Chapter 59

30.5K 2K 878
                                    

*PRZECZYTAJ PROSZĘ*
Na początku chciałabym was przeprosić. Wiem, że dużo rzeczy w tym ff (szczególnie na początku) nie ma sensu lub po prostu wydaje wam się głupie. Przepraszam za to, naprawdę. Ale pisałam wam kiedyś, że nie jestem pisarką. Piszę bo lubię i mam nadzieję, że mimo licznych błędów wy też to lubicie. Jeżeli nie, to nie musicie czytać, ja naprawdę was nie zmuszam. Nie wiem dlaczego jest to takie popularne, ale dziękuję wam bardzo za wsparcie. Jesteście niesamowici.

2 miliony wyświetleń to naprawdę ogromna liczba. Gratuluję wam!

Rose POV

Od czasu kiedy Luke mnie przeprosił minął ponad miesiąc. Jest już czternasty luty, a nasze relacje o wiele się poprawiły. Chłopak już nie wywołuje u mnie sprzecznych emocji, ani nie czuję się przy nim nieswojo.

Jest praktycznie tak jak przed tymi wszystkimi kłótniami. Tylko odkąd nie mieszkamy już razem, nie mamy dla siebie dużo czasu. Chłopak często mi to wypomina i mówi, że sytuacja by się zmieniła, gdybym jednak zgodziła się na ponowne zamieszkanie u niego, ale nie chcę. Jednak jest dla nas jeszcze za wcześnie na wspólne mieszkanie.

- Ru, teraz może do H&M? Ostatnio widziałam tam cudowne sukienki, Boże - mówi Camille i łapie mnie za rękaw kurteczki, i ciągnie w stronę sklepu. Byłyśmy już ponad dwie godziny na mieście, a teraz postanowiłyśmy zrobić sobie wypad na zakupy.

Dziewczyna jak zwykle ciągnie mnie po wszystkich możliwych sklepach, a ja słucham jej opowieści, które tak bardzo lubię. Najlepsze w Cami jest to, że strasznie dużo mówi. Ja często mam takie dni, w których w ogóle nie mam ochoty się odzywać, a ona zawsze musi coś mówić. Dlatego ja uważnie słucham i od czasu do czasu dodaję coś od siebie lub śmieję się z jej żartów.

Nie wiem co bym bez niej zrobiła.

Kiedy dziewczyna przymierza już czwartą sukienkę, mój telefon zaczyna dzwonić, dlatego mówię jej, że za chwilę wracam i wychodzę ze sklepu, by usiąść na ławeczce w galerii.

Tym razem jednak patrzę kto dzwoni.

- Cześć kochanie - mówię od razu wesoło, a po drugiej stronie słyszę jak chłopak cicho się śmieje.

- Stęskniłaś się? - pyta i wiem, że się uśmiecha - Nigdy nie zaczynałaś tak pieszczotliwie rozmowy - mówi, a ja uśmiecham się lekko.

- Mam dobry dzień. Ty jeszcze jesteś w pracy?

- Skończyłem parę godzin wcześniej, bo odwołali mi dwa zajęcia. Więc wpadnę do ciebie, czekaj na mnie - mówi szybko, a ja marszczę brwi. Mam nadzieję, że jeszcze nie wyjechał z domu.

- Nie ma mnie w domu. Jestem z Cami na zakupach - odpowiadam, po to, by w razie czego mógł jeszcze zawrócić.

- Och, tak. Dobra a... O której wrócisz? Muszę dziś spędzić z tobą trochę czasu, po prostu muszę - mówi to z wielką powagą, a ja zaczynam zastanawiać się, dlaczego zależy mu na tym tak bardzo akurat dzisiaj. Wiem, że to pewnie jest oczywiste, ale wyleciało mi z głowy i na pewno na razie sobie o tym nie przypomnę.

- Dwudziesta? Dwudziesta pierwsza? Coś koło tego. Możesz wpaść na noc - oznajmiam, ale potem żałuję swoich słów.

- Na noc? - pyta i czuję, że przygryza wargę. - A co chciałabyś ze mną wtedy robić?

- Znaczy... Wiesz, że nie o to mi chodziło. Miałam na myśli...

- Chcesz żebym cię bzyknął? - pyta i wiem, że sobie żartuje, a ja zakrywam sobie usta ręką i jestem czerwona na twarzy.

Scary »» Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz