12 - 22.12.2018

42 6 6
                                        

Nika budzi się pierwsza i stara się jak najdelikatniej sięgnąć po telefon leżący na szafce nocnej, nie chcąc budzić Krzyśka, który obejmuje ją ramieniem. Gdy tylko przesuwa się odrobinę, jego dłoń ląduje na jej biodrze, by ją przytrzymać, a na ustach szatynki pojawia się uśmiech. Wtula się więc w niego mocniej plecami, a Krzysiek całuje jej odsłonięte ramię, zmierzając pocałunkami w stronę jej szyi i zsuwa ramiączko jej koszuli.

- Chyba powinniśmy wstać, pojechać po zakupy i po Laurę - droczy się Nika, jednocześnie biorąc jego dłoń i przesuwając ją na swoją odsłoniętą pierś.

- Albo możemy wykorzystać poranek, kiedy jesteśmy całkiem sami.

- Mhm, a wiesz, że muszę jeszcze pojechać do domu i...

- Nie będę cię zatrzymywał - odpowiada, całując jej szyję i sunąc dłonią po jej brzuchu, aż do końca koszuli nocnej. Jego palce wsuwają się między jej uda, a z ust dziewczyny wyrywa się krótkie westchnienie, na które Krzysiek reaguje śmiechem. Nika czuje jego gorący oddech na swojej szyi i zaciska dłoń na kołdrze obok siebie, gdy Krzysiek przygryza płatek jej ucha. - I co, nie zamierzasz jednak wstać?

- Nie... Jeśli się spóźnimy, to będzie w całości twoja wina - śmieje się jeszcze, zanim jego dłoń nie wsunie się głębiej między jej nogi.

Plecy szatynki wyginają się lekko i jęczy cicho, rozsuwając nogi, chce tylko by Krzysiek nie przestał jej dotykać. Nika ma wrażenie, że jej wszystkie zmysły są jeszcze delikatnie rozespane, przez co te nieśpieszne pieszczoty są dla niej wyjątkowo przyjemne. Powoli, każde jej kolejne westchnienie robi się odrobinę głośniejsze, gdy zdaje sobie sprawę z tego, że przecież są sami i może sobie na to pozwolić. Dlatego gdy przewraca się na brzuch i czuje, jak Krzysiek powoli w nią wchodzi, nie próbuje stłumić swojej reakcji poduszką, na której leży, a on nachyla się do niej, całując kolejny raz jej szyję.

Tak samo jak pięć lat temu Nika próbuje wszystko racjonalizować, tłumaczyć samej sobie na milion sposobów, że to tylko romans. Tylko kilka westchnień dodanych do czegoś, co bez nich byłoby przyjaźnią. A wszystko kończy się tak, że Nika wie, że wmawia sobie kłamstwa, zwłaszcza po tym, co wczoraj powiedział jej Krzysiek. Choć to i tak nie zmienia w żaden sposób faktu, że on nie wyjedzie, a ona nie zostanie, więc przyjdzie im się rozstać i jeśli teraz postąpią pochopnie, to znów tylko złamią sobie serca.

Więc Nika ze wszystkich sił skupia się na teraźniejszości. Na swoich rękach ułożonych na poduszce, na jego dłoniach zaciskających się na jej nadgarstkach, na dotyku jego ust na karku. Czy na tym, że jednak tłumi westchnienia, wtulając twarz w poduszki pod sobą, zanim zacznie szczytować i kompletnie zabraknie jej słów i oddechów. Krzysiek puszcza jedną z jej rąk i przenosi dłoń na jej biodro, a ona unosi się lekko do góry i po chwili czuje, że on też dochodzi, co wywołuje jej kolejne westchnienie. Układa się w jego ramionach, gdy tylko Krzysiek kładzie się obok niej i w końcu, pierwszy raz tego poranka, całuje jego usta, ginąc w tym wszystkim kompletnie. Całkowicie zatracając się w jego dotyku i obecności.

- Dzień dobry - mruczy, zanim znów go pocałuje, a Krzysiek uśmiecha się szeroko. Sięga do jej włosów i zbiera z jej twarzy pojedyncze zagubione kosmyki, patrząc jej prosto w oczy.

- Dzień dobry - odpowiada, nie przestając się uśmiechać. - Nie chciałaś przypadkiem wstawać?

- Chciałam, ale skutecznie zmieniłeś moje plany.

- Tylko te na wstanie z łóżka? - pyta, a Nika śmieje się krótko. Odpowiedź, która ciśnie jej się na usta, jasno sugerowałaby, że nie, nie tylko te. Ma ochotę mu powiedzieć, że od kilku dni poważnie rozważa wywrócenie swojego życia do góry nogami, jeśli tylko mają się w nim pojawiać takie poranki. Jednak wie, że nie może sobie pozwolić na takie dziecinne porywy serca w ich sytuacji, więc wzrusza ramionami.

szarówkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz