rozdział 17

418 46 161
                                    

Clay już dawno nie wyrzucał z siebie takiego potoku słów. Był tak zirytowany, że nie dawał nawet braciom Davidson dojść do słowa. Musiał po prostu wyładować się słownie.

- ... No ten cholerny Punz to jakiś diabeł jest! Tak mnie wkurwił, że myślałem, że zaraz mu w ten parszywy pysk wywalę! No ja mu daję zebrane przez nas, do cholery, dowody, a ten sobie kurwa cały czas komentował jacy nieodpowiedzialni jesteśmy! Odpowiedziałem mu, że sobie zdajemy świetnie z tego sprawę, ale ten kurwa dalej swoje! - i zaczął go przedrzeźniać. - "Ja nie rozumiem jak można się z kimś pokłócić przy takiej ważnej akcji", "Dobrze, że Nick zabrał tak nieodpowiedzialnym ludziom sprawę", "Gdybym od początku dowodził, to morderca siedziałby za kratkami". Nosz kurwa!

- Dobra, weź się już przymknij, bo mnie łeb zaraz rozboli - odpowiedział Toby, wgapiając się w szybę.

- No ale rozumiem, że można kogoś nie pochwalać za czyny, ale on łaził za mną krok w krok i mnie wyśmiewał! Zamiast...

- ... Ojeju, zranił twoje kruche ego? Biedny Clay, jak on sobie z tym poradzi? - zapytał prześmiewczo najmłodszy.

- Toby! - George odwrócił się do brata i pokiwał sprzecznie głową, na co ten wzruszył ramionami. Davidson jedynie westchnął i zwrócił się do blondyna. - No trudno. Będzie nam już dane pracować z jakimś bucem.

- Jak go już poznasz, to zobaczysz - odpowiedział Clay i skręcił gwałtownie tak, że gdyby nie pasy to George mógłby na niego wpaść.

- Rozumiem, że jesteś zły, ale staraj się mnie przynajmniej nie zabić, okej? Jak mnie matka dziś w domu nie zobaczy, to chyba przyleci tu na niewidzialnym dywanie i zabierze ze sobą oraz opierdoli wszystkich wokół - odpowiedział Toby, masując się po głowie, którą przed chwilą walnął w szybę.

- Przepraszam, ale mi się po tym wczorajszym nerwy zszarpały. Przecież sam słyszałeś jaki bezczelny był - odpowiedział blondyn i przeklął okrutnie, gdy trafił na czerwone światło.

- A no przyszedł nowy w zamian za, do tej pory, najlepszych śledczych to się poczuł lepszy. Jak Georgowi na farcie udało się skończyć studia, to też łaził z tym dyplomem jakby jakiś rekord pobił. Myślałem, że się rozbeczy, gdy mu zagroziłem spaleniem tego papierku.

- Hej! Wcale się tak tym nie szczyciłem!

- Ta, jasne - powiedział Toby. - "Zdałem na najwyższą ocenę", "Moja praca była najlepsza na moim roku", bla, bla, bla. Już myślałem, że nic innego nie będzie cię w stanie podniecić, ale patrz! Znalazł się Clay na białym rumaku.

George jedynie przewrócił oczami i spojrzał na brata z uniesioną brwią. Chwilę po tym zajechali wreszcie na lotnisko. Byli trochę przed czasem, więc zadecydowali, że pójdą do McDonalda na szybki posiłek.

Rozmawiali o wszystkim i o niczym, gdy w pewnym momencie Clay postanowił ich pozostawić, przez nagłą potrzebę pójścia do łazienki. Cóż, chyba śmieciowe jedzenie mu nie posłużyło jak powinno.

- Lamus - podsumował Toby i dojadł swojego burgera. - 1:0 dla Brytyjczyków, jeśli chodzi o jedzenie śmieciowego żarcia.

- Ta, chyba on jest wyjątkiem, bo tu w restauracjach czasem ciężko jest nie dostać czegoś, co siedziało całe swoje życie w tłuszczu - odpowiedział Davidson. - I zanim wyjedziesz, to chciałem jeszcze raz podziękować. Nie wiem czy bez ciebie udałoby się nam pogodzić - przyznał George.

- Na pewno nie. To tylko i wyłącznie moja zasługa - odpowiedział młodszy ze sarkazmem. - To jest oczywiste, że by ci wybaczył. Przecież to były tylko twoje debilne przemyślenia, a sądzę, że przez te kilka miesięcy zdążył się do nich przyzwyczaić. Tylko następnym razem jak uwierzysz w swoją mądrość, to weź najpierw to skonsultuj ze mną, okej? A w ogóle co dostałeś za prezenty? Nawet nie zdążyłem ci niczego podkraść.

Wszystko dla mnie | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz