Trzasnęły drzwi, a Hawks przez chwilę po prostu się w nie wpatrywał, jak zamurowany... Po prostu stał i patrzył, niczym cielę na malowane wrota. Cała ta sytuacja, to wszystko... nie docierało jeszcze do niego. Jakby jego umysł na kilka chwil całkowicie się wyłączył.
Dopiero po jakimś czasie bohater zaczął powoli dochodzić do siebie, i zdawać sobie na nowo sprawę z powagi całej tej sytuacji, z tego, jak został wychujany przez Dabiego... I TO DOSŁOWNIE.
Został tutaj sam, w rozpiętych i zsuniętych spodniach i gaciach, z ospermioną bluzką, spodniami i majtkami. Dosłownie Hawks czuł, że dał się oszukać, wywieść w pole, i przy tym tak potwornie wykorzystać...
Niczym na drewnianych nogach, podszedł powoli w stronę blatu i oparł się o niego. Czuł się jak sponiewierane, wykorzystane gówno. Drżącymi rękami schował z powrotem do ospermionych majtek swój "sprzęt", po czym zapiął swoje równie ospermione spodnie, i wpuścił również do nich tak samo ospermioną koszulkę.
Właściwie to nie do końca widział teraz sens w tym wszystkim... I tak czuł się już jak gówno, jak jakaś tania, sprzedajna dziwka, która przehandlowała swoją godność za... za co właściwie? Za niepewną obietnicę tego, ze "dostanie jakieś informacje". A teraz już coraz mniej wierzył w to, że cokolwiek dostanie od Dabiego po tym wszystkim.
Nie spełniając warunków ich umowy, Dabi... po prostu nie spełnił warunków ich umowy. Tylko tyle i aż tyle. I niby co więcej miało mu za to grozić? Oszukał Hawksa, to fakt, ale przecież bohater doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nawet po czymś takim, nie może tak po prostu zacząć unikać Dabiego czy opuścić Ligi Złoczyńców, bo musiał ich przecież rozpracowywać, dla dobra społeczeństwa.
Dabi zapewne zdawał sobie sprawę z tego, że Hawks, nieważne jak bardzo by chciał, nie ma możliwości olać ich tak po prostu, jeśli jest szpiegiem, nawet po czymś takim, ani też nie oleje ich, jeżeli jest prawdziwym wyznawcą ich ideologii... wciąż, nawet po czymś takim. Dabi miał więc na Hawksa różne haki, którymi mógł go zagiąć i sprawić, że bohater tak będzie tańczył, jak złoczyńca mu zagra, a to było jedynie kilka z nich.
Blondyn musiał zatem przyznać sam przed sobą, że dał się wykorzystać jak jakiś idiota, i przegrał. Przez to ledwo trzymał się na nogach... Ale Hawks zniósł znacznie więcej, szkoliła go osobiście sama Komisja, właśnie do takich specjalnych, cholernie trudnych zadań! I miał zajęcia z psychologami, był przygotowywany na najgorsze akcje! Powtarzał to sobie w myślach, razem z tym, że ma zadanie do wykonania i nie może pozwolić sobie na żadne załamanie się! Nawet w takiej sytuacji... Nawet jeśli po prostu dał się odrzeć z godności i zrobił z siebie dziwkę dla Dabiego, i nie dostał nic w zamian... Musiał być silny, musiał to wszystko jakoś znieść, w końcu był bohaterem... Nie mógł sobie pozwalać na chwile słabości czy załamania. Każdy człowiek mógł czasami pozwolić sobie na jakąś załamkę, na okazanie słabości, ale nie bohaterowie, a zwłaszcza nie Hawks.
~*~
Po kilku powtórkowych rundach Dabi w końcu uznał, że ma dość, i odchylił się do tyłu na krześle, na którym siedział. Odetchnął niejako z ulgą. Spędził tak kilka chwil, pozwolił sobie na parę minut spokoju, żeby uspokoić swój oddech i szalejące serce, oraz żeby wyciszyły się resztki pożądania krążące gdzieś po jego ciele.
Dabi nigdy nawet nie podejrzewałby, że samo dotykanie Hawksa, i obserwowanie jego reakcji, będzie dla niego tak pociągające... To tym bardziej utwierdziło złoczyńcę w przekonaniu, że ten konkretny chłopak, bohater numer dwa, był wyjątkowo przystojny, seksowny i pociągający. Działał na Dabiego jak nikt inny wcześniej.
I, o czym obaj mieli przekonać się trochę później, jak nikt inny później.
Teraz jednak żadne z nich, ani Dabi, ani Hawks, nie podejrzewało nawet, jak dalej potoczą się ich losy, i że splotą się ze sobą znacznie bardziej, i bliżej, niż mogliby się tego spodziewać. Na ten moment Hawks przeżywał to, co się stało, i starał się jakoś nie załamać przez myśli, że stał się dosłownie dziwką Dabiego... A wszystko było tym gorsze, że Hawks doszedł, przez co wiedział, że w jakiś chory sposób mu się to podobało, co było dodatkowym gwoździem do trumny. Nie dość, że pozwolił Dabiemu zrobić z siebie dziwkę, to jeszcze w jakimś stopniu mu się to podobało... Jak miał to wszystko znieść? Jak miał sobie z tym poradzić? Jakoś jednak musiał... Bohater bardzo przeżywał to wszystko, będąc na skraju załamania...
A wspomniany złoczyńca w tym czasie, po doznaniu kilka razy pod rząd jednej z najlepszych, o ile nie najlepszej, rozkoszy w swoim życiu, dochodził powoli do siebie... Jego oddech wrócił już do normy, podobnie serce uspokajało się, a pożądanie powoli stawało się odległym, ale równie przyjemnym jak przy doznawaniu tego, wspomnieniem.
Powoli więc Dabi jednak uspokajał się i ogarniał, chociaż nie żałował tego, co zrobił, i nadal cholernie mu się to podobało. Uznał jednak, że czas już zacząć działać. Wyprostował się na krześle i spojrzał w dół. Miał brudne od spermy dłonie, ale również spodnie i majtki, i kawałek płaszcza. Złoczyńca westchnął i wstał. Na szczęście wybrał pomieszczenie, w którym znajdowała się umywalka.
Stary budynek, który służył do tej pory za miejsce spotkań Dabiego z Hawksem, a dziś wyjątkowo posłużył za miejsce spotkania Hawksa ze wszystkimi, był najprawdopodobniej jakimś porzuconym magazynem. Z tego też względu w większości były tutaj ogromne, puste hale, mniej lub bardziej zabrudzone i zdemolowane. Można jednak było znaleźć tutaj również stare biura, toalety, pokoje socjalne dla pracowników, a w niektórych z wyżej wymienionych panował nawet porządek, i można było spotkać umywalkę. I właśnie jedno z takich pomieszczeń przypadkiem z rozmachu musiał wybrać Dabi, ale oczywiście nie narzekał.
Złoczyńca wstał po chwili, i podszedł do umywalki, gdzie umył ręce. Z pewnością musiał umyć całego siebie, a przede wszystkim swojego ospermionego kutasa i uda, i musiał też wyprać swoje ubrania jak najszybciej, zanim jego nasienie na dobre tam zaschnie, bo wtedy to już nie miałby co śnić o tym, że uda mu się to doczyścić... Jednak najpierw zdecydował się umyć ręce, a kiedy to zrobił, sięgnął do kieszeni płaszcza po swój telefon. Był chujem, ale nie aż takim, poza tym, chciał pokazać Hawksowi, że nie wykorzystał go i zamierza wywiązać się ze swojej umowy. Teraz, skoro już sobie dogodził, Dabi planował napisać bohaterowi kilka rzeczy, zdradzić mu te obiecane informacje, żeby Hawks mógł przekonać się, że złoczyńca będzie wywiązywał się ze swojej części umowy. Nie chciał, żeby bohater pomyślał, że Dabi go po prostu wykorzystał, bo złoczyńca... chciał wykorzystać Hawksa jeszcze wiele, wiele razy, na różne, znacznie intensywniejsze sposoby, a w tym celu, żeby bohater numer dwa się na to zgodził, Dabi musiał pokazać mu, że nie zamierza go oszukiwać i że będzie, zgodnie z obietnicą, w zamian za seks zdradzał mu różne, ciekawe informacje o Lidze.
Sięgnął więc swój telefon (który miał zresztą od niedawna, bo, jak większość Ligi, non stop zmieniał telefony i karty sim, a przy tym on sam i tak najczęściej jak już to kontaktował się ze wszystkimi z budek telefonicznych). Wziął go i wybrał numer Hawksa. Z początku chciał do niego napisać, ale po chwili wpadł na inny pomysł. Uznał, że zabawniej będzie, jeżeli zadzwoni do bohatera. Sam dopiero co doszedł do siebie po przyjemnych doznaniach, które zafundował sobie dzięki swojemu sprytowi i wykorzystaniu bohatera, ale uznał, że da radę, ogarnie się i będzie w stanie rozmawiać z Hawksem przez telefon. A przy tym przynajmniej, jak się spodziewał, będzie miał jeszcze więcej zabawy!
CZYTASZ
Uskrzydlona miłość spala mnie od środka [Hawks x Dabi]
FanfictionDwie zranione dusze. Każdy z nich do tej pory dystansował się od innych ludzi, od świata. Wokół siebie wznieśli obronne mury i nikogo nie dopuszczali blisko. Jednak gdy ta dwójka się spotyka, burzą nawzajem swoje obronne mury. Zaczyna się dziać coś...