rozdział 14

395 48 110
                                    

- Zrób mi śniadanie!

George zamrugał parę razy, czując jak ktoś go szarpie za ramię. Złapał się za głowę i obrócił na drugą stronę, lecz jego brat nie dawał za wygraną.

- Sam se zrób - wymruczał George w poduszkę, chcąc spać dalej. - Albo poproś Clay'a.

- Z Clay'a jak na razie są zwłoki - odpowiedział, a George natychmiast zmienił pozycję na siedzącą. Po chwili jednak uświadomił sobie, że w tym przypadku zwłoki nie oznaczają martwej osoby. A przynajmniej nie całkowicie.

- Dlaczego ty mnie tak musisz torturować? - jęknął George, a Toby odpowiedział mu na to słodkim uśmiechem.

- Po pierwsze, jestem twoim gościem. Po drugie, wisisz mi przysługę, a raczej przysługi, więc wypad z wyra. Chcę jakieś oryginalne śniadanie, a nie tosty.

- Ale mnie głowa nawala... - westchnął, przecierając oczy. - Ty nie masz kaca?

- Ja nie jestem tak słabym zawodnikiem jak ty - wytknął mu. - Ja nie miewam kaców.

- Szczęściarz - mruknął George pod nosem, ale wstał, wiedząc, że brat i tak mu nie da spokoju. Skierował się z młodszym do kuchni i zdziwił się, że nikogo tam nie było. - Gdzie są inni?

- Ulotnili się. Jest piętnasta godzina.

- Która!? - zdziwił się starszy.

- Ty naprawdę jesteś głuchy. Pię-tna-sta. Powtórzyć? George, trochę mnie martwi twój stan, bo z wiekiem trzeba ci tłumaczyć coraz to bardziej oczywiste rzeczy - Toby podszedł do lodówki, sprawdzając jej zawartość. - Chcę naleśniki.

George jedynie westchnął ciężko i zaczął przygotowywać wszystkie składniki. Głowa bolała go niemiłosiernie, ale wczoraj udało mu się przynajmniej osiągnąć swój cel, którym było ucieknięcie w krainę zapomnienia. Nie pamięta dosłownie niczego z całej imprezy.

- Działo się wczoraj coś dziwnego? I gdzie jest Clay? - dopytał brata.

Młodszy spojrzał na niego, rozszerzając oczy. Odłożył powoli komórkę, którą przed chwilą przeglądał i odpowiedział przestraszonym głosem.

- To ty nie pamiętasz? - zapytał, a George poczuł jak jego serce zaczyna walić szybciej. Czego ma nie pamiętać? Co się działo na tej imprezie? Momentalnie się zestresował przez co upuścił miskę na podłogę. Cholera!

- Co się odwaliło?

- No, George... zrobiło się nieciekawie - odpowiedział Toby, zaciskając usta.

- No powiedz! - niemal wykrzyczał starszy, podnosząc miskę z podłogi. Jakie szczęście, że nie była szklana. - Co tam się stało?!

- Nie wiem - młodszy wzruszył ramionami. - Pijany byłem. Tak po prostu chciałem sobie zażartować, żeby zobaczyć twoją przestraszoną minę.

- Czyli nic złego się nie stało.

- Nie.

Brunet spojrzał na brata, który zaczął się z niego śmiać. George postanowił tego nawet nie komentować. Podszedł jedynie do jednej z półek i wziął tabletkę na ból głowy, a następnie kontynuował sporządzanie naleśników.

Przypomniał sobie jednak o wczorajszej części dnia, która nie była za ciekawa. O tym, że prawie spieprzył swój własny związek. Toby'iemu jednak w jakiś sposób udało się udobruchać blondyna, o co George musiał wypytać.

- Co ty wczoraj powiedziałeś o mnie Clay'owi?

- Same złe rzeczy - oznajmił, jak gdyby nigdy nic. - Dosłownie wytłumaczyłem mu, jakim idiotą jesteś i ci szczerze powiem, że jestem w szoku, że się pogodziliście. Gdybym ja usłyszał o osobie, z którą jestem, takie rzeczy, które ja nagadałem wczoraj Clay'owi o tobie, to bym tę osobę zostawił. Wy chyba jednak do siebie pasujecie. Oboje jesteście tak samo dziwni.

Wszystko dla mnie | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz