Chapter 48 / part 2

51.6K 2.5K 1K
                                    

Strasznie długi by wynagrodzić wam nieobecność! Proszę o komentarze i votes! Jesteście najlepsi!
***

Budzę się, a dziewczyna śpi wtulona we mnie. Tak bardzo się o nią martwiłem kiedy nie wracała tak długo, ale wiedziałem, że wszystko z nią w porządku, bo co chwila odpisywała na moje sms'y.

Leżałem na plecach, patrząc się w sufit i gładząc szatynkę po jej gładkim ramieniu.

Gdy wczoraj jej nie było, około godziny 15:00 dzwonił do mnie Ashton, który miał ,,dobre'' wiadomości. Chłopaki skończyli przygotowania, tak samo jak ja skończyłem sprawdzać broń i teraz wystarczy nam tylko czekać, aż namierzymy to. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem zdenerwowany i zagubiony. Muszę wykorzystywać ten czas.

Muszę cieszyć się, że dziewczyna, którą kocham śpi wtulona we mnie co oznacza, że jest przy mnie i jej na mnie zależy. A to jest naprawdę fantastyczne.

Muszę na chwilę zapomnieć o problemach, a zacząć cieszyć się, że jak na razie jestem tu cały i zdrowy z Rosalie, która naszczęście nic nie wie.

I niech tak pozostanie.

***

Dwa dni później wpadłem na genialny pomysł.

- Wstawaj, śpiochu... - Wyszeptałem do ucha dziewczynie, która jeszcze spała. Byłem już całkiem ubrany i gotowy do wyjścia.

Na pewno zajmie nam trochę czasu to, co chcę zrobić, ale dla niej warto. Bo normalnie, to przekreśliłbym ten pomysł od razu.

- Która godzina? - pyta i zakrywa się całkowicie białą pościelą i podciąga kolana do brody. Patrzę na nią i uśmiecham się delikatnie, widząc co robi. Rozumiem, że nie ma ochoty wstać.

- Już po dziewiątej. To nic nie da, że się zakryjesz... - mówię i lekko potrząsam kołdrą, by pokazać jej, że mogę ją z niej ściągnąć. Ona jęczy niezadowolona. To nie będzie łatwe.

- Zostaw mój kokon w spokoju... - mówi zasypanym głosem, a ja śmieję się i zostawiam kołdrę tak jak była. Dziewczyna nadal spod niej nie wychodzi.

- Kokon? - pytam i śmieję się głośniej, a ona wyciąga rękę spod kołdry tylko po to, by wystawić mi środkowy palec.

Obudzić kobietę to trudna sztuka.

- Daj mi spać. Miałam taki piękny sen... - mówi, nadal w swoim ,,kokonie''. A ja podnoszę brwi do góry.

- Mam nadzieję, że w nim byłem - mówię, a ona śmieje sie cicho.

- Byłeś. Czyściłeś kible w moim własnym, nowoczesnym hotelu - oznajmia, a ja wzdycham. Oh, ona naprawdę potrafi mnie zgasić.

- Wstawaj, albo sam wyciągnę cię z tego łóżka - tracę już powoli cierpliwość. Ale ona chyba nie da tak łatwo za wygraną.

- Na początku chcesz mnie zaciągnąć do łóżka, teraz z niego wyciągnąć, facet zdecyduj się - moje oczy wędrują ku górze. Nadal mówi tym swoim zasypanym głosem, a czas leci. Mój Boże.

Nagle wpadam na pomysł. Mam nadzieję, że jej nie połamę, ale w razie czego, zrobię go delikatnie.

- Uwaga bomba! - krzyczę, a ona nawet nie zdążyła zareagować, bo wszedłem na jej kokon, przygniatając ją swoim ciałem. Ona pisnęła.

- Złaź ze mnie ty gorylu! - mówi i wyciąga głowę spod kołdry, próbując mnie z siebie zepchnąć. I tak jej się nie uda.

- Zejdę tylko wtedy, kiedy ty zdecydujesz się wstać - mówię, a ona kolejny raz jęczy z niezadowolenia. Uwielbiam ją szantażować, po prostu uwielbiam.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz