Rozdział 11 - Kąpiel w słowach

10 3 4
                                    

Vivian poderwała się na dźwięk otwieranych drzwi. Zdążyła przysnąć na krześle w jadalni, czekając na powrót przyjaciół.

– O, czemu jest otwarte? – dobiegł ją głos wchodzącej do domu Sarah.

– Przysięgam, że zamknąłem za sobą – zapewnił Tristan, choć w jego głosie pojawiła się nutka wątpliwości we własne słowa.

– To czemu jest otwarte?

– Może ktoś się włamał! – Podejrzliwy głos Saturn zwiastował, że dziewczyna jest gotowa przeprowadzić dogłębne dochodzenie. Mimo wydarzeń dzisiejszego dnia wydawało się, że nadal ma w sobie mnóstwo energii.

Vivian odkaszlnęła głośno, by dać znać pozostałym, że to ona jest tajemniczym włamywaczem.

– Vivi! – krzyknęła Saturn. – Włamałaś się do naszego domu?!

– To też mój dom, smarkulo – odparła z rozbawieniem.

Młodsza dziewczyna fuknęła ze złości.

– Powinnaś być dla mnie milsza! Walczyłam dzisiaj z demonem, a ty co?

Na twarzy Vivian odmalowało się przerażenie.

– Tak w zasadzie to nie walczyłaś z żadnym demonem, Saturn – poprawił ją Kil, zdejmując buty.

– Jak to?! – oburzyła się.

Kil westchnął.

– Znowu nic nie pamiętasz, prawda?

Saturn wyraźnie posmutniała.

– Mhm – mruknęła.

Sarah otuliła ją ciepło ramieniem.

– Chodź, nie gniećmy się wszyscy w przedpokoju.

Kiedy weszli do jadalni przywitał ich zastawiony stół pełen pieczołowicie przygotowanych kanapek.

– Tylko tyle mogłam zrobić, ale myślę, że to i tak sporo – przyznała nieskromnie Vivian, wskazując na czekającą na sieroty kolację. – Zaraz zaparzę wam gorącej herbaty. Nie wiedziałam, kiedy wrócicie. Ogólnie niewiele wiedziałam – przyznała po chwili.

– Wybacz, sama nie miałam pojęcia, jak obrócą się sprawy – wyznała w odpowiedzi Sarah.

Vivian machnęła ręką.

– Twój list i tak odczytałam dopiero bardzo późno. Byłam zajęta pracą.

– Czy Virebel nadal jest obudzony? – zapytał z przejęciem Kil.

Kapłanka uśmiechnęła się z triumfem.

– Nie! Jednak dopiero z rana, będę mogła wyznać, czyja nadeszła dziś kolej.

Chłopak odetchnął z ulgą.

– Oczywiście, oczywiście. – Przytaknął energicznie.

– Opowiedz lepiej skąd te rany. – Zmieniła temat. – Ogólnie opowiedzcie mi dokładnie, co się stało. Czy wszystko jest już w porządku?

– Może ktoś opowiedzieć? – Tristan zwrócił się do pozostałych. Jego głos był niemal niemożliwy do dosłyszenia. – Ja muszę się położyć.

Brian podbiegł do przyjaciela, biorąc go pod rękę.

– Tak, opowiemy wszystko, ale chodź, jesteś wycieńczony, pomogę ci.

Tristan nie protestował. Obaj oddalili się powolnym krokiem w stronę sypialni.

Vivian odprowadziła ich wzrokiem, po czym przeniosła wzrok na Kila.

Dzięcioły Orglasii IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz