-17- Dolores Jane Umbridge

103 4 106
                                    


Trzy tygodnie wcześniej...

Podobno Dolores Jane Umbridge była ambitną czarownicą. Gdy uczęszczała jeszcze do Hogwartu za swoich młodzieńczych lat, nazywana była właśnie jedną z tych bystrzejszych uczennic.

 Byłam jak ta Granger, tylko ładniejsza —  powiedziała kiedyś Snape'owi podczas przerwy międzylekcyjnej. —  Doprawdy niesamowite, jak Gryfoni mogli wygrać puchar domów dwa razy z rzędu w ostatnich latach. Musieli dostawać bardzo dużo punktów za "byle co".

Snape popatrzył na nią spode łba, bo mimo tego, że Dumbledore faworyzował Gryfonów, to nie dało się zaprzeczyć, że on sam - Severus jak i ona - Dolores również faworyzowali swoich podopiecznych.

 No, nie do wiary —  odrzekł, choć nie chciał z nią w ogóle rozmawiać. Od kiedy zabrała mu stanowisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, miał ochotę ją udusić szalikiem.

 I jeszcze twierdzi, że Sam-Wiesz-Kto powrócił, uwierzysz? —  Zapytała z oburzeniem. —  Przecież sam Knot twierdzi inaczej, a on przecież ma dostęp do wszystkich informacji, więc gdyby to była prawda, zostałabym powiadomiona od razu! Pewnie nie zrozumiesz, drogi Severusie, ale ciężko pracuję, dlatego mnie lubią. Może gdybyś się bardziej przykładał do swojej pracy, w końcu dostałbyś podwyżkę.

Snape czasami miał ochotę uderzyć ją podręcznikiem po głowie, choć nie bił kobiet i nigdy wcześniej taka myśl nie przychodziła mu do głowy, ale nie mógł nic na to poradzić - gdy widział Umbridge coś się w nim budziło i nie było to żadne ciepłe uczucie.

 I ten Harry to się przyjaźni z olbrzymem i szlamami. Nie dziwię się, McGonagall i Dumbledore propagują jakieś ideologie. Zaraz to cały Hogwart zejdzie na psy i zanim się obejrzysz, to pozwolą dwóm chłopcom trzymać się za ręce! —  Sfrustrowana Umbridge poprawiła swój pastelowy beret, który prawie jej spadł z głowy, gdy wyrażała swoje oburzenie. —  Dobrze, że Knot wie, komu zaufać i pozwolił mi naprawić sytuację.

 Nie odnosisz na razie sukcesów —  skomentował z przekąsem Snape, a wtedy czarownica spiorunowała go spojrzeniem.

 A co ty możesz wiedzieć o mojej pracy?! Wiecznie siedzisz zamknięty w swojej klasie i odurzasz się Bóg-Wie-Czym!!!

— Niczym się nie odurzam, przychodzę do pracy trzeźwy i zdrowy na umyśle! —  Zdenerwował się na oskarżenie. —  To ty siedzisz w swoim różowym gabinecie i pijesz jakieś ziółka.

Umbridge zamrugała oczyma kilkukrotnie, kompletnie zbita z tropu.

 Są dobre dla organizmu.

 I to zaczarowane pióro też?

Zamilkła na chwilę, ale zaraz odnalazła słowa:

 ...t-t-to forma dyscypliny. Ta młodzież jest tak rozpuszczona, że ktoś musi im pokazać, jak będzie wyglądało prawdziwe życie.

 I uważasz, że tą osobą jesteś ty? — Zapytał zmierzając ją wzrokiem od stóp do głów.

 Mam dość tych twoich... dwuznacznych... sugestii! Pilnuj swojego nosa! —  Żachnęła się i odeszła od niego, nie dając mu szansy na odpowiedź.

Nie było to żadnym sekretem, że nie lubiła Harry'ego Pottera. W jej opinii opowiadał kłamstwa chcąc otrzymać swoje pięć minut sławy. W dodatku był taki młody, a Umbridge była zdania, że dzieci nie wiedzą, co mówią, a ten chce, aby mu uwierzono, że walczył z Sam-Wiesz-Kim w labiryncie?

Powrót Bazyliszka | HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz