Rozdział 3

1.1K 46 10
                                    

*na końcu ważne info*

Prześledziłam wzrokiem treść maila już czwarty raz tego dnia. Nad ranem zostałam poinformowana, że w sobotę wieczorem odbędzie się kolacja firmowa w jednej z restauracji w Paryżu. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam czy był jej jakiś konkretny powód. Próbowałam czegoś dowiedzieć się od Lindy, ale ta jedynie zbywała mnie komentarzami w stylu "sama zobaczysz". Miałam pytać Lisy, lecz okazało się, że ona nie idzie. Trochę dziwne, biorąc pod uwagę że jest rodziną jednego z zarządzających.
Kolacja była ustalona na godzinę dwudziestą. Nie było żadnych informacji na temat stroju, więc dylemat z ubiorem miałam zapewniony. Westchnęłam cicho, a następnie wstałam z kanapy. Pusty już kubek po kawie odłożyłam na stoliczek wraz z laptopem.
Dzisiaj był czwartek co było jednoznaczne z tym, że będę mogła się wyspać, mając jutro na piętnastą. Nie ukrywam, iż taka godzina często sprawiała mi kłopot, ale często też pomagała. Właśnie w chwili, w której miałam ruszyć w kierunku kuchni usłyszałam dźwięk telefonu. Uniosłam lekko kącik ust, widząc kontakt wyświetlający się na telefonie. Kliknęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.

— Jak widać sam musiałem się pofatygować, żeby zadzwonić. — zaczął Noah z wyrzutem, na co przewróciłam oczami — Minął ponad tydzień, a ty się nie odzywasz.

— Wybacz, miałam nie małe zamieszanie z dokumentami i kartami zawodników. Na szczęście już jest w porządku.

— Zawodników mówisz.. Odpowiadaj! Jacy oni są? Messi naprawdę jest taki niski? Kto jest najprzystojniejszy? Nawet nie mów, jeśli wiedziałaś jak ćwiczy Neymar i nie zrobiłaś mu zdjęcia, aby później mi wysłać! — zaśmiałam się perliście na jego słowa, podchodząc do okna.

— Noah.. Nie, nie jest wcale tak bardzo niski — dałam nacisk na przed ostatnie słowo — I nie wiem kto. Nie przyglądałam się. — wzruszyłam lekko ramionami.

— Jak mogłaś się nie przyglądać? Ja gdybym tam był to już dawno bym ich wszystkich oblukał.

— No nie wątpię — mruknęłam z uśmiechem i oparłam się o ścianę.

— A co z nim?

— Z nim? Z nim, że z kim? — zapytałam nie bardzo rozumiejąc o co może mu chodzić.

— No boże z tym hot Brazylijczykiem — powiedział z ekscytacją, można było usłyszeć, że właśnie wpakował sobie coś do ust.
Przewróciłam oczami na jego słowa.

— Nie wiem, gadałam z nim raz. Może dwa i to tyle. Jestem fizjoterapeutką, a nie dziewczyną do towarzystwa — wywróciłam oczami.

— A szkoda. — powiedział z pełną buzią — Na twoim miejscu bym korzystał.

— Tak, to w końcu ty. — westchnęłam cicho, jednak chcąc nie chcąc przed moimi oczami pojawił się obraz mojego ostatniego spotkania z Brazylijczykiem, które było dziwnie.. dziwne.

— Dobra nie ważne, odpowiadaj co nowego..

***

Chwyciłam szklaną fiolkę perfum, a następnie spsikałam szyję i dekolt. Zamknęłam szklane naczyko i odłożyłam je na toaletkę. Z oparcia krzesła zdjęłam czarną torebkę ze złotymi wstawkami, którą założyłam na ramię. Przeszłam przez korytarz w stronę wyjścia z mieszkania. Zerknęłam na siebie w lustrze, chcąc ocenić końcowy efekt. Dzisiaj postawiłam na kombinezon. Zastanawiałam się jeszcze nad sukienką, ale ostatecznie wygrał on. Był z lekkiego czarnego materiału. Idealnie opinał moje biodra i uwydatniał talię. Do tego złota biżuteria idealnie współgrała z czarnymi paznokciami. Uśmiechnęłam się sama do siebie, będąc zadowolona ze swojej pracy. Teraz pozostało tylko czekać na Lindy.

addictive desire || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz