9 - 17-18.12.2018

87 7 13
                                        

Kawa ze stacji benzynowej zawsze jej zdaniem smakuje paskudnie, ale przekracza absolutnie wszystkie granice, gdy robi się zimna w ułamku sekundy. Nika z obrzydzeniem bierze kolejny łyk, zjeżdżając już z autostrady w stronę Mysłowic. Kompletnie zapomniała o kupionej kawie, nie mogąc przestać analizować dzisiejszego spotkania. Jadąc do Krakowa, spodziewała się, że chłopaki zaproponują jej stanowisko, ale w pierwszej chwili nie miała zamiaru nawet wysłuchać ich propozycji. Wiedziała, że niezależne studio z Polski za nic w świecie nie zaproponuje jej nawet połowy warunków i możliwości, które ma w Paryżu. Poza tym za nic nie chciała tak naprawdę w ogóle rozważać powrotu do kraju, a mimo wszystko oni mówili, a ona przytakiwała z uśmiechem, zadając kolejne pytania. I gdy tylko wsiadła do samochodu, w jej głowie zaczęły kotłować się kolejne scenariusze, kolejne niekończące się "co by było gdyby", które w żadnym wypadku nie dotyczą tylko jej kariery zawodowej.

Nika szczerze i z całego serca kocha mieszkać w Paryżu tak mocno, jak nienawidzi swojej rodzinnej miejscowości. Nie umie się odnaleźć w tutejszej rzeczywistości i radzić sobie z mentalnością otaczających ją ludzi, ale jednocześnie, mimo całej złości i frustracji, tu ani przez chwilę nie czuje się samotna.

Parkuje samochód pod kamienicą Krzyśka, zbiera torbę i dopiero wysiada na zimne powietrze, na którym wirują pierwsze płatki prawdziwego śniegu. Nika obraca się na chodniku, uśmiechając się do ciemnego nieba, radosna jak dziecko, po czym wchodzi do środka. Wspina się po schodach do mieszkania, pod którego drzwiami przez chwilę zastanawia się, czy powinna zapukać, czy po prostu wejść do środka. W końcu jednak rozpina płaszcz, opiera się o futrynę, starając się przybrać jak najbardziej pociągającą pozę i stuka kilka razy do drzwi.

- Dzień dobry - mówi szatynka, uśmiechając się szeroko, gdy tylko Krzysiek jej otwiera.

- Wydaje mi się, że już dziś mówiłaś mi dzień dobry - odpowiada, obejmując ją w pasie i wciągając do mieszkania. - I tamto dzień dobry podobało mi się dużo bardziej.

- Mhm, niech zgadnę, bo byłam naga i w twoim łóżku?

- Tak, to też - mówi, całując ją i wycofując się w głąb salonu. Nika rozbiera się z płaszcza i dopiero teraz rozgląda się po pokoju, Tymek siedzi już w piżamie przed telewizorem, na którym cicho gra jakaś bajka. Chłopiec jest nią tak zafascynowany, że nie zwraca uwagi na Nikę, dopóki ta do niego nie podchodzi i nie całuje go w czubek głowy.

- Cześć, mój robaczku, jak było u babci?

- Nudno - odpowiada chłopiec, wzruszając ramionami, a Nika śmieje się i targa mu lekko włosy.

- Przykro mi w takim razie, że musiałeś zostać u niej dzień dłużej - mówi, podnosząc się i spoglądając w stronę kuchni. Krzysiek, jak niemal każdego dnia tygodnia, ma na sobie spodnie od garnituru i koszulę z kołnierzykiem, która po całym dniu jest już lekko wymięta, ale z tym może mieć coś wspólnego sama Nika. Gdy rano nie miała najmniejszej ochoty ułatwić mu szykowania się do pracy. Podobnie zupełnie nie przeszkadza jej jego kilkudniowy zarost, który tylko dodaje mu jakieś dziwnej, pociągającej ją, surowości. - Czy mam ci w czymś pomóc? - pyta, odkładając telefon na blat i podchodząc do zlewu, by umyć dłonie.

- Nie, możesz nalać nam wina, jeśli chcesz.

- Czemu nie. - Nika otwiera butelkę i napełnia dwa kieliszki do połowy, po czym opiera się o szafkę obok Krzyśka. - Jak ci minął dzień?

- Zaskakująco szybko, miałem dziś sporo pacjentów, a później musiałem pojechać do Katowic i zanim się zorientowałem, już napisałaś, że niedługo będziesz wracać - odpowiada, mieszając sos na patelni i zagląda do garnka z makaronem.

szarówkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz