Wyjrzałam za okno, starając się przezwyczaić oczy do światła. Wstałam jakoś dwie minuty temu. Antonella dalej spała i odziwo Leo tak samo. Wiedziałam, że on także miał nieprzespaną noc. Neymara nigdzie nie było. Podejrzewałam, że po prostu poszedł do kogoś, bo mu się nudziło czy coś takiego.
Do końca trasy zostało jeszcze ponad pół godziny. Zdecydowanie nie chciało mi się spać, więc zastanawiałam się co mogę robić przez następne pół godziny. Wtedy zasłona, oddzielająca nasze siedzenia od reszty autokaru, się rozsunęła.— Wiedzę, że królewna wstała — mruknął Brazylijczyk i zajął swoje miejsce. W ręku trzymał puszkę z energetykiem.
— Taa.. — mruknęłam, przeciągając się — Pewnie wyglądam jak trup.
— Nie jest najgorzej — zaśmiał się i wyjął swój telefon — Wyglądasz całkiem znośnie.
— Dzięki za ten cudowny komplement — przewróciłam oczami. Ten człowiek był czasami zbyt bezpośredni
— Spoko — zerknął na mnie — Chcesz? — poruszył puszką, na co pokiwałam głową. Chwyciłam napój i upiłam kilka łyków, a następnie mu oddałam.
— Za ile będziemy na miejscu? — zapytałam, przekręcając się w jego stronę. Oparłam się plecami o szybę, zmieniając na chwilę pozycję. Przez to, że spałam, moje nogi zdecydowanie za długo były w jednej położeniu.
Brazylijczyk oderwał wzrok od telefonu, a następnie przeniósł go na mnie.— Za jakieś.. — zerknął na zegarek — Pół godziny.
Nic nie odpowiedziałam. Siedzieliśmy w ciszy. Nie była to krępująca cisza. Wręcz przeciwnie. Była całkiem przyjemna. Lubiłam jego towarzystwo. Tak jak powiedział wcześniej, tak się stało. Po trzydziestu minutach wysiedliśmy z autokaru, przed tym budząc Antonelle oraz jej męża.
— Woo.. Ładnie tu — słowa skierowałam do Anto, tym samym rozglądając się po okolicy.
Przede mną stał dosyć duży i na pewno drogi, czteropiętrowy hotel. Wielka brama dzieliła go od reszty budynków w tej okolicy. Ładnie przystrzyżona trawa oraz różnorakie drzewka, krzaki i kwiaty sprawiali, że nie było tutaj ponuro.
Po tym jak każdy dostał swoją walizkę, ruszyliśmy w stronę hotelu. Byłam niesamowicie podekscytowana, jak mogłam zauważyć, nie tylko ja.— Cholera — mruknęłam, wsadzając dłoń do swojej kieszeni. Nie miałam portfela — Lindy — zatrzymałam dziewczynę tuż przed wejściem do hotelu, sprawiając, że lekko odzieliłysmy się od grupy. — Zostawiłam portfel z dokumentami w autokarze. Weźmiesz moją walizkę? Szybko skoczę na parking i wezmę co trzeba.
— Och.. pewnie. Ale.. — zawachala się — Dasz sobie radę? Nie zgubisz się czy coś?
— Nie, daj spokój — machnęłam ręką — Autobus jest na widoku. Wrócę i po prostu was znajdę. Pewnie będziecie załatwiać jeszcze sprawę z dokumentami przy recepcji. Zdążę do tego czasu.
— Okej, jak wolisz — kiwnęła głową, a następnie ruszyła w stronę hotelu.
Ja natomiast odrazu pognałam do autokaru. Jak się okazało, znalezienie portfela nie było takie łatwe jak sądziłam. Nie było go dosłownie nigdzie. Na siedzeniu, na stoliku, pod stolikiem. Nigdzie. Byłam pewna, że brałam go ze sobą, bo nawet w trakcie jazdy pokazywałam swój identyfikator.— Proszę Pani! — usłyszałam krzyk kierowcy autobusu — Minęło już dwadzieścia minut. Nie mogę dłużej czekać.
— Cholera.. — mruknęłam pod nosem. Nie sądziłam, że siedzę już tu tyle czasu. A portfela jak nie było tak nie ma.
I tak miałam szczęście, że udało mi się go przekonać, by został chociaż chwilę. Ostatni raz schyliłam się, wsadziłam rękę pod siedzenia, mając nadzieję, że znajdę to czego szukam. Kiedy już zaczęłam tracić nadzieję, poczułam pod ręką moja zgubę. Odetchnęłam, wyciągając portfel. Otrzepałam go, ruszając w stronę wyjścia z autobusu. Nigdzie nie zauważyłam, jednak kierowcy, więc bez słowa ruszyłam w stronę hotelu. Życie oczywiście musiało mnie jeszcze dopieścić. Ani w recepcji, ani w najbliższej okolicy nie zauważyłam nikogo znajomego. Jeknęłam pod nosem, a następnie podeszłam do sekretarki.
CZYTASZ
addictive desire || neymar jr
RomanceSkyler jest młodą i piękną kobietą. Drzemie w niej ogromny potencjał, który zamierza wykorzystać po tym jak dostanę wyjątkową propozycje. Życie dziewczyny ma odmienić się na zawsze. Nie wie jeszcze, że powodem zmian nie będzie tylko praca. W jej życ...