Chapter 43

51.6K 2.8K 671
                                    

Luke POV

Byłem wściekły. Na Rosalie jak i na siebie. Nie powiedziała mi, że idzie spotkać się Rickiem. Nie lubię dziada, a ona dobrze o tym wie. Do tego mógł jej coś zrobić, a mnie by tam nie było. I tego bym nie przeżył.

Po prostu się o nią boję, czy to tak źle?!

Wiem, że to jej życie, ale chyba stałem się już jakąś częścią tego życia, prawda?

No może trochę zareagowałem nerwowo. Trochę bardzo.

NO DOBRA, ZAREAGOWAŁEM W CHUJ BARDZO NERWOWO, ALE NIC NA TO NIE PORADZĘ.

I może jakoś bym z tego wyszedł, gdyby nie to jak potoczyła się ta kłótnia.

Skąd miałem wiedzeć, że każe mi się pierdolić? Choć, no dobra należało mi się bo zachowałem się jak kutas. Ale... Okey, nie ma żadnych ,,ale".

Odpowiedziałem żywiołowo, spontanicznie, szybko, by tylko odpowiedzieć. I jak zwykle znaczenie moich słów doterło do mnie po fakcie.

Nosz kurwa, jak mogłem tak powiedzieć? ,,Wolę pierdolić ciebie". A jeszcze niedawno mówiłem przy niej, że my się nie ,,ruchamy", nie ,,pierdolimy", ale uprawiamy miłość. I tak jest naprawdę. Ale teraz muszę wyobrazić sobie jak czuje się Rose, po tym co jej powiedziałem. Co ze mnie za dupek.

Boże, dlaczego ja zawsze muszę palnąć jakieś głupstwo przez co Black przez mnie cierpi?

Oczywiście to nie jest pierwsza taka sytuacja. I to jest najgorsze. Powinienem przestać działać w chwili impulsu. Wtedy tylko ją ranię.

Wyciągnąłem zza mojej koszulki naszyjnik z literką ,,R" i ścisnąłem go lekko, zamykając oczy.

Jestem debilem.

Kazała mi się wynosić. Pewnie pomyślała, że tak właśnie to traktuję. Jak bezmyślne pieprzenie. Kurwa, jestem taki głupi.

To dlatego jak zobaczyłem, że zaczyna płakać, przytuliłem ją. Nie chciałem, by w tym przypadku uwieżyła w moje własne, impulsywne, okropne słowa. Chciałem, by czyny to naprawiły. By wiedziała, że kolejny raz skłamałem pod wpływem chwili. Ale zaczęła bić mnie tymi jej małymi pięściami, mówiąc, bym jej nie dotykał.

To mnie złamało.

Nie bolały mnie jej ciosy, co to dla mnie. Ale jej słowa, które mówią same za siebie, jak bardzo ją zabolało to co powiedziałem, złamały mnie i wtedy wiedziałem, że muszę wyjść.

Boję się, by nie zrobiła niczego głupiego. Pod żadnym pozorem nie chcę, by stało jej się coś złego. Nie wybaczyłbym sobie.

Ona jest taka krucha, bezbronna i delikatna... Muszę to naprawić, ale jak, kiedy...

W moich przemyśleniach przeszkodził mi mój dzwoniący telefon. Byłem zdziwiony kiedy na wyświetlaczu pojawiło się ,,Rosalie". Ona nie ma w zwyczaju dzwonić do mnie po kłótniach. A jeżeli coś się stało?

Odebrałem szybko, wstając z kanapy.

- Halo? Rosalie? - Zapytałem niepewnie.

- Emm nie, nie. Tutaj Camille, jej współpracownica i przyjaciółka. Czy rozmawiam z chłopakiem Rose? - moje przerażenie było ogromne, kiedy usłyszałem inny głos po drugiej stronie.

- Owszem. Co się stało? Gdzie jest Rose? - Zapytałem szybko. Próbowałem brzmieć poważnie, próbowałem zapanować nad drżeniem głosu.

- Nic się nie stało. Tylko musisz po nią przyjechać tu do baru, bo ja nie dam rady jej przywieźć, za dużo klientów, do tego sama nie jestem w dobrej formie... Wejdź tylnymi drzwiami. - Nieznajoma zaczęła mówić, a ja w cholerę nie wiedziałem co się dzieje.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz