11

137 12 0
                                    


Gdy wsiedliśmy do samochodu zaczęło się przesłuchanie...

In: powiesz mi co się dzieje?

- nie mogę....

Changbin: Yu my chcemy ci pomóc...

- nie chcę..... nie mogę przyjąć waszej pomocy...

wtedy rozbrzmiał mój dzwonek, super jak potrzebowałam zasięgu to go kurwa nie było.

-słucham? - odebrałam z lękiem że to może być on.... i się nie pomyliłam

-dzwonię ci tylko przypomnieć że cię obserwuję ślicznotko.... i pamiętaj uważaj żeby tym chłopcom nic się nie stało... a zwłaszcza temu który cię tulił przed drzwiami tej kobiety- zamarłam on mnie obserwował cały czas... - chyba cię lubi, szkoda gdyby przez ciebie zginął- zaśmiał się szyderczo i rozłączył, a w moich oczach pojawiły się łzy.

In: Yang Yu-Rim w tej chwili proszę mi powiedzieć co się dzieje - powiedział stanowczo

- proszę nie mieszajcie się do tego.... nie mogę was stracić- szepnęłam ledwo słyszalnie

złapałam Changbina za rękę i próbowałam się nie rozpłakać, każde ich pytanie zlewałam, a gdy tylko dotarliśmy do domu zamknęłam się w swoim pokoju, miałam gdzieś czy mogę czy nie mogę tańczyć, zasłoniłam rolety i tańczyłam dopóki nie straciłam równowagi przez zawroty głowy, chłopaki wypisywali ,dzwonili i dobijali się do drzwi ale nie mogłam im powiedzieć co się dzieje... Jae był nie obliczalny, panicznie się go bałam, ale jeszcze bardziej bałam się o chłopaków. 

Nagle w pokoju rozległ się huk, spojrzałam zaskoczona wystraszona i ledwo przytomna w kierunku pochodzenia dzwięku, nie miałam drzwi chłopcy stali i patrzeli na mnie, po chwili przy moim boku znalęzli się wszyscy, pomogli mi usiąść na łóżku a Minho przyniósł mi szklankę wody.

Chan: okej dosyć tego, powiedz nam co się dzieje, jesteśmy rodziną pamiętasz?

- nie mogę....- szepnęłam

chłopcy naciskali abym im powiedziała prawdę, ale ja na prawdę nie mogłam jeśli  chciałam zachować ich przy życiu. Felix widząc że mam dosyć wtrącił się

Felix: dajcie jej spokój.... powie kiedy będzie gotowa...

In: Yu czy ktoś znów cię dotknął, lub zmusił do czegoś?

moje oczy się rozszerzyły wiedzieli o tym tylko In i Changbin... a teraz wiedzą wszyscy 

-nie... 

Changbin: jeśli nie chcesz z nami porozmawiać może wolisz z Woojinem?

-Nie!! nie ściągajcie go tu....

Seungmin: dziwnie się dziś zachowujesz...

Hyunjin: dobrze się czujesz?

-serce mnie boli...

Chan: połóż się i odpocznij 

chłopcy wyszli a ja zostałam sama, wiedziałam że się martwią leżałam tak do północy i wtedy dostałam wiadomość " do zobaczenia niedługo piękna". 

miałam dość, może jeśli zniknę to uda mi się ochronić chłopaków, to dopiero pierwszy dzień a ja już mam myśli samobójcze... tyle się wydarzyło tego dnia... 

usiadłam przy biurku i napisałam oddzielny  list do każdego z chłopaków, gdy skończyłam zeszłam na dół, wiem gdzie Chan trzyma leki nasenne, wzięłam pudełko i nalałam sobie wody, wyjęłam wszystkie tabletki i jeszcze raz przemyślałam czy to aby na pewno jedyne wyjście... 

umieściłam wszystkie tabletki w ustach i gdy miałam je popić ktoś wytrącił mi szklankę która się zbiła

Chan: Co ty odpierdalasz!? wypluj to!

nie reagowałam, czułam jak leki rozupuszczają mi się w ustach miały okropnie gorzki smak, czy tak właśnie smakuje śmierć? moja śmierć?

Chan: Yu proszę cię!- złapał moją dłoń- nie zostawiaj nas.... nie zostawiaj Bina tak jak zostawiła go Nung.... on tego nie przeżyje

dopiero na wspomnienie Changbina w moich oczach pojawiły się łzy a ja wyplułam tabletki i szybko przepłukałam usta wodą, Chan natychmiast mnie przytulił

Chan: coś ty chciała zrobić!?....

ja rozpłakałam się jeszcze bardziej

to wszystko działo się tak szybko, nie zauważyłam nawet kiedy dookoła nas znalezli się pozostali

Changbin: Yu-Rim co się stało?....- podszedł i delikatnie potarł moje ramię

In: powiedz nam wreszcie! zanim to cię wykończy!

Chan: o mało nie wykończyło.... nie krzycz na nią to teraz nie pomoże...

In: mam dość- zabrał mój telefon ze stołu

- proszę cię.... oddaj...- szepnęłam słabo

In: Kim kurwa jest Jae!?

spojrzałam na Bina w jego oczach widziałam smutek i zawiedzenie.... czy on myślał że ja i inny chłopak... nie... muszę to sprostować...

In: Pytam się coś !

wtuliłam się mocniej w Chrisa a Bin wzmocnił uścisk na moim ramieniu

Changbin: nie drzyj się na nią, straszysz ją tylko!

-Jae.... to mój były...

In: więc czemu napisał że się niedługo zobaczycie!?

- przeczytaj całość.... każdy jego sms - miałam dosyć ukrywania tego przed chłopakami a to wszystko tylko jeden dzień, miałam na prawdę słabą psychikę

In: on ci grozi... a ty nic nam nie powiedziałaś..- powiedział wściekły

-starałam się was chronić...

Chan: próbowałaś się zabić...

In: zabije gnoja... to ten sam który..- przerwałam mu

-nie kończ.... tak to on...

In: zabije!

- prędzej on zabije was.... a nade mną będzie się pastwił...

Felix: czemu z nim byłaś skoro jest takim psychopatą?

- chce się zemścić... moja....przyjaciółka wsypała go na policji..... go zamknęli a ona... ona popełniła samobójstwo..

Hyunjin: ale dlaczego mści się na tobie?

- bo to ja byłam powodem jego kary..

Changbin: nie pytajcie jej o to... chodz pójdziesz się położyć i ochłonąć

poszłam za chłopakiem do jego pokoju, a pozostali zostali na dole.

- dlaczego jesteśmy u ciebie?

Changbin: chcę mieć pewność że nic ci nie grozi, idz spać... obronię cię jeśli będzie trzeba

- nie Bin... nie chcę was stracić....nie chcę ciebie stracić...

Changbin: i nie stracisz, pamiętaj że mamy swoich ochroniarzy, to że ich nie widzisz nieznaczy że ich nie ma- uśmiechnął się do mnie delikatnie.

położyliśmy się a ja się w niego wtuliłam ,czułam że zaraz usnę

-dziękuję...

Changbin: za co?

-że powiedziałeś by nie pytali...

Changbin: nie ma sprawy a teraz idz spać

jedyne co pamiętam z tego zanim zasnęłam to jego ciepłe usta na moim czole.





no hejka ostatni i trochę krótszy rozdział tego maratonu mam nadzieję że wam się podobało. miłego dnia/ wieczora/ nocy

In sisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz