-9- Nowe problemy

111 4 94
                                    


Harry i Ginny w całości wrócili do pokoju Gryffonów. Wiedzieli, że nie uda im się zmrużyć oka tamtej nocy. 

Pierwsze co zrobili rano to udali się do gabinetu Różowej Ropuchy - tak, nie lubili jej, ale trzeba było kogoś poinformować, a to ona obecnie stała na czele władzy w Hogwarcie.

I tym właśnie sposobem znaleźli się w tandetnym, cukierkowo-różowym gabinecie z talerzami porozwieszanymi na ścianach, z których spoglądały na nich dwadzieścia par oczu kotów.

Ginny prawie jęknęła z obrzydzenia, gdy nad biurkiem Umbridge zauważyła baner z napisem: "podążaj za prawdą, to ona Cię wyzwoli!". Śmiechu warte, co za hipokryzja...

— Uh — Westchnęła pod nosem dyrektorka. — W czym mogę pomóc, kochani? — Zapytała, wymuszając uśmiech.

— Bazylisz...

— Milli... — powiedzieli jednocześnie.

— Po kolei — rzekła Dolores.

Harry popatrzył na Ginny i wtedy ona postanowiła zabrać głos.

— Greczynki - Millie, Sadie i ta trzecia petryfikują P-puchonów! — Jej głos się prawie załamał.

Umbridge na chwilę straciła swój sztuczny uśmiech, ale otrząsnęła się i spojrzała w kierunku Harry'ego czekając na jego wyjaśnienia. Uzupełnił stwierdzenie Ginny następującymi słowami:

— Dziewczyny wymykają się w nocy i zamieniają Puchonów w kamień. Słyszeliśmy, że Sadie zwróciła się do swoich sióstr per "Meduza" i "Euriale". Mamy podejrzenia, że są Gorgonami. Jest o tym w księdz...

— Stop! — Przerwała mu w połowie słowa Umbridge. — Czyli twierdzisz, że uczennice z wymiany mają zdolność zamieniania uczniów w kamień? — Zapytała szczerze zaskoczona.

— ... no tak! — odparł. — Właśnie to powiedziałem...

— Kochaniutki, — pokręciła głową jakby mówiła do małego chłopca — już rozmawialiśmy na ten temat tysiąc razy. Kiedy zobaczysz, że nie opłaca ci się kłamać?

Harry spodziewał się, że Umbridge podważyłaby powrót Voldemorta, dlatego nie lubiła mówić o Bazyliszku, ale tego się już nie spodziewał. Wyłapanie dziewczyn nie wpłynęłoby źle na wizerunek Korneliusza Knota, a BA! Harry śmiał twierdzić, że nawet by mu pomogło! Propagandowy "Prorok Codzienny" mógłby okrzyknąć ministra narodowym bohaterem! Ale to nie wina Harry'ego, że szare komórki Knota zostały permanentnie uśpione i facet nie jest w stanie ujrzeć szerszej perspektywy, gdyż jego percepcja kończyła się wraz z krańcem jego biurka w jego cieplutkim gabinecie rządowym.

Umbridge nachyliła się nad swoim mikrofonem, którego używała do informowania całego Hogwartu o reformach szkolnych.

— Panie Zervas ze Slytherinu są proszone o niezwłoczne stawienie się w gabinecie dyrektora — zawiadomiła przesłodzonym tonem cały internat, ale za jej głosem krył się cień niepewności.

- - - -

Powiedzenie, że dziewczyny były zaskoczone to nieporozumienie - siostry były tak zdumione, że nie potrafiły wydobyć z siebie ani słowa. Nawet zwykłego "dzień dobry", gdy przekraczały próg opiekunki ich domu. Millie miała założone ręce na piersi i dumnie wypiętą głowę, a w jej oczach widać było, że rzuca nieme wyznanie, jakby już była przygotowana na kłótnię. Miała arogancję wypisaną na twarzy i w ciele.

Sadie zawiesiła głowę w dół, jakby chciała, aby ziemia ją połknęła. Bestia, która się w niej kryła, jakby wyparowała z jej ciała i uciekła z powrotem do Grecji.

Powrót Bazyliszka | HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz