Epilog

2K 81 107
                                    

Kilka lat później

– Możesz mi z tym pomóc? – Beth posłała mi wkurzone spojrzenie. Wskazałam ruchem głowy na miski z surowym ciastem, które przede mną stały. – No, proszę!

– Robię ciasto, nie widzisz? Mam teraz wszystko rzucić, żeby ci pomóc?

– Tylko na chwilę – poprosiła rudowłosa. Wypuściłam z ręki ubijaczkę, przez co ubrudziła się podłoga, ale bez zawahania podeszłam do dziewczyny. Wspólnie przesunęłyśmy kanapę pod ścianę, po czym mogłam wrócić do poprzedniego zajęcia. – Nie wiem, czy mi się podoba w tym miejscu.

Przewróciłam oczami w irytacji. Beth lubiła robić małe remonty w naszym wynajmowanym mieszkaniu zbyt często. Teraz jednak nie mogłam się na nią złościć, bo ktoś wysłał do nas sto bukietów piwonii. Nie mieliśmy, jak tego odesłać i teraz ledwo się możemy tu ruszać. Ale chociaż ładnie pachnie. Mieszkamy razem od pierwszego dnia studiów, gdy przydzielili nas do pokoju w akademiku. Było nam razem dobrze jako współlokatorkom, nigdy nie kłóciłyśmy się o sprzątanie czy zmywanie naczyń, więc chcąc nie chcąc, zaprzyjaźniłyśmy się. I w ten sposób postanowiłyśmy wynająć razem mieszkanie niedaleko uczelni.

– Myślę, że w tym miejscu idealnie pasuje – skłamałam. I tak zmieni położenie za dwa tygodnie. – Czy przy okazji nie znalazłaś mojego pierścionka? Tego, który ci się tak bardzo podobał? Chyba się zapłaczę na śmierć, jeśli go zgubiłam.

– Nie znalazłam go. Czemu w ogóle on jest dla ciebie taki ważny?

– To mój pierścionek zaręczynowy. Albo bardziej obietnica. Mój chłopak dał mi go, gdy byliśmy w liceum. – Uśmiechnęłam się na tamto wspomnienie. – Pewnie uznasz to za głupie, ale wcale ci się nie dziwię. Sama myślę, że to głupie. Byliśmy dzieciakami, ale nadal ma to dla mnie ogromną wartość.

– Nie wiedziałam, że masz chłopaka. Dlaczego nic mi nie mówiłaś?

– Miałam. Już teraz nie jest moim chłopakiem – oznajmiłam z bólem serca. Ciężko było mi to wypowiedzieć na głos.

Z Lukasem miałam dobry kontakt przez jego pierwszy rok studiów. Gdy ja poszłam na studia daleko od Nowego Jorku, z dnia na dzień coraz mniej się do siebie odzywaliśmy. Zazwyczaj z braku czasu, innej pory dnia i pewnego razu zdałam sobie sprawę, że bardzo dawno z nim nie rozmawiałam. I już głupio było mi do niego napisać, mimo że bardzo miałam na to ochotę. Nie chciałam wyjść za zdesperowaną. Może już o mnie zapomniał i ułożył sobie życie na nowo?

– Nie przejmuj się, na pewno się znajdzie. A pomożesz mi przybić obrazy do ściany? Sama zrobię to krzywo.

– Nie, twoje obrazy, twoja sprawa. Idę się szykować na randkę – burknęłam, wsadzając ciasto do piekarnika i patrząc na godzinę.

– Kto to jest, tak w ogóle? Chyba zapomniałaś mi powiedzieć.

– To ty zapomniałaś, że ci mówiłam – powiedziałam, na co dziewczyna zmarszczyła brwi. Westchnęłam pod nosem. – To ten, który po zajęciach do mnie podszedł i spytał: ,,Panna?", na co ja odpowiedziałam: ,,Nie, byk".

– Aaa ten – rzuciła. – Życzę powodzenia z panem szarmanckim. Wydawało mi się, że wyglądał na nudziarza i nie chciałaś z nim wychodzić.

– Jest po prostu ułożony i trochę inaczej się ubiera, ale to nic nie znaczy – oznajmiłam, jakbym samą siebie musiała jeszcze przekonać. – Postanowiłam dać mu szansę. Przecież i tak nie musi nic z tego wyjść.

– To on przysłał rano te kwiatki? – spytała, wskazując ruchem głowy na wazon stojący na stole.

– Pewnie tak. Był jakiś liścik?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 25, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Poznajmy się od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz