Rozdział XXIII

67 5 1
                                    

Pov: Y/n

Wstałam o świcie i stwierdziłam że tak jak dla dream team, upoluję coś na śniadanie. Po tej stronie morza wiosna przychodzi szybciej i już nie ma śniegu więc łatwiej będzie coś znaleźć. Zabrałam łuk i wyszłam na polowanie. Brakowało mi spacerów po lesie wcześnie rano. Nie minęło długo aż natrafiłam na zająca. Wycelowałam. Jednak zatrzymałam się. Zając nie uciekał lecz patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Jakby błagał o litość. Schowałam łuk. Zwierzę ukłoniło się i zniknęło w krzakach. No nic. Czas wracać bo chłopaki pewnie już wstali. Po drodze natrafiłam na kilka grzybów.

- Dzień dobry - przywitał się zaspany Ranboo.

- Dzień dobryyyy. - odparłam.

- Gdzie byłaś? - spytał.

- Na polowaniu ale nie udało mi się nic złapać.

- Dziwne, przecież ty nigdy nie chybiasz.

- Tym razem też bym nie chybiła ale zając którego miałam zastrzelić poprosił mnie o swoje oszczędzenie.

- Coraz dziwniejsze rzeczy mi tu opowiadasz.

- Dobra czas coś na śniadanie zrobić nie?

- No raczej.

Zabrałam się z enderchłopakiem za gotowanie zupy grzybowej. Przy nalewaniu do misek przyszedł Tubbo.

- Hej Tubbo.

- Hej Y/n i Ranboo.

- Smacznego. - podałam mu zupę. - A ten wstaje?

- Nie wiem. - odparł niski łapiąc za łyżkę.

Wstałam i weszłam do jaskini. Blondyn spał w najlepsze.

- Tommyyy wstawajjjjjjj

- Tommy

- TOM!

- THOMAS!!!

Chłopak zerwał się.

- Y/n noo. - mruknął.

- No już rano jest.

- Ja cie inaczej budzę.

- Nie chciało mi się kłaść.

- O ty. - pociągnął mnie za nogę i upadłam na niego. - Nie uciekniesz teraz.

- Eeee Y/n?! - usłyszeliśmy głos Tubbo.

Wyrwałam się blondynowi i wyszłam na zewnątrz. Przed chłopakami stał znajomy mi jeleń gigant.

- Oooo witaj przyjacielu. - podeszłam do zwierzęcia i pogłaskałam go po szyji.

- Przyjacielu?! - powiedział Tommy.

- Tak, coś nie pasuje? - odparłam.

- Y/n zaczynam się ciebie bać. - rzekł Ranboo. - Najpierw zając potem to?

- Jak go nie wkurzycie to wam nic nie zrobi. O, mam coś dla ciebie. - wyciągnęłam z torby sakiewkę z różnym zbożem i ziołami. - To za wcześniejszą pomoc.

Jeleń zjadł ze smakiem możnaby rzec. My również. Złożyliśmy obóz.

- To gdzie kieruje nas boski gps? - spytał zakładając torbę Tubbo.

- Tam. - spojrzałam na kompas i wskazałam kierunek, po czym jeleń potrącił mnie głową. - Chcesz nam pomóc?

Zwierzę skinęło głową. Założyliśmy na niego torby i zabraliśmy się w drogę.

Kolejne trzy godziny drogi za nami. Gdy dochodziliśmy do bram niezbyt przyjacielsko wyglądającego miasta jeleń się zatrzymał.

- Co tam? - spytałam.

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz