Hawks zdołał mniej więcej doprowadzić się jakoś do porządku. Co mógł, umył, zmył czy wytarł, a pozostałe dowody sytuacji sprzed paru chwil po prostu schował, zasłaniając je innymi częściami ubrania. Ledwo skończył, a usłyszał dźwięk swojego telefonu. Wesoła muzyczka rozbrzmiała, zaskoczony bohater aż podskoczył delikatnie, po czym sięgnął po komórkę.
Ujrzał na wyświetlaczu zastrzeżone połączenie, ale już po krótkiej chwili, bez większego namysłu, odebrał. Mógł to być telefon od kogoś ważnego, jakiegoś bohatera, a nawet złoczyńcy, w końcu ostatnio sporo miał z nimi kontaktów. A z jednym z nich miał tych kontaktów aż za dużo, i to zdecydowanie zbyt bliskich.
Jeśli jednak dzwonił ktokolwiek ważny, Hawks musiał odebrać, na wszelki wypadek, bez względu na to, jak sam się w tej chwili czuł i w jakim był położeniu... Odebrał więc, a po drugiej stronie niemal od razu usłyszał głos, którego akurat w tej chwili za bardzo się nie spodziewał, po tym wszystkim, co się wydarzyło...
- Doszedłeś już do siebie, ptaszku? - zapytał go doskonale znany, niski, męski głos. Hawks zacisnął usta w wąską kreskę, ale już po chwili odezwał się. Tym razem nie mógł już nad sobą zapanować, i ukryć swojej złości i zdenerwowania.
- Dabi... - wysyczał bohater, ściskając mocno telefon, który trzymał przytknięty do swojego ucha.
- We własnej osobie, twój ulubiony piroman - odparł złoczyńca, ale w jego głosie raczej nie było słychać zbyt wielkiego entuzjazmu. Jak zwykle, pozostawał stonowany i spokojny, chociaż Hawks miał wrażenie, że słyszał w tonie jego głosu delikatny pogłos rozbawienia, ale niezbyt wielki. Dabi doskonale się maskował.
- Po co do mnie dzwonisz? - spytał Hawks, nie kryjąc nadal swojego zdenerwowania. Chciał przez chwilę dodać, uściślić, i zapytać "po co do mnie dzwonisz teraz, po tym wszystkim", ale uznał, że nie będzie wspominał o sytuacji sprzed chwili, o której przecież obaj wiedzieli, a bohater wolał nie wspominać tego zajścia, w dodatku w rozmowie z Dabim, inicjatorem i drugim uczestnikiem tego okropnego zajścia, kiedy to Hawks dał mu się tak zmanipulować, jak jakieś małe dziecko, a nie doświadczony bohater, którym przecież był. Nie powinien dać się tak łatwo podejść, i to była kolejna rzecz, która go denerwowała. Dał się Dabiemu tak łatwo wykorzystać, podejść i oszukać, i miał do siebie samego o to ogromny żal.
- Nie moglibyśmy powspominać przyjemności i miłych chwil? Tak podobno robią pary po udanym seksie - odparł Dabi. Mówił i zachowywał się jak gdyby nigdy nic, nadal mówił wszystko poważnym tonem, w którym jedynie pobrzmiewała nuta śmiechu, ale Hawks nie był nawet pewien, czy sam sobie tego nie wyobrażał. Keigo wiedział, że musi wziąć głęboki wdech i uspokoić się, żeby nie wybuchnąć, bo był bardzo bliski tego, a gdyby dał się sprowokować, mógłby zniszczyć tym samym swoje relacje z Dabim, być może także i innymi złoczyńcami, i w ten sposób zniweczyłby wszelkie szanse i starania wszystkich, żeby pokonać Ligę Złoczyńców... Nie mógł zaprzepaścić tej szansy, zdobycia od złoczyńców informacji, i uratowania całej sytuacji, jeszcze zanim na dobre ona rozgorzeje.
- Nie uprawialiśmy seksu, a tym bardziej udanego - odparł Hawks, starając się już teraz zachować spokój, w miarę możliwości.
- Ale moglibyśmy, nie miałbym nic przeciwko, mówiłem ci już chyba przecież, że jesteś seksowny, no nie? A ja lubię ładnych, seksownych chłopców - odparł Dabi. Na dźwięk jego głosu Hawksa aż przeszedł dreszcz, nie dał mu się jednak ponownie sprowokować.
- Oh, przestań już. Wykorzystałeś mnie, brawo, ale nie myśl sobie, to się nigdy więcej nie powtórzy, nie dam się więcej tak oszukać... Po co więc dzwonisz? Żeby ponapawać się swoim zwycięstwem? - spytał Hawks.
- I tak, i nie. Widzisz, jestem słowny, wywiązuję się ze swoich obietnic, i chciałem zdradzić ci informacje, tak jak obiecałem... No, a przy okazji, ponapawać się tym swoim zwycięstwem, tak jak powiedziałeś - odparł Dabi. Hawks aż zaniemówił, zastanawiał się, czy Dabi mówi prawdę, że wywiąże się teraz ze swojej "obietnicy", czy faktycznie zdradzi mu teraz jakieś informacje, czy będą one w ogóle przydatne, i na ile będą prawdziwe, i co w ogóle powinien powiedzieć, jak zareagować. Ostatecznie milczał tylko, czekając na jakieś dalsze słowa ze strony Dabiego.
- Sprawdź sobie postać Haruakiego Sunsuna, najlepiej miejsca, w których pracował czy był wolontariuszem. Poradziłbym ci szczególnie skupić się na tych, które uległy spaleniu - powiedział Dabi. Oczywiście brzmiało to nad wyraz tajemniczo, i zakładając, że złoczyńca dawał mu jakieś prawdziwe wskazówki, to i tak były to tylko jakieś tajemnicze, nieznane mu nazwiska i informacje. Teraz będzie musiał pracować podwójnie, czy nawet potrójnie, żeby spełniać swoją rolę bohatera, być podwójnym szpiegiem, i jeszcze szukać i sprawdzać te informacje...
Dabi mógłby być na tyle łaskawy, żeby powiedzieć coś wprost, ale oczywiście, jak zwykle mówił zagadkami, był tajemniczy, małomówny, i przysparzał mu jeszcze więcej pracy. Ale jeśli Dabi zdradził mu jakieś prawdziwe wskazówki, być może otrzymał właśnie szansę znalezienia nowych informacji o nim lub o całej Lidzie, a myśl o tym wlała w serce Keigo trochę nadziei...
Po wypowiedzeniu tych słów, Dabi rozłączył się . Hawks mógłby oddzwonić, dzięki swojej technologii, mógł bez problemu oddzwaniać nawet na numery zastrzeżone, jak ten Dabiego, ale, po pierwsze, wolał nie zdradzać tego, że mógł robić takie rzeczy, a po drugie, był pewien, że złoczyńca by nie odebrał.
Dabi był jak kot, chadzał własnymi ścieżkami, i żeby cokolwiek od niego wyciągnąć, należało poczekać, aż połazi sobie po uliczkach, pośpi, poje, przemyśli życie, śmierć, czy cokolwiek, i w końcu sam do ciebie przyjdzie. Kot po pieszczoty, a Dabi poinformować cię o tym i owym. I oboje przychodzą wcześniej tylko, jeśli to oni czegoś od ciebie chcą. Tak więc Hawks schował swój telefon do kieszeni, westchnął, i po prostu wyszedł, żeby wrócić do siebie, licząc przy tym na to, że zadbał o wszystko tak, że nikt nigdzie nie zauważy ani kropelki spermy na nim.
CZYTASZ
Uskrzydlona miłość spala mnie od środka [Hawks x Dabi]
FanfictionDwie zranione dusze. Każdy z nich do tej pory dystansował się od innych ludzi, od świata. Wokół siebie wznieśli obronne mury i nikogo nie dopuszczali blisko. Jednak gdy ta dwójka się spotyka, burzą nawzajem swoje obronne mury. Zaczyna się dziać coś...