11 - 21.12.2018

37 8 10
                                    

Cienka warstwa świeżego śniegu skrzypi pod butami Niki, gdy ta wysiada z samochodu pod odnowionym budynkiem w centrum. Podchodzi do klatki schodowej, gdzie chwilę czyta wszystkie nazwy firmy i gdy znajduje Poradnię Zdrowia Psychicznego, naciska przycisk. Chwilę jeszcze błądzi po korytarzach, zanim trafi pod właściwe drzwi, za którymi czeka na nią uśmiechnięta recepcjonistka.

- Dzień dobry, jest pani umówiona? - pyta szatynkę, która powoli rozwiązuje gruby szalik, z którym nie rozstawała się nawet na chwilę przez pogarszającą się pogodę na zewnątrz.

- Nie na wizytę, ja do Krzysztofa. Miał wspomnieć, że...

- Berenika? - upewnia się dziewczyna i gdy Nika jej przytakuje, ta uśmiecha się jeszcze szerzej. - Musisz chwilę poczekać, wszystko się dziś przesunęło. Chcesz może kawę, albo herbatę?

- Kawę, może być czarna - odpowiada Nika i spogląda trochę uważniej na dziewczynę, która podrywa się zza biurka, do ekspresu stojącego obok. Recepcjonistka jest na pewno młodsza nawet od niej, ma jasne rude włosy i pewnie siedzi tutaj w ramach stażu na studiach, lub by do nich trochę dorobić. - Dziękuję - mówi, gdy dostaje filiżankę i siada na krzesełku w niewielkim pomieszczeniu, a dziewczyna uśmiecha się do niej kolejny raz.

W takich chwilach Nika szczerze żałuje, że jej uzależnienie od social mediów wcale nie jest aż tak wielkie, jak u jej znajomych. Oczywiście korzystając z okazji, wchodzi na Instagram, przejrzeć profile znajomych, ale gdy tylko zagląda na swój, od razu wyłącza aplikację i spogląda w okno na padający śnieg. Dopiero piętnaście minut później w korytarzu pojawia się Krzysiek, który odprowadza pacjenta do drzwi, chwilę rozmawia z nim jeszcze w recepcji, ale jego wzrok co chwilę umyka na szatynkę. Nika widzi jego lekki uśmiech, który próbuje ukryć i gdy tylko drugi mężczyzna wychodzi, dziewczyna podnosi się z krzesła.

- Cześć, przepraszam, że musiałaś czekać - mówi, całując ją w policzek i kładzie jej dłoń w talii, by delikatnie wskazać jej kierunek. Nika idzie przodem w kierunku drzwi oznaczonych jego nazwiskiem i wchodzi do środka. W gabinecie pod ścianą znajduje się biurko, a na środku trzy fotele rozdzielone niewielkim prostokątnym stolikiem.

- Więc za ile masz kolejną wizytę? - pyta szatynka, zdejmując z siebie płaszcz i opiera się o jego biurko, uśmiechając się przy tym prowokacyjnie. Krzysiek stoi przy drzwiach, patrząc na nią w milczeniu, zanim nie podejdzie do niej i pocałuje ją namiętnie, zapewne kompletnie przy tym rujnując jej starannie pomalowane czerwoną szminką usta.

- Pięć, może dziesięć minut, a w tych drzwiach nie ma zamka - odpowiada, kładąc jej dłonie na biodrach, a Nika wskakuje na blat przed nim. Dziewczyna patrzy mu prosto w jego niebieskie oczy, uśmiechając się coraz szerzej, gdy czuje jego dłonie na swoich udach tuż pod końcem wełnianej spódnicy. - Wrócimy do tematu później.

- Jak wrócimy do tematu po południu, to wieczorem nigdzie nie pójdziemy - śmieje się Nika, łapiąc kołnierzyk jego białej koszuli i przyciągając go znów do siebie, by go pocałować. - Cholera, bycie twoją żoną musi być bardzo męczące, jeśli nie lubisz prasować.

- Na szczęście sam umiem obsługiwać żelazko - mówi kpiącym tonem. - A ty za dobrze gotujesz, żebym wykorzystywał cię w inny sposób.

- Ale ja nie mam nic przeciwko temu, żebyś mnie wykorzystywał - mruczy Nika, prostując się i całuje płatek jego ucha. Krzysiek bierze głębszy wdech, odsuwając się od niej, a szatynka widzi w jego oczach to, czego chciała od zawsze. To, by jej pragnął. Do drzwi rozlega się ciche pukanie, więc Nika zeskakuje z biurka i podchodzi do Krzyśka, by zetrzeć palcem ślad po swojej szmince przy kąciku jego ust.

- Klucze - mówi, jakby nagle przypominając sobie, po co Nika w ogóle tu wpadła i podchodzi do płaszcza na wieszaku. Szatynka bierze od niego pęk, który chowa do kieszeni, a gdy chce on ją pocałować na pożegnanie, cofa się o krok.

szarówkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz