rozdział 19

328 44 156
                                    

- Stresuję się - powiedział George, pocierając o siebie dłonie.

Jechali właśnie na komisariat, gdzie będą musieli zmierzyć się ze wszystkimi spojrzeniami, nowym pracownikiem oraz Nickiem, który na pewno nie był zadowolony z takiego obrotu spraw.

- Ja też, ale musimy to jakoś przeżyć. Myślisz, że włączy nas z powrotem do sprawy? - spytał blondyn.

- Nie wiem. Mam mętlik w głowie - westchnął George. Jeszcze chwila, a zacząłby obgryzać paznokcie.

- Nie wiem już czy być zły na tego dziennikarza czy nie.

- Wszystko co złe, jest z nim związane. Nie znoszę go - Davidson miał oczywiście na myśli sprawę, gdy dziennikarz zasugerował mu zdradę chłopaka, a on jak głupi w to uwierzył. Przyrzekł sobie, że teraz będzie robił wszystko, by Skeppy się od niego odwalił.

W końcu jednak dojechali na komendę. Nikomu nie śpieszyło się, by wysiąść i tam pójść, ale mieli obowiązki. A poza tym powinni być raczej wdzięczni, że nie zostali zwolnieni.

- Idziemy? - zapytał w końcu Clay.

- Idziemy.

Co prawda nie szli za szybko, ale wreszcie stali przed samymi drzwiami wejściowymi. Oboje zdawali się w myślach liczyć do trzech, a następnie blondyn pchnął ciężkie drzwi. Nie spodziewali się, że na starcie zaatakuje ich Chandler.

- Dzięki Bogu, że jesteście! - zaczął. - To miejsce się zamieniło w wariatkowo! Nie da się wytrzymać w tej pracy. Ten nowy gnój wkurwia dosłownie wszystkich! Wypalam dziennie paczkę papierosów przez tego pojeba!

Hallow gestykulował rękami tak mocno, że niemalże uderzył Georga prosto w twarz, lecz ten zdążył zrobić unik. Rozgadany policjant nawet nie zwrócił na to uwagi, a jedynie nakręcał się sam bardziej, nie dając tym samym dojścia do słowa pozostałym. Uciszył go dopiero piskliwy głos Addison.

- Clay'uś! Wróciłeś! - dziewczyna podeszła do chłopaków z bananem na twarzy. Była tak szczęśliwa ich powrotem, że nawet powitała Davidsona - I ty, George.

Brunet zdziwił się, że ta zna jego imię.

- Cześć, Addison - powiedział niepewnie. Co się stało z tymi ludźmi? Przecież ten cały Luke nie może być aż taki zły jak go opisują. Na pewno nie jest gorszy od Skeppy'iego.

- Mam nadzieję, że Nick wam odda sprawę, a tego kretyna zwolni - westchnęła.

- A gdzie macie Jimmy'iego? - zapytał blondwłosy totalnie ignorując wcześniejsze słowa dziewczyny.

- Wziął wolne na dzisiaj. Pewnie dostał sraczki od pierdolenia tego Punza. On tu przyszedł i zaczął dosłownie komentować pracę każdego! - zaczął znowu Hallow. - Tego nie da się wytrzymać! Clay, ty go już poznałeś, racja?

- Tak i w przeciągu pięciu minut zdążyłem się zorientować jak wkurwiający jest - dopowiedział blondyn.

- Przestańcie, na pewno nie jest taki zły - rzekł George, a kolejny głos rozbrzmiał za jego plecami.

- Chociaż jeden, widzę, że jest porządny - powiedział Luke, podchodząc do grupki osób. - George Davidson, tak? - spytał, podając mu swoją dłoń.

George lekko pokiwał głową i niepewnie oddał uścisk.

- Ummm, tak - odpowiedział. Było mu niesamowicie głupio, że tamten słyszał ich rozmowę.

- Jak widać jesteś jedynym, który ma jakiekolwiek maniery. Może nie najmądrzejszy, bo słyszałem o tej waszej bardzo nieudanej akcji, ale przynajmniej lepszy od innych - dodał, podchodząc jeszcze bliżej chłopaka, po czym szepnął coś, czego sam Davidson nie zrozumiał, ale Clay już tak.

Wszystko dla mnie | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz