18. Pójdziesz ze mną na bal?

1.8K 91 45
                                    

Przechadzałam się szkolnym korytarzem, widząc i słysząc, jak uczniowie zapraszają się na bal. Piskom i krzykom nie było końca. Mnie za to nie zaprosił jeszcze nikt fajny, a zostało już coraz mniej czasu, więc mogłam liczyć już chyba tylko na cud.

Bo na każdy wie kogo już liczyć raczej nie mogłam.

Ale w porządku, nawet jak mnie nie zaprosi nikt, z kim chciałabym iść, pójdę sama. Po prostu nikt nie jest mnie godny.

Weszłam do sali, gdzie miałam kolejną lekcję. Nasz nauczyciel historii siedział już na swoim krześle i czekał, aż wszyscy przyjdą. Ja też czekałam na Cassie, która spóźniała się, pewnie obmacując się z Liamem. Ten nauczyciel zbyt dużo razy udowadniał, że lubił mnie bardziej niż resztę. Nie przeszkadzało mi to jakoś zbytnio, tylko czasami przeginał. Może on będzie moją parą na prom? W pewnym momencie wstał, aby zetrzeć tablicę.

– Znowu pan nie ma butów – skomentowałam. Chodzenie w skarpetkach po szkole zdarzało mu się zbyt często.

– Emmcia, mądrzy ludzie w butach nie chodzą – odpowiedział, uśmiechając się. Z tej niezręczniej sytuacji uratowała mnie przyjaciółka, siadając obok.

– Dużo się spóźniłam?

– Nie, jeszcze nie zaczęliśmy – oznajmiłam, obserwując, jak Cassie się rozpakowywała. Była cała w skowronkach, a to mogło oznaczać tylko jedną rzecz.

– Liam mnie wreszcie zaprosił. Już myślałam, że się nie doczekam. – Zacisnęłam usta w wąską linię. Cieszyłam się jej szczęściem, ale życie jest tak w chuj niesprawiedliwe. – A ty?

– Miałam bardzo interesującą rozmowę na temat braku butów – burknęłam. Miałam dość. Po prostu dość. – Nikt mnie nie zaprosił. Chyba nie pójdę. Nie wiem, czy chcę patrzeć, jak każdy się ze sobą migdali. Chociaż może tak bym się najebała? Dawno nie byłam pijana, a chyba mi tego brakuje.

– Myślę, że jeszcze ktoś cię zaprosi. Bądź cierpliwa – odparła.

Łatwo ci mówić, pizdo.

– No...

– Chyba się trochę zgubiłaś, Emma. Nie zachowujesz się całkowicie jak ty. Wiem, że ci ciężko, ale takie rzeczy się zdarzają. Wiesz, ile ja przechodziłam rozstań? Dużo. Ale nie przejmuj się. Jeszcze się odnajdziesz. Trochę ciężko mi uwierzyć, że ty się przejmujesz innymi osobami? Daj spokój, ty?

– Oczywiście, że nie – powiedziałam niemal od razu. – Ale tym razem tu chodzi o mnie, nie o kogoś innego.

Okłamałam ją. Czy czułam się z tym źle? Nie. Może trochę. Nie. Zaprosiło mnie już chyba trzech chłopaków, ale odmówiłam im. Sama nie wiem dlaczego. Chyba nie potrafiłam się pozbierać i ruszyć dalej po Lukasie.

– W każdym razie... Każdy z drużyny koszykarskiej już kogoś zaprosił. I tak, on też. I każdy nie może się nadziwić, kogo. Oczywiście mam tą informację, ale nie wiem, czy chcesz...

– Kim jest ta szmata? – przerwałam jej. Dziewczyna zachichotała lekko.

Z czego się cieszysz, baranico.

– Ashley. TA Ashley – oznajmiła. Spojrzałam na nią przez chwilę, po czym spuściłam wzrok. Świetnie. Nie mogłam uwierzyć, że Lukas znowu zniżył się do takiego poziomu. Przecież wiem, że stać go było na o wiele więcej.

Na mnie, na przykład.

Ale to tylko taki przykład.

Emma, Boże, ogarnij wreszcie dupę.

Poznajmy się od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz