26. Młodzi, naiwni, zakochani

1.6K 68 16
                                    

Minął około tydzień od dziwnego zdarzenia na weselu Mary i Gary'ego. Plotka o oświadczynach jakimś cudem się rozbiegła i miałam wrażenie, że wiedzieli o tym już wszyscy znajomi. Brałam właśnie poranny prysznic, ponieważ nie chciało mi się zrobić tego wczoraj wieczorem, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Kluska zaczęła szczekać i mimo lecącej wody, słyszałam, jak babcia zaczęła ją przeklinać. Kilka minut później weszła do łazienki i otworzyła kabinę prysznicową, nie zważając, że byłam kompletnie naga.

– Jestem goła! – krzyknęłam, zakrywając się rękami tam, gdzie to możliwe. Użyłam nawet słowa ,,goła", mimo że bardzo go nie lubię.

– Przecież widzę – burknęła. – Czemu policja się o ciebie pytała? Co zrobiłaś?

Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się przez chwilę.

– Nic. Co im powiedziałaś?

– Że cię nie znam i tu nie mieszkasz – powiedziała i uśmiechnęła się cwanie. Była bardzo z siebie dumna, to jedno mogłam stwierdzić na pewno.

– Okłamałaś policję? Pogrzało cię? A co jak będziesz miała przez to jakieś problemy?

– To powiecie, że mam alzheimera czy coś – burknęła, wychodząc. – Zawsze chciałam okłamać policję, a niedługo mogę umrzeć, więc to prawdopodobnie była jedyna okazja.

Wariatka.

Musiałam się spotkać z Cassie. Musiałam komuś powiedzieć wszystko, co się stało, bo miałam wrażenie, że jeszcze dzień lub dwa i umrę z natłoku myśli. Moja przyjaciółka może nie dawała nigdy najlepszych rad i czasami mnie denerwowała, ale zawsze była gotowa się ze mną spotkać i wysłuchać. Miałyśmy inne spojrzenie na świat i prawdopodobnie dlatego nie zrobiłabym wiele rzeczy, które zrobiłaby ona, jednak dobrze było mieć kogoś, z kim mogłam szczerze o wszystkim porozmawiać.

Wzięłam Kluskę na smycz, nie mając serca jej zostawiać babcią, i wyszłam pospiesznie z domu. Miałam dziesięć minut, aby się nie spóźnić i ponad dwadzieścia minut drogi pieszo.

– Jak zwykle spóźniona – skomentowała blondynka.

– Kluska weszła w gówno – oznajmiłam. Dobrze, że była jeszcze mała i nie wiedziała, że to o niej. Krótkołapek na pewno by się obraził, a w ramach zemsty nasikał mi do butów i wyrzygał się na dywan w moim pokoju. Bo podłoga to by było za mało.

– No nie wiem, czy ci wierzyć.

– Nienawidzę chłopaków. Nienawidzę chłopaków. Jak ci powiem, co zrobił Lukas, to sama wejdziesz w gówno z wrażenia. – Zmarszczyła brwi, podczas gdy ja próbowałam odwiązać się ze smyczy, którą Kluska zaplątała między moimi nogami.

Przeszłyśmy się kawałek i usiadłyśmy na ławce. Świeciło słońce, było przyjemnie ciepło, a gdy zamykałam oczy, wszystko było w porządku. Właśnie dlatego kochałam lato. Tak jakby przez słońce, dłuższe dni i poranny śpiew ptaków znikały problemy, które zdążyły się nagromadzić podczas zimy. Opowiedziałam jej całe wesele, co chwilę zajęło, ponieważ blondynka nie mogła powstrzymać się od co minutowych komentarzy. Jednak wcale się jej nie dziwię.

– I co?

– Nie weszłam w gówno.

Idiotka.

– Tak, to dlatego, bo siedzimy. Gdybyśmy szły, na pewno byś weszła. Co mam zrobić? Od tamtej pory widziałam się z nim tylko raz i to przez przypadek. Niby udawaliśmy, że wszystko jest okej, ale już na pierwszy rzut oka było widać, że wcale nie jest okej – wytłumaczyłam, machając cały czas łapami. Czasami miałam wrażenie, że więcej rozmawiam rękami niż ustami. Przerażają mnie ludzie, którzy tak nie mają.

Poznajmy się od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz