Nieśmiały promień powolnie wschodzącego Słońca przebił się ukradkiem przez zgęstniałą, zaspaną atmosferę męskiego pokoju, by oświetlić odpoczywającą w najlepsze młodzieńczą twarz Tristana otuloną kołdrą czarnej grzywki. Drewniane drzwi pod wpływem delikatnego pchnięcia zajęczały okropnie, pazurem dźwięku rozrywając nieruchomą, zatęchłą ciszę. Para fioletowych oczu wychyliła się ostrożnie, by zajrzeć do wnętrza legowiska dwóch młodych mężczyzn. Zebrany przez całą noc zapach śpiących momentalnie zaatakował nozdrza skradającej się głowy niczym pułapka lub mechanizm obronny, wykrzywiając jej twarz zniesmaczonym grymasem. Niezniechęcona jednak nieprzyjemnym odorem postać pchnęła drzwi o jeszcze kilka centymetrów, by oprócz głowy przecisnąć do środka pozostawioną na korytarzu resztę ciała. Drzwi ponownie jęknęły z przeszywającą rozpaczą.
– Tristan, wstawaj – cichy szept dobiegł pogrążonego w głębokim śnie chłopaka.
Same słowa nie wystarczyły jednak, by wyrwać go ze ściśle oplatających ramion błogiego odpoczynku. Dopiero delikatne potrząśnięcie za ramię przeniosło go jedną stopą do rzeczywistości. Nieśmiało rozchylił zaspane powieki. Sarah pochylała się nad nim, siedząc na skraju łóżka. Była ubrana w swój codzienny, roboczy, biały kitel, co oznaczało, że wstała dużo wcześniej niż pozostali domownicy.
– Nie mamy wiele czasu. Czekam w mojej pracowni – rzuciła, po czym poderwała się i podeszła prędko do drzwi, jakby zapominając o całym wcześniejszym rytuale cichego skradania. – A, no i otwórzcie tu okno. Błagam! Nie da się oddychać.
Wychodząc, pchnęła drzwi, otwierając je na oścież. Kolejny pisk ścisnął w swoich szczękach zaspane, niespodziewające się niczego uszy chłopaków.
Tristan mruknął z bólu i niezadowolenia. Nie słyszał nawet dźwięków przygotowywania śniadania dobiegających z kuchni, co dobiło go jeszcze bardziej. Świadomość, że został obudzony dużo przed swoim zwyczajnym czasem wstawania, bardzo intensywnie kusiła go, by zignorować polecenia Sarah i zasnąć jeszcze na chwilę.
– Już dwa dni z rzędu budzisz się w łóżku z inną dziewczyną. Jak ty to robisz? – Przepełniony ironią i udawaną ciekawością głos Kila pomógł mu się rozbudzić.
Tristan uśmiechnął się mimowolnie.
– No weź, zdradź mi swój sekret – kontynuował żart przyjaciel. – Która będzie następna? Amy? Tracy? A może od razu największy kaliber, Vivian? W sumie znając ją, to nie zdziwiłbym się, gdyby była jutro u nas w pokoju.
– Widzę, że wyobraźnia ponosi cię jeszcze bardziej niż wcześniej. Chyba to uderzenie w głowę odblokowało jakieś głęboko zakopane pokłady kreatywności – odgryzł się.
– Wiesz Tri, my, przeciętni młodzieńcy bez takiego powodzenia jak ty, musimy być kreatywni cały czas. Nie każdy budzi się codziennie z inną.
– Przecież Sarah tylko przyszła mnie obudzić...
– Całe szczęście, bo gdyby doszło do czegoś więcej, to Saturn mogłaby ją skrócić o głowę!
– Ciiii – zganił go Tristan, przykładając palec do ust. – Jeszcze usłyszy.
Obaj roześmiali się gromko.
– Dobra, dobra, idź już lepiej – Pogonił przyjaciela z uśmiechem na ustach. – Ja chcę jeszcze dospać do śniadania. Dzisiaj Brian i Ben mają zmianę. Achhh. Nie mogę się doczekać.
Tristan spojrzał z zazdrością na wtulającego się w pierzynę chłopaka. Krótkie, błękitne włosy rozczochrane w trakcie snu wyraźnie odznaczały się na białym tle dużej poduszki. W przeciwieństwie do fioletowych włosów Sarah odcień niebieskiego zdobiący głowę chłopaka nie spotykał się ze zdziwionymi reakcjami wśród mieszkańców miasta. Obywatele kraju, z którego pochodził Kil, wyróżniali się właśnie tą cechą, a wiedzę o tym zdobywał każdy uczeń w trakcie zajęć z poznawania map. Niewątpliwie przyciągały one wzrok, jednak to oczy z szerokimi, poziomymi źrenicami stawały się zazwyczaj powodem do wyzwisk i znęcania się nad davirem przez rówieśników.
CZYTASZ
Dzięcioły Orglasii I
FantasySiedmioro przyjaciół żyjących razem pod jednym dachem pewnego dnia staje się świadkami brutalnej śmierci swojej wspólnej znajomej, która ginie z rąk Monumm - potwora polującego na każdego, kto porusza się samotnie. Zmotywowani tragicznymi wydarzenia...