rozdział 22

310 43 128
                                    

Luke stanął jak wryty. Wyglądał jakby co najmniej zobaczył ducha, lecz cisza pośród pozostałych musiała go zmusić do mówienia.

- Jak to ze mną? - spytał zdziwiony, a Nick niemal wyszeptał przez zaciśnięte zęby.

- Od strony matki. Ojców macie innych. Brat - dodał, patrząc z na swojego pracownika ze złością. - Nie miałeś nam zamiaru oznajmić, że twój braciszek zabija do kurwy? - ryknął, a żyłka na jego czole zapulsowała niebezpiecznie.

- Nawet nie wiedziałem, że mam brata! - odpowiedział Luke. Clay wraz z Nickiem już chcieli mu przerwać, lecz zdążył szybko dodać. - Nie znam swoim biologicznych rodziców. Jestem adoptowany.

- Kurwa - mruknął blondyn. - Musimy dowiedzieć się, kto jest twoją matką i dostać się do twojego zgubionego brata. Trzeba wybrać się do Urzędu Stanu Cywilnego, albo ośrodka adopcyjnego, ale z tym pierwszym będzie łatwiej. A informacje nam podadzą, bo to sprawa priorytetowa.

- Jedziemy - powiedział Luke, lecz Nick go natychmiast zatrzymał. Ten spojrzał na niego zdziwiony.

- Nie, nie, nie, mój drogi. Ty zostajesz.

- Ale... - Punz chciał się bronić, lecz Armstrong mu przerwał.

- Zostajesz! - ryknął. Szef był osobą, dla której w kłótni wygrywał bardziej głośny argument, zamiast ten bardziej logiczny. - Dacie radę razem? - zapytał Georga z Clay'em, którzy pokiwali ochoczo głowami. - To wynocha rozwiązać tę sprawę.

Oboje niemal wybiegli z biura. Informacje o rodzicach biologicznych nie były aż tak ciężkie do zdobycia. Szczególnie, gdy w sprawę wchodził morderca. Wtedy osobę zajmujące się takim rejestrem musiały podać im informację, bo inaczej mogłyby być oskarżone o utrudnianie śledztwa.

Usiedli w samochodzie i czym prędzej skierowali nawigację na urząd.

- Mamy szansę rozwiązać to dzisiaj! - powiedział podekscytowany Davidson.

- I rozwiążemy. Już widzę siebie skuwającego tego skurwysyna - powiedział blondyn z uśmieszkiem. - I cieszę się, że ten gbur z nami nie jedzie.

- Jestem w szoku, że Nick pozwolił nam razem pracować.

- Myślę, że zrobił to z automatu. Może dopiero analizuje tę wiadomość, ale już za późno - odpowiedział blondyn.

A Georgu nagle przypomniała się rozmowa z Karlem. Pamięta dokładnie jeden fragment:

"- [...] Udało wam się dociągnąć te sprawy do końca i jestem pewien, że z tą teraz też dacie radę. Weźcie najlepiej sprawdźcie tego całego Luke'a, bo Nick lubi zatrudniać "morderców"."

Miał ochotę otworzyć usta ze zdziwienia. Musiał o tym powiedzieć blondynowi.

- W ogóle - zaczął. - Kiedy byłem u Karla, to mówiłem mu trochę o tej sprawie i rozumiesz, że sobie zażartował z tego, że mamy sprawdzić Luke'a, bo Nick lubi zatrudniać morderców? - zapytał, kręcąc głową.

- Serio? - zdziwił się blondyn. - No w sumie morderca mordercę może wyczuje. Nadają na tych samych falach - zaczął śmiać się z własnego żartu, lecz po sekundzie spoważniał. - Tylko mi nie mów, że w tą sprawę jest wmieszany Karl, albo jakiś jego sobowtór, bo przyrzekam, że wtedy chyba przejdę na emeryturę.

- Karl siedzi w szpitalu, a jego rodzeństwo nie żyje. Tak sobie teraz przypomniałem te słowa i mnie... no trochę zszokowało.

- Może jest jasnowidzem? - zaśmiał się zielonooki, a George uniósł obie brwi do góry. - No co? Umówimy się na wizytę i najwyżej przygotujemy na to, jak zapowie któremuś śmierć.

Wszystko dla mnie | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz