Pov: Y/n
- Y/N OBUDŹ SIĘ.
Usłyszałam krzyk Tubbo. Szybko zerwałam się z łóżka. Spałam w bluzie Tommiego. W sumie wszystko jedno. Podbiegłam do naszykowanego ubrania. Zaczęłam się szybko przebierać. Wbiegłam do łazienki i zaczęłam rozczesywać włosy. Po rozczesaniu ruszyłam w stronę drzwi.
- Y/N PRZEGRYWIE ODDAJESZ MI DESERY - rozległ się krzyk Tommiego.
- O JEDNĄ SEKUNDĘ WYPŁOSZU WALONY - wrzasnęłam na niego. - ZREZYGNOWAŁAM NAWET ZE ZWIĄZANA WŁOSÓW W WARKOCZ.
- HAHAHHAHAHA.
- Z CZEGO PIEJESZ.
- No dobra dobra, skrócę ci to na półtorej miesiąca ale jak dasz mi związać włosy.
- CHYBA ŚNISZ?! - w tym momencie chłopak popatrzył na mnie przekonującym wzrokiem. - uhh ok.
Blondyn z ekscytacją wbiegł do mojego pokoju. Poszliśmy za nim. Wyszedł ze szczotką z łazienki, po czym usiadł na łóżku i poklepał kołdrę obok niego. Usiadłam we wskazanym miejscu. Zaczął jeździć szczotką po moich włosach. Oczywiście zaczął mnie mocno ciągnąć.
- Weź może złap u góry jak rozczesujesz na dole bo to boli. - powiedziałam w końcu.
Chłopak zrobił co powiedziałam.
- Ej nawet lepiej się czeszą teraz. - odparł.
- No sam byś na to nie wpadł.
- Nie. Dobra Ranboo podaj mi tą gumkę. - wskazał na sporą czarną puszystą gumkę do włosów. - Dzięki.
- Ty tylko nie rób mi jakichś niewiadomo jakich cudów na głowie.
- Spokojnie, wszystko przemyślałem.
- Tego się właśnie obawiam.
- Gotowe.
Podeszłam do lustra. Z przodu wyglądało to normalnie. Jakbym miała kucyka. Tylko że z tego kucyka był zrobiony warkocz.
- Lubię proste fryzury. - rzekłam po czym przytuliłam chłopaka.
Odwzajemnił uścisk.
- Dobra gołąbeczki to ile mamy czasu zanim wkurzony Wilbur tu nie wpadnie? - spytał Tubbo, po czym energicznie się od siebie odsunęliśmy.
- Umm chyba mamy jeszcze godzinę. - odparłam.
- To chyba wypadałoby się już zbierać nie? - rzekł Ranboo.
- No raczej. - zabrałam torbę i wyszliśmy z pokoju.
Chłopaki wszystko pozabierali i powolnym krokiem skierowaliśmy się do miejsca zbiórki.
- No nareszczie. - powiedział na nasz widok Wilbur. - Ile się można szykować. Obudziłem was dwie godziny temu.
- Co - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
- Noo, jedliście coś w ogóle?
Zapadła cisza.
- JA NIE WIEM JAK JA Z WAMI WYTRZYMAM, LEĆCIE COŚ ZJEŚĆ.
Na tą komendę ruszyliśmy pędem do kuchni. Kucharki widząc nas od razu ogarnęły o co chodzi. Zaraz dostaliśmy ciepłą zupę warzywną. Zjedliśmy szybko, przy czym Tommy się prawie zadławił i musieliśmy go ratować. W międzyczasie złapałam mały worek z niezmielonymi jeszcze kłosami pszenicy i po skończonym posiłku pobiegliśmy do Willa.
- Najedzeni? - spytał na co przytakneliśmy. - To możemy wychodzić.
Wyszliśmy na dwór. Chłodny powiew przeleciał mi po twarzy. Wszystko było opatulone białym puchem. Z nieba gdzieniegdzie spadały małe płatki śniegu a w tle było słychać stukanie o siebie metalu i rozmowy osób przygotowujących się do możliwe że ostatniej wojny w ich życiu. Mamy o połowę mniej żołnierzy niż Dream ale trzeba być dobrej myśli. Podeszliśmy do koni a służący zaczęli pakować nasze rzeczy na zwierzęta, przygotowane do szybkiej jazdy z miejsca.
- Jedziemy teraz, bo musimy być przed Dreamem. - stwierdził Wilbur.
Wsiedliśmy na konie. Spojrzałam jeszcze raz na zamek i zauważyłam Phila stojącego na balkonie. Trudno jest mu się z nami pożegnać, zresztą nam też z nim. Kto wie czy wrócimy? Z przemyśleń wyrwał mnie głos Willa oznajmujący że już wyjeżdżamy. Pociągnęłam za lejce i mój koń ruszył za resztą.
CZYTASZ
Dziewczyna z lasu [-Dsmp-]
FanfictionY/n, wychowanka lasu... Ehh a zresztą sami sobie przeczytajcie. . . . Podchodzi pod Tommy x reader . . . Historia zawiera: - przekleństwa - krew - martwe ciała - przemoc - alkoholizm - DNF . . . . Początek: 19.06.2022 . Koniec: 19.06.2023 ...