Rozdział 10

886 41 3
                                    

specjalnie dla osób, które bardzo chciały dzisiaj rozdział ;))

Wpakowałam się do taksówki przy okazji, sprawdzając czy mam wszystko co powinno znaleźć się w mojej torebce. Telefon, klucze, szminka, portfel i gumka do włosów. Jest wszystko, chyba. Podałam kierowcy adres kawiarni, do której zamierzałam. Był czwartek. Wczoraj wieczorem dostałam smsa od Antonelli z zapytaniem czy nie chciałabym się wybrać z nią i Lindy na kawę. Oczywiście się zgodziłam. Nie miałam nic zaplanowanego na ten weekend. Od mojego spotkania z dzieciakami minął ponad tydzień. Koniec końców wszystko przebiegło po mojej myśli. W późniejszych dniach było zwyczajnie i bez zbędnych ekscesów. Czasami nawet zaczynałam się nudzić. W końcu pracowałam tutaj już ponad miesiąc, więc wszystko co zaległego miałam zrobić już zrobiłam. Byłam ciekawa czy może w takim razie zmienią mi godziny pracy? Wyjazd po świecie zbliżał się wielkimi krokami. Był maj, a lot zarezerwowany mieliśmy na początek czerwca. Pierwszym krajem była Hiszpania, całkiem fajnie. Chłopacy co kilka dni spotkali się na treningach, mogłam to widzieć z mojego okna w biurze. Neymar tak jak podejrzewałam wyjechał razem z Davim w poprzedni weekend. Nie rozmawialiśmy więc w ogóle po incydencie z bluzą. Naprawdę nie wiem jak ja to zrobiłam. Nie miałam też szansy mu jej oddać. Sytuacja między nami dalej była nie jasna, w mojej głowie do tej pory były sceny tamtego cholernego pocałunku, który nie powinien mieć miejsca. Po czasie doszłam do bardzo logicznego i prostego wniosku. Obydwoje byliśmy zdenerwowani, poniosły nas emocje i w ten dziwny sposób chcialiśmy się uwolnić od gniewu. To jedyne poprawne wytłumaczenie.

Wysiadłam z pojazdu, płacąc kierowcy należną sumę. W końcu muszę sobie załatwić auto, bo zwariuje. Weszłam do środka kawiarni i odrazu przywitał mnie ładny zapach ciasteczek i kawy. Muzyka była równie przyjemna co cała atmosfera tu panująca. W rogu pomieszczenia zauważyłam machającą w moją stronę Anto. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę stolika blondynek. Przywitałam się z nimi, a następnie usiadłam na wolnym miejscu.

— Opowiadaj, jak tam w pracy? — zapytała Messi — Wszystko ci pasuje?

— Tak, jak najbardziej. Jest lepiej niż myślałam — pokiwałam lekko głową — Chociaż szczerze mówiąc, to są dni, w których nie mam co robić. Właśnie Lindy — zerknęłam na dziewczynę — Wiesz może czy coś z tym zrobią?

— Och tak.. Miałam ci o tym wspomnieć, ale totalnie wyleciało mi to z głowy — posłała mi przepraszające spojrzenie — Jak wrócimy z naszego wyjazdu zmieni ci się calutki plan. Władze wiedzą, że załatwiłaś już zaległości, uporałaś się z kartami i innymi dokumentami, więc zmienią ci to.

— Ooo, no to idealnie — klasnęłam w dłonie — A u ciebie jak Anto? Jak dzieci? — znowu zwróciłam się do dziewczyny.

— Dobrze, dobrze. Na szczęście wszyscy zdrowi — zaśmiała się cicho — Ale a propos nich to.. Leo mi wspomniał, że miałaś już pierwsze treningi rehabilitacyjne. Z Neymarem prawda? Jak było? — zapytała, biorąc łyk kawy.
Słysząc jego imię, lekko zaschło mi w gardle. Cholera, przecież to nic takiego prawda? Stało się i tyle. Błąd, który jest już nie ważny.

— Było w porządku — odchrzaknęłam, czując na sobie uważny wzrok Lindy — Neymar jest trochę upierdliwy, ale da się przeżyć — mruknęłam, na co obydwie się zaśmiały.

— Jest specyficzny — Lindy wzruszyła ramionami — Ale naprawdę.. warto go bliżej poznać. Jest wartościowym człowiekiem.
I właśnie te słowa, zostały ze mną już na długo.

***

Czas z dziewczynami minął mi naprawdę prześwietnie. Dużo rozmawiałyśmy i żartowałyśmy. Opowiedziały mi trochę ciekawostek o chłopakach i klubie. Byłam tu dopiero miesiąc, a z ich opowieści mogłam wywnioskować, że naprawdę nie miały z nimi nudno. Często były różne imprezy, na których grali w gry. Często przyjeżdżali różni ludzie, który przeprowadzali z chłopakami turnieje, aby następnie wrzucić to do internetu. To nie były tylko treningi i mecze. Przekonałam się, że ten klub żył przyjaźnią.

addictive desire || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz