-5- Zervas

111 6 78
                                    

Był to wtorek, gdy po raz pierwszy odkryto dwie ofiary obok siebie. Zazwyczaj potwór wybierał czarodziejów, którzy nie byli w towarzystwie innych, dlatego uczniowie zaczęli chodzić parami chcąc w ten sposób odstraszyć napastnika. Jednakże najwyraźniej to nie był najlepszy pomysł... a zło potrafiło sobie radzić ze wszystkimi środkami prewencyjnymi.

Tego samego dnia do szkoły przyszły nowe uczennice, które uczestniczyły w programie wymiany studenckiej. Było to całkiem dziwne, bo jaka szkoła posłałaby swoich uczniów do Hogwartu, gdzie grasował Bazyliszek? Najwyraźniej Umbridge uznała, że potwór nie jest przeszkodą, aby przyjąć nowych studentów w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Wykorzystała tę okazję, aby przez trzydzieści minut opowiadać biednym nowym uczennicom, jak to Hogwart zmienił się na lepsze, od kiedy odeszła ostatnia dyrekcja.

— Pamiętajcie, że obowiązują was wszystkie zasady w takim samym stopniu, co uczniów tej szkoły — powiedziała z fałszywym uśmieszkiem, a następnie zrobiła z dziewczynami obchód dookoła szkoły, pokazując im KAŻDĄ tabliczkę, którą kazała wywiesić od kiedy zaczęła tu uczyć. — Jakieś pytania?

Czarownice popatrzyły się na nią jak na wariatkę, ale nic nie powiedziały. Wkrótce Umbridge je tam zostawiła i poszła na zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią, aby dręczyć biednych Puchonów i odejmować im punkty za każdą najmniejszą pomyłkę.

Owe trzy nowe kobiety - Millie, Ena i Sadie - miały mieć zajęcia ze wszystkimi domami, choć zapytane, do jakiego domu najchętniej by poszły, odparły bez wahania: "Slytherin". Same w sobie nie były ambitne, za to ich dawne ofiary mówiły, że są sprytne niczym lisy.

Millie Zervas miała przepiękne zielone oczy i piegowaty nos. Nie wiadomo jakiego koloru miała włosy, bo zawsze zakrywała je błękitną chustką. Kolczyki Eny były tak wielkie, że zasłaniały jej niemal całe uszy - bardzo popularne były ostatnio na wybiegach modelek. Natomiast Sadie prawie zawsze nosiła przeciwsłoneczne okulary z kocim okiem i dorysowywała sobie piegi. Niektórzy mówili, że były najlepszymi przyjaciółkami, inni, że siostrami z krwi i kości, a inna plotka twierdziła, że ich rodzice są współpracownikami, i dlatego się znają.

Mimo korzeni czystko greckich i zaawansowanej znajomości języka, całe życie mieszkały w Szkocji. Nikt nie wie, dlaczego w trakcie roku zmieniły szkołę, zważywszy na to, że wyglądają na 11-14 lat, a jeszcze bardziej podejrzane było to, że Umbridge żywi do nich sympatię.

Po lekcji Dolores kontynuowała trasę po Hogwarcie, ale na tym etapie nastolatki już nie kryły znużenia. Zachowywały się, jakby znały Hogwart od kilku tygodni i widziały już każdy zakamarek szkoły.

Harry przyglądał się dziewczynom z oddali z zaciekawieniem. Jego spojrzenie musiała poczuć Millie, bo odnalazła wzrok czarodzieja i popatrzyła się na niego krytycznie. Szepnęła coś do ucha siostry, co sprawiło, że tamta też zerknęła w kierunku Harry'ego. Ten ruch speszył Pottera, który musiał przekierować wzrok i zaczął przyglądać się tym cholernym tabliczkom na ścianach.

I wtedy usłyszał.

To dopiero początek.

Dreszcz przebiegł mu po plecach i prawie polał się ze strachu, gdy usłyszał głos. Znajomy głos. Próbował usilnie sobie przypomnieć, skąd go zna. Serce kołatało mu w piersi, ręce zaczęły się pocić, a na dodatek zaschło mu w gardle. Czuł, że powinien się bać, lecz jeszcze nie wiedział czego.

Prawie zemdlał, gdy rozpoznał go. Ten złowrogi szept.

To był Bazyliszek. Na pewno!

Szybko zerwał się z miejsca i pobiegł odnaleźć Rona. Zauważył go nieopodal, rozmawiającego z Ginny i Fredem.

Powrót Bazyliszka | HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz