Gdy wsiedliśmy do samochodu zaczęło się przesłuchanie...
In: powiesz mi co się dzieje?
- nie mogę....
Changbin: Yu my chcemy ci pomóc...
- nie chcę..... nie mogę przyjąć waszej pomocy...
wtedy rozbrzmiał mój dzwonek, super jak potrzebowałam zasięgu to go kurwa nie było.
-słucham? - odebrałam z lękiem że to może być on.... i się nie pomyliłam
-dzwonię ci tylko przypomnieć że cię obserwuję ślicznotko.... i pamiętaj uważaj żeby tym chłopcom nic się nie stało... a zwłaszcza temu który cię tulił przed drzwiami tej kobiety- zamarłam on mnie obserwował cały czas... - chyba cię lubi, szkoda gdyby przez ciebie zginął- zaśmiał się szyderczo i rozłączył, a w moich oczach pojawiły się łzy.
In: Yang Yu-Rim w tej chwili proszę mi powiedzieć co się dzieje - powiedział stanowczo
- proszę nie mieszajcie się do tego.... nie mogę was stracić- szepnęłam ledwo słyszalnie
złapałam Changbina za rękę i próbowałam się nie rozpłakać, każde ich pytanie zlewałam, a gdy tylko dotarliśmy do domu zamknęłam się w swoim pokoju, miałam gdzieś czy mogę czy nie mogę tańczyć, zasłoniłam rolety i tańczyłam dopóki nie straciłam równowagi przez zawroty głowy, chłopaki wypisywali ,dzwonili i dobijali się do drzwi ale nie mogłam im powiedzieć co się dzieje... Jae był nie obliczalny, panicznie się go bałam, ale jeszcze bardziej bałam się o chłopaków.
Nagle w pokoju rozległ się huk, spojrzałam zaskoczona wystraszona i ledwo przytomna w kierunku pochodzenia dzwięku, nie miałam drzwi chłopcy stali i patrzeli na mnie, po chwili przy moim boku znalęzli się wszyscy, pomogli mi usiąść na łóżku a Minho przyniósł mi szklankę wody.
Chan: okej dosyć tego, powiedz nam co się dzieje, jesteśmy rodziną pamiętasz?
- nie mogę....- szepnęłam
chłopcy naciskali abym im powiedziała prawdę, ale ja na prawdę nie mogłam jeśli chciałam zachować ich przy życiu. Felix widząc że mam dosyć wtrącił się
Felix: dajcie jej spokój.... powie kiedy będzie gotowa...
In: Yu czy ktoś znów cię dotknął, lub zmusił do czegoś?
moje oczy się rozszerzyły wiedzieli o tym tylko In i Changbin... a teraz wiedzą wszyscy
-nie...
Changbin: jeśli nie chcesz z nami porozmawiać może wolisz z Woojinem?
-Nie!! nie ściągajcie go tu....
Seungmin: dziwnie się dziś zachowujesz...
Hyunjin: dobrze się czujesz?
-serce mnie boli...
Chan: połóż się i odpocznij
chłopcy wyszli a ja zostałam sama, wiedziałam że się martwią leżałam tak do północy i wtedy dostałam wiadomość " do zobaczenia niedługo piękna".
miałam dość, może jeśli zniknę to uda mi się ochronić chłopaków, to dopiero pierwszy dzień a ja już mam myśli samobójcze... tyle się wydarzyło tego dnia...
usiadłam przy biurku i napisałam oddzielny list do każdego z chłopaków, gdy skończyłam zeszłam na dół, wiem gdzie Chan trzyma leki nasenne, wzięłam pudełko i nalałam sobie wody, wyjęłam wszystkie tabletki i jeszcze raz przemyślałam czy to aby na pewno jedyne wyjście...
umieściłam wszystkie tabletki w ustach i gdy miałam je popić ktoś wytrącił mi szklankę która się zbiła
Chan: Co ty odpierdalasz!? wypluj to!
nie reagowałam, czułam jak leki rozupuszczają mi się w ustach miały okropnie gorzki smak, czy tak właśnie smakuje śmierć? moja śmierć?
Chan: Yu proszę cię!- złapał moją dłoń- nie zostawiaj nas.... nie zostawiaj Bina tak jak zostawiła go Nung.... on tego nie przeżyje
dopiero na wspomnienie Changbina w moich oczach pojawiły się łzy a ja wyplułam tabletki i szybko przepłukałam usta wodą, Chan natychmiast mnie przytulił
Chan: coś ty chciała zrobić!?....
ja rozpłakałam się jeszcze bardziej
to wszystko działo się tak szybko, nie zauważyłam nawet kiedy dookoła nas znalezli się pozostali
Changbin: Yu-Rim co się stało?....- podszedł i delikatnie potarł moje ramię
In: powiedz nam wreszcie! zanim to cię wykończy!
Chan: o mało nie wykończyło.... nie krzycz na nią to teraz nie pomoże...
In: mam dość- zabrał mój telefon ze stołu
- proszę cię.... oddaj...- szepnęłam słabo
In: Kim kurwa jest Jae!?
spojrzałam na Bina w jego oczach widziałam smutek i zawiedzenie.... czy on myślał że ja i inny chłopak... nie... muszę to sprostować...
In: Pytam się coś !
wtuliłam się mocniej w Chrisa a Bin wzmocnił uścisk na moim ramieniu
Changbin: nie drzyj się na nią, straszysz ją tylko!
-Jae.... to mój były...
In: więc czemu napisał że się niedługo zobaczycie!?
- przeczytaj całość.... każdy jego sms - miałam dosyć ukrywania tego przed chłopakami a to wszystko tylko jeden dzień, miałam na prawdę słabą psychikę
In: on ci grozi... a ty nic nam nie powiedziałaś..- powiedział wściekły
-starałam się was chronić...
Chan: próbowałaś się zabić...
In: zabije gnoja... to ten sam który..- przerwałam mu
-nie kończ.... tak to on...
In: zabije!
- prędzej on zabije was.... a nade mną będzie się pastwił...
Felix: czemu z nim byłaś skoro jest takim psychopatą?
- chce się zemścić... moja....przyjaciółka wsypała go na policji..... go zamknęli a ona... ona popełniła samobójstwo..
Hyunjin: ale dlaczego mści się na tobie?
- bo to ja byłam powodem jego kary..
Changbin: nie pytajcie jej o to... chodz pójdziesz się położyć i ochłonąć
poszłam za chłopakiem do jego pokoju, a pozostali zostali na dole.
- dlaczego jesteśmy u ciebie?
Changbin: chcę mieć pewność że nic ci nie grozi, idz spać... obronię cię jeśli będzie trzeba
- nie Bin... nie chcę was stracić....nie chcę ciebie stracić...
Changbin: i nie stracisz, pamiętaj że mamy swoich ochroniarzy, to że ich nie widzisz nieznaczy że ich nie ma- uśmiechnął się do mnie delikatnie.
położyliśmy się a ja się w niego wtuliłam ,czułam że zaraz usnę
-dziękuję...
Changbin: za co?
-że powiedziałeś by nie pytali...
Changbin: nie ma sprawy a teraz idz spać
jedyne co pamiętam z tego zanim zasnęłam to jego ciepłe usta na moim czole.
no hejka ostatni i trochę krótszy rozdział tego maratonu mam nadzieję że wam się podobało. miłego dnia/ wieczora/ nocy

CZYTASZ
In sister
Teen Fictionrodzice 17-letniej Yu-rim i 21-letniego Jeong in'a musieli wyjechać z Korei w sprawie pracy do Niemiec, więc obowiązek opieki nad Yu-rim spada na jej starszego brata