Hawks zabrał się stamtąd jak najprędzej. Przynajmniej w zamian za to, że rozpracowywał Ligę Złoczyńców, mógł liczyć na trochę spokoju ze strony Komisji Bezpieczeństwa, jeśli chodziło o jego "bohaterskie" obowiązki. Bohater chciał jak najprędzej wrócić do domu, kiedy już doprowadził się do porządku, ale będąc w drodze powrotnej, lecąc ponad chmurami, jak lubił to czasami robić, zmienił swój plan. Zamiast tego, kiedy dotarł w swoje okolice, podleciał do jednego z ulubionych barów. Jego pojawienie się zawsze wzbudzało furorę, toteż kiedy złożył zamówienie i na nie czekał, przywołał na twarz sztuczny uśmiech, i zaczął rozdawać autografy i pozować do zdjęć ze wszystkimi chętnymi. A było ich naprawdę sporo... Na szczęście zamówienie, jego ulubione yakitori, zostało szybko przygotowane. Hawks zabrał opakowanie na wynos z jego jedzeniem, i w ten sposób mógł się w końcu wymigać od fanów.
Oczywiście kochał swoich fanów, wiedział, że pokazywanie się publicznie i bycie z nimi blisko też jest ważne, bo w ten sposób zapewnia wśród ludzi spokój i poczucie bezpieczeństwa, poza tym po prostu lubił to robić, zadawać się z tymi ludźmi, którzy go przecież uwielbiali... Czuł od nich i był im wdzięczny za wszelkie wsparcie. Ale po prostu czasami, tak jak dziś, fani byli nad wyraz męczący, toteż Hawks z ulgą stamtąd odszedł, a dokładniej odleciał.
Wzleciał na jeden z najwyższych budynków w mieście, gdzie przysiadł sobie na jego maszcie, na który zbyt wiele osób nie miało dostępu, bo nie było na niego nawet żadnego innego wejścia, poza wzleceniem tutaj. Po wygodnym umoszczeniu się, rozpakował swoje danie. Zaczął się nim zajadać, spoglądając przy tym w dół. Widok z wysokości kilkudziesięciu pięter zapierał dech w piersiach. Wiele osób, zwłaszcza w sytuacji Hawksa, czyli poza budynkiem i wszelkimi zabezpieczeniami, pewnie panikowałoby... Ale nie on, w końcu jego dar umożliwiał mu latanie. Był przyzwyczajony do ogromnych wysokości na tyle, że w przeciwieństwie do wielu innych ludzi, jemu przynosiło to ukojenie, a nie wywoływało panikę. A teraz szczególnie potrzebował tego wszystkiego, ukojenia i spokoju.
Lecąc do domu, zmienił swój plan, bo pomyślał, że mógłby wziąć sobie coś do jedzenia i polecieć do jednego ze sowich ulubionych miejsc, a tam zaś mógłby pomyśleć nad tym, co "zdradził" mu Dabi. Wolał na razie nie wspominać o okolicznościach pozyskania tych informacji... Najchętniej w ogóle by o tym zapomniał. Czy by to cofnął? Cóż... Może powinien był myśleć, że tak, że najchętniej też cofnąłby czas, żeby tamto się nigdy nie wydarzyło, ale tak się skladało, że Hawks był aż za dobrze "wyszkolony" przez Komisję. Zupełnie nie myślał o swoim komforcie, moralności, stratach, tylko rozważał to, co się wydarzyło, w kategoriach tego, czy przynajmniej zyskał jakieś przydatne informacje. Niestety, nie mógł tego stwierdzić od tak, bo Dabi oczywiście nie mógł współpracować i powiedzieć wprost, o co chodzi... Ale przynajmniej zdradził mu nazwisko, a to już coś. Hawks nie dopuszczał do siebie myśli, a właściwie to jeszcze nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że sam przed sobą ukrywa, że mu się to najzwyczajniej w świecie podobało. Nawet nie chciał o tym myśleć i za wszelką cenę odsuwał od siebie tą myśl. Dlatego też wolał za wiele nie wspominać tamtego wydarzenia...
Hawks wgryzł się w kawałek szaszłyka, przytrzymał go zębami, a rękami wyjął komórkę. Szybko wystukał dane "Haruaki Sunsun". Postanowił w pierwszej chwili sprawdzić, czy i co wiadomo na temat tej postaci w ogólnodostępnej sieci internetowej. Ostatecznie znalazł tyle, że... Jest to postać ze starej kreskówki dla dzieci.
Hawks westchnął z rezygnacją. W jednej chwili poczuł się znowu zupełnie jak skończony idiota... Zaczynał jednak coraz bardziej skłaniać się ku temu, że Dabi go po prostu wykorzystał i nakłamał. Nie zaskoczyłoby go to specjalnie... Ale jednak postanowił się jeszcze nie poddawać.
Wszedł do sieci przeznaczonej specjalnie dla bohaterów - HeroNet. Tam też wpisał dane podane mu przez Dabiego, ale znowu - nic. Hawks postanowił się jednak jeszcze nie poddawać. Zaczął wpisywać różnego rodzaju hasła, związane z tym, czego dowiedział się od Dabiego, jak "Haruaki Sunsun wolontariat", "prawdziwy Haruaki Sunsun", "Kim jest Haruaki Sunsun", "Haruaki Sunsun wypadek", "Haruaki Sunsun pożar" - wreszcie coś zaczęło mu się pokazywać. W końcu znalazł jakiś artykuł o prywatnym szpitalu dziecięcym. Jego znakiem rozpoznawczym było to, że świadczył usługi na bardzo wysokim poziomie, a poza tym, oferował darmową pomoc dla sierot, zaniedbanych i porzuconych dzieci. Ponadto, szpital utrzymany był w barwach i akcentach z kreskówki Haruakiego Sunsuna... Może nie byłoby to aż takie dziwne, gdyby nie to, że dzieci uwielbiały dyrektora szpitala, którego potocznie nazywano właśnie imieniem głównej postaci tej kreskówki - Haruaki Sunsun. A co było w tym wszystkim najważniejsze - ośrodek ten około 10 lat temu uległ spaleniu. Dokładnej przyczyny nigdy nie poznano. Śledztwo w tej sprawie umorzono, a nieoficjalnie uznawało się, że to coś typowego, w stylu wadliwej instalacji albo głupiego błędu, o które zawsze łatwo, zwlaszcza przy dzieciach. W pożarze zginęło kilkoro pacjentów, i większość personelu, w tym ukochany, osławiony doktor - Haruaki Sunsun. Hawks zaczytywał się coraz głębiej i dokładniej w kolejne artykuły na ten temat. W końcu westchnął.
- Hm... Wygląda na to, że może jednak mam jakiś obiecujący ślad... - stwierdził bohater. Dokończył swojego ostatniego szaszłyka, i wkrótce wzbił się znowu do lotu. Tym razem skierował się już jednak prosto do swojego domu. Skoro znalazł już coś, co mogło mu pomóc, postanowił jak najszybciej to dokładnie sprawdzić. Udał się więc do domu, żeby tam dokładniej już przyjrzeć się całej tej sprawie.
~*~
Po rozłączeniu się, przez jakiś czas Dabi napawał się przyjemnym uczuciem włądzy i kontroli nad Hawksem. Co prawda zdradził mu informacje, tak jak obiecał, wywiązał się z ich "umowy", więc niczego niezwykłego nie zrobił. Ale podobało mu się to, że to właśnie od niego zależało, co powie, a czego nie powie, bohaterowi. To właśnie dawało mu takie poczucie władzy nad bohaterem numer dwa, i było tak cholernie przyjemne, że to on mógł decydować i miał go w ten sposób w garści... Ale ten zachwyt trwał jednak dość krótko, bo zaraz dopadły go wątpliwości... Czy nie zdradził jednak temu bohaterowi za dużo? Faceci jego pokroju, takie bohaterskie szmaty, mają swoje dojścia... I chociaż nie były to w żaden sposób wybitnie ważne, szczególne czy godne wyjątkowej uwagi informacje, to jednak Dabi zaczął się niepokoić, że to za dużo szczegółów... Przez to przyjemność zamieniła się w zdenerwowanie, a w końcu w złość.
Wreszcie Dabi powziął postanowienie, że nie ma co się przejmować. Nie było szans, żeby po tym, co powiedział Hawksowi, bohater był w stanie cokolwiek ustalić... chyba. Ale nawet jeśli, nic szczególnego raczej by tym nie osiągnął, niczego ważnego się nie dowiedział, bo wciąż nie wiedział o różnych kluczowych kwestiach. A tych już Dabi nie zamierzał mu zdradzać. A żeby mieć pewność, że więcej żadnej wpadki nie zaliczy, i żeby nie musiał więcej zważać na słowa i zamartwiać się, uznał, że tyle wystarczy. Poszalał sobie, zabawił się kosztem Hawksa, ale to tyle. Na tym powinien skończyć i już, i tak właśnie Dabi postanowił. To, jak zabawił się z bohaterem, a potem rozmowa telefoniczna, podczas której bawił się z nim dalej, napawały go szaleńczą przyjemnością... I to musiało mu wystarczyć. Z tymi myślami ostatecznie pozbierał się i zabrał stamtąd. Odszedł, i skierował się znowu w mniej przychylną stronę miasta... Coś jak slumsy, tyle że teraz już tak się tego nie nazywało. Teraz była to po prostu "niższa dzielnica". Ta nazwa miała być bardziej elegancka, ale i tak nie zmienialo się jej znaczenie - dotyczyła miejsca, gdzie żyli i mieszkali drobni przestępcy, biedacy, i tego typu społeczny margines. Dabi czuł się w tym środowisku całkiem dobrze, w końcu w podobnych miejscach spędził większość ostatnich 10 lat, prawie połowię swojego życia... I tam też szukał dalej informacji. O wszystkim, co by mu pomogło, a ostatnio szczególnie interesował się japońskim bohaterem numer dwa.
/W końcu, chociaż krótki, to skleciłam rozdział. Z następnym postaram się wyrobić jak najszybciej. Przepraszam wszystkich za tyle czekania i dziękuję za waszą cierpliwość i obecność 💚🤍
CZYTASZ
Uskrzydlona miłość spala mnie od środka [Hawks x Dabi]
FanficDwie zranione dusze. Każdy z nich do tej pory dystansował się od innych ludzi, od świata. Wokół siebie wznieśli obronne mury i nikogo nie dopuszczali blisko. Jednak gdy ta dwójka się spotyka, burzą nawzajem swoje obronne mury. Zaczyna się dziać coś...