Rozdział V

168 5 0
                                    

Pov: Y/n

Obudziłam się wcześnie. Spojrzałam za okno, niebo było całe zachmurzone. Po wygrzebałaniu się z miękkiej pościeli, stwierdziłam że się przebiorę.

Podeszłam do szafy i otworzyłam drzwiczki. W środku było pełno sukienek. Ale na szczęście było też kilka par spodni i jakieś bluzki. Wzięłam beżową bluzkę z krótkim rękawem, brązowe spodnie i brązowy sweter.

Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i ubrałam. Rozpuściłam włosy bo czemu nie. Gdy wyszłam, po krótkiej chwili przyszła służka by zobaczyć czy jeszcze śpię.

- Dzień dobry, widzę że panienka już wstała. - powiedziała. - Panienka nie ubierze sukienki?

- Dzień dobry. - odpowiedziałam. - Umm nie zbyt lubię sukienki, nie pamiętam kiedy miałam jakąś na sobie.

- To może panience pomogę? - zaproponowała.

Zgodziłam się.

- Nie musisz się do mnie zwracać panienka, możesz mówić Y/n.

- Ładne imię, do mnie możesz mówić Minx.

Po czym zabrała się do wybierania mi sukienki.

- Co myślisz o tej?

Wyjęła niebieską obcisłą sukienkę.

- Umm nie.

- Ok a może ta?

Pokazała zieloną krótką. Pokiwałam głową na nie.

- Ta?

Wyciągnęła falbankową sukienkę na ramiączkach, trochę dłuższą niż do kolan, o truskawkowym kolorze.

- Tak, ta ujdzie.

Pomogła mi ją ubrać. Zostawiłam rozpuszczone włosy bo stwierdziłam że będzie lepiej wyglądać.

- O, znalazłam dla ciebie idealnie pasujące buty. - zawołała Minx, po czym przyniosła baletki tego samego koloru co sukienka, wiązane wstążką. Ubrałam je.

- Jak przepięknie wyglądasz Y/n. - rzekła po zobaczeniu mnie w tej kreacji.

- Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Czy śniadanie jest przewidziane na tą godzinę?

- Jest bardzo wcześnie, zazwyczaj rodzina królewska je o trochę późniejszych godzinach.

- Będę jeść z rodziną królewską? - zapytałam z lekkim niedowierzaniem.

- Książę Wilbur o to poprosił.

- To może pójdę wam pomóc? Lubię pomagać. -  zaproponowałam.

- Spokojnie, nasi kucharze sobie poradzą. - odparła.

- Dobrze to teraz pójdę się trochę przewietrzyć. - oświadczyłam, po czym wyszłam z komnaty.

Po 10 minutach udało mi się dotrzeć do ogrodu.  Normalnie rano zawsze biegam by utrzymać kondycję. W tej sukience może być ciężko ale co to dla mnie. Zaczęłam przemierzanie ogrodu i odkryłam labirynt z żywopłotu. W sumie czemu nie.

Pov: Tommy

Obudził mnie dźwięk otwierania drzwi.

- Wstawaj leniuchu, - rozległ się głos Wilbura. - wiesz może gdzie jest Y/n?

- Nie - ziewnąłem leniwo.

- Mam nadzieję że nie kocha na tyle lasu, że uciekła. - powiedział.

- A co, nie ma jej w pokoju? - odpowiedziałem już bardziej trzeźwy.

- Nie, pewnie nie jadła jeszcze śniadania, znajdź ją. - odparł i wyszedł.

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz