31.

12K 904 40
                                    

Harry

Pogadałem chwilę z Ashley, po czym oboje ruszyliśmy do swoich sal.
- Harry!- usłyszałem swoje imię więc odwróciłem się. Za mną biegł zdyszany Tony - Musimy porozmawiać.
- Okey tylko nie mamy zbyt wiele czasu - wzruszyłem ramionami.
- Co ty odpierdalasz? - Popchnął mnie lekko na ścianę - Dlaczego nie możecie pogadać na spokojnie? Dlaczego do cholery mam udawać, że nie słyszę jej płaczu za ścianą, ani że nie widzę śladu po łzach kiedy rano schodzi na śniadanie? Dlaczego udajesz, że jesteś obojętny?
- Wydaję mi się, że to nie jest temat na który powinienem rozmawiać z tobą. To jest sprawa między mną, a Mią!
- Kiedy ty nawet nie chcesz rozwiązać tej sprawy. Cierpicie oboje, ale rób jak chcesz. Twoja sprawa - walnął mnie w ramię i odszedł.

***

Ja: musimy się spotkać
* nie wysłano *
Ja: bardzo cię kocham mia
* nie wysłano *
Ja: tony mnie dzisiaj zaatakował
* nie wysłano *
Wziąłem głęboki oddech.
Ja: możemy się spotkać w piątek w naszym dawnym stałym miejscu?
Przeczytałem smsa i postanowiłem usunąć słowo "dawnym".
I wysłałem.
Mia: możemy
Przysięgam, że moje serce na chwilę się zatrzymało.
Ja: 17?
Mia: Obojętnie
Nie chciałem nawet wiedzieć jak musi ją to wszystko boleć.
Tony otworzył mi oczy.

***

Byłem w opuszczonym parku już od szesnastej.
Czekałem i czekałem,
Nadal czekałem.
O dwudziestej drugiej wróciłem do domu, jednak nie spotkałem jej nawet  po drodze.
Nie przyszła.

***

Następnego dnia nie było jej na egzaminach. Tony chodził zdenerwowany i w trakcie przerw rozmawiał z kimś przez telefon. Podszedłem do niego, jednak zanim się odezwałem, chłopak zabrał głos.
- Nie teraz Harry - i odszedł, jednocześnie mówiąc - Tak... Nie jeszcze nie... Powiem ok... Ok... Będę jak najszybciej... Dobra. Trzymaj się.

***

Tony: Musimy porozmawiać.
Byłem strasznie zmęczony po teście z matmy, jednak zgodziłem się.
Tony: Jak najszybciej w moich domu.
Nie odpisałem, tylko jak najszybciej wybiegłem ze szkoły.

W naprawdę krótkim czasie dotarłem pod jego dom i bez pukania wszedłem do środka.
- Co się stało? - Ledwo łapałem oddech.
- Mia jest w szpitalu.
Spojrzałem w stronę chłopaka. Byłem pewny, że sobie ze mnie żartuje, jednak jego twarz była jak najbardziej poważna
- Wczoraj trochę się z nią pokłóciłem, ponieważ odkąd tu przyjechała strasznie mało jadła, a nawet wcale tego nie robiła. Wczoraj zwalała wszystko na stres, ale nawet kiedy wróciliśmy z egzaminów, nadal mówiła, że nie chce. Powiedziałem jej jakie będą tego konsekwencje, ale jej to nie obchodziło. Zasłabła w drodze do ciebie.
Nie... Nie, nie, nie i nie.
Zacząłem chodzić w kółko po całym salonie. Ciągnąłem za swoje loki, starając się uspokoić.
Jak to mogło się stać?
- Muszę do niej jechać.
- Harry uspokój się - Tony złapał mnie za ramiona.
- Muszę. Do. Niej. Jechać.

Wrong Number//h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz