Rozdział X

117 10 0
                                    

- Wiesz, że cię kocham? - Zapytał mój chłopak - Bardzo, bardzo cię kocham. Dla ciebie zrobiłbym wszystko. Nie wiem co bym zrobił chłopakowi, który by mi cię odbił.- Powiedział to. Już wiem, że jest niebezpieczny. Jak ja mam z nim zerwać? Boję się o Ash'a, ale muszę to skończyć.. Teraz!


- Tak Luke, wiem że mnie kochasz ale ja ciebie..- Czy on da mi kurwa dokończyć chociaż jedno zdanie. Nie! Dość! Nie kocham go, to dlaczego tak łatwo się daje? Odepchnęłam chłopaka. - Luke, nie kocham cię. Z nami koniec. Mam kogoś innego.


- Ale dlaczego tak mówisz? - Zapytał spokojnie.


- Jak mówię?


- Dlaczego kłamiesz? - Za kogo on się uważa żeby zarzucać mi kłamstwo?


- Luke ja nie kłamie. Nie kocham cię. Nie chcę z tobą być. - Tak! Nareszcie to powiedziałam. Ale to chyba był błąd.


Luke zaczął iść w moją stronę, dlatego chciałam wyjść, ale on zamkną drzwi na klucz. Mogłaś to przewidzieć idiotko! Moja podświadomość wcale nie pomaga. Wręcz przeciwnie.


Zanim się spostrzegłam Luke był tusz obok.


- Kochanie, dlaczego uciekasz? - Szepnął do mojego ucha. - Już zapomniałaś jak nam było dobrze? - Powiedział i pocałował mnie w policzek, a mnie przeszedł dreszcz niezadowolenia i obrzydzenia. - Zrobiłaś błąd zdradzając mnie a potem zostawiając.


- Skąd wiesz o zdradzie? - Zapytałam w pełni zaskoczona.


- Sama mi powiedziałaś. Nie pamiętasz jak to się chwaliłaś? Jaki to Ashton nie jest dobry i delikatny, nie to co Luke.


- Ja nie miałam tego na myśli.


- Już ja dobrze wiem co ty sobie myślałaś. Teraz będziesz cierpiała tak jak ja, przez ten czas. - Co on zamierza zrobić?


- Proszę cię, nie krzywdź mnie. Zrobię wszystko. - Zaczęłam się go poważnie bać. Gdzie się podział Luke sprzed 2 lat. Delikatny i miły, który nigdy by nie skrzywdził żadnej dziewczyny, a już na pewno nie mnie.


- Ja cię nie skrzywdzę. Nie skrzywdzę cię, będę robił dzień w dzień, kiedy tylko będę miał ochotę. - Co on mówi, dlaczego on taki jest? Ja nie chcę cierpieć.


--------------------------------------------------


Gdy Luke wyszedł na chwilę do kuchni i zostawił mnie u siebie w pokoju samą, zaczęłam szukać telefonu u siebie w torebce, ale go nie znalazłam. Gdzie on jest, no kurwa nie mogłam go ot tak zgubić, to jest nie możliwe. Moja podświadomość nie może się zamknąć nawet na chwile.


- Tego szukasz?- Do pokoju wszedł Luke i machał mi moim telefonem przed oczami. Dlaczego on taki jest!?


- Tak oddaj mi go!


- Po co? Żebyś mogła napisać do tego debila? O nie skarbie, nie chcemy tu nie proszonych gości.


- Oddaj mi mój telefon psycholu! - Rzuciłam się na niego, ale to była najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek mogłam wymyślić.


- A więc tak, będziesz mnie atakować? To chyba znaczy, że będę musiał stać się wobec ciebie agresywny. - Po tych słowach wziął mnie za ręce i rzucił na swoje łóżko.


- Co ty robisz!? - Zapytałam gdy zobaczyłam jak chłopak wyciąga coś z szuflady obok łóżka.


- Jesteś niegrzeczna, a nie chcemy żebyś się wyrywała, dlatego przywiążemy cię do łóżka. - Powiedział to z takim jebanym spokojem, a ja od razu zaczęłam się wyrywać, ale mogłam się domyślić że to nic mi nie da. - Nie wyrywaj się, bo będzie bolało. - Powiedział, a potem przywiązał mi ręce i nogi do łóżka, oczywiście najpierw mnie rozebrał. Boję się go nie wiem do czego jest zdolny i jak mnie będzie traktował. - A mogło nam być tak dobrze. - Powiedział z głupim uśmiechem na twarzy.


Hey kochani,

Wiem, że rozdziału nie było ponad miesiąc, ale nie miałam czasu na pisanie. Teraz będę próbowała pisać, ale mam strasznie dużo egzaminów do końca roku i nic nie obiecuje... Co myślicie o rozdziale. Wiem że słabe, ale pisane pomiędzy jedną, a drugą przerwą na naukę. Kocham Was <3 Po testach będę pisała więcej.

Będziesz mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz