę, jaką jest przyjaźń. Wiedziałam, co do siebie czuliśmy, jednak w pewnym stopniu czerpałam satysfakcję z tego, co się teraz między nami działo.

– Nie lubię go. – Jake wyrwał mnie z zamyślenia. Jego zdanie nie za bardzo mnie obchodziło w tej kwestii. Nie znał Lukasa od tej strony co ja. – Chcę ci podziękować, że zgodziłaś się dać mi szansę. Obiecuję, że zrobię wszystko, żebyś tego nie pożałowała.

– No jasne – powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. Jestem okropna.

Poszliśmy razem do galerii handlowej, żeby szybko kupić kawę i przejść się na spacer, na który w zasadzie się umówiliśmy. W momencie, gdy wyszliśmy z kawiarni, zaczęło być strasznie nudno. Napięta atmosfera wisiała w powietrzu.

– Jakbyś mógł... Nie mów nic Cassie, okej? – spytałam cicho.

– Jeśli chcesz. Mogę wiedzieć czemu?

– Nie wiem. – Wzruszyłam ramionami. – Sama jej to powiem w odpowiednim momencie.

– W porządku – oznajmił i uśmiechnął się do mnie. Wyrzuciłam pusty kubeczek po kawie do kosza. Znów zapadła cisza, a jedyne o czym wtedy myślałam, to jak stamtąd najszybciej uciec. – Wiesz co? Nie podoba mi się, że widujesz się z Lukasem. Byłoby super, gdybyś przestała się z nim spotykać. Jeśli nasza relacja staje się poważniejsza, musisz o nim zapomnieć.

Jake, jesteś do chuja niepodobny.

– Jaka, kurwa, poważniejsza? Jake, uspokój się. To zwykły, nic nie znaczący spacer, który nie wiem, czy kiedykolwiek się jeszcze powtórzy – wytłumaczyłam. Chłopak parsknął śmiechem, kręcąc głową.

Co go tak rozbawiło, bo ja mówię całkowicie poważnie.

– No nie wiem. Jeszcze zobaczymy – burknął.

– Jasne, ale nie będziemy na

nic patrzeć. Muszę już iść. Pa – rzuciłam i odeszłam od niego najszybciej, jak tylko mogłam. Nie dałam mu nawet dojść do słowa, nie chciałam zacząć się z nim kłócić, a znając życie, na tym by się właśnie skończyło.

Poznajmy się od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz