Rozdział XXII

63 2 0
                                    

Pov: Y/n

Spędziliśmy dobę w domu pani Underwood, która wraz ze swoimi trzema córkami zgodziła się pomóc Willowi. Przegadaliśmy sytuację i niestety będziemy musieli iść dalej we czwórkę. Wilbur nie chciał się na to zgodzić ale nikt go nie słuchał.

- Y/n pomożesz mi zdjąć pościel? - wyrwała mnie z przemyśleń najmłodsza z córek Cindy.

- Skarbie nie wypada prosić królewnę o pomoc przy domowych obowiązkach. - odezwała się pani Underwood.

- Nie nie, chętnie pomogę. - odparłam.

- Panienka jest naprawdę życzliwa. Gdzie się ino wychowała? - zapytała kobieta.

- Zaskoczę panią, ano w lesie.

- Jak to?

- Matka zginęła gdy byłam mała, do trzynastego roku życia mieszkałam u kupca a potem przeniosłam się na koczownicze życie w lesie.

- Niesłychane.

Pomogłam dziewczynce i poszłam sprawdzić co z Willem.

- Jak tam?

- Y/n, nie idźcie dalej. Nie mogę was puścić samych. Co jeśli Dream was napadnie? - zaczął mówić podchrypniętym zmęczonym głosem.

- Will dobrze wiesz że i tak cię nikt nie słucha.

- Nie mogę was stracić.

- Nie stracisz. Obiecuję.

- Obiecujesz?

- Masz moje słowo.

Brunet położył głowę na wielkiej poduszce i głęboko odetchnął.

- Pilnuj ich a szczególnie Tommiego.

Skinęłam głową i wyszłam. W kuchni siedziała reszta oddziału.

- Co z nim? - spytał Tommy.

- Odpoczywa. - odparłam. - Musimy ruszyć o świcie jeżeli chcemy trochę podgonić.

- Przygotuje wam miejsce do snu i dam prowiant. - stwierdziła pani Underwood.

- Serdecznie dziękujemy. - rzekł Ranboo.

Kobieta spojrzała na niego wzrokiem karcącym ale spokojnym. Od początku widać było że nie ufa Ranboo. Zaraz po tym zabrała się do przygotowania legowiska. Po jakichś 30 min leżałam już na kocu położonym na podłodze na poddaszu obok Tommiego. Leżeliśmy w ciszy. Było słuchać tylko odgłosy jeszcze pracujących ludzi na dworze i szum wody z ogromnego jeziora oddzielonego od domu niewielką częścią portu.

- Y/n?

- Hmm?

- Jak się czujesz z tym wszystkim?

- Szczerze, nie mam pojęcia. Wszystko dzieje się za szybko. Nie mamy czasu na ułożenie planu ani czegokolwiek. A ty?

- Boję się.

Spojrzałam na chłopaka. Wpatrywał się w sufit. Po chwili popatrzył się na mnie. Źrenice w jego błękitnych oczach były ogromne i mimo ciemnego pokoju skrzyły jakby własnym migającym światełkiem. Przytuliłam się do niego.

- Będzie dobrze.

Blondyn wtulił swoją głowę w moją szyję.

- Y/nnnnn

- Hmmm

- Już ranooooo

- Jużżżż?

- Nooooo

Dziewczyna z lasu  [-Dsmp-]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz