Rozdział 4

945 39 0
                                    

*na samym końcu pytanie do was*

Związałam włosy w szybkiego koka, a następnie chwyciłam pod pache wcześniej przygotowany zeszyt wraz z długopisem. Zgarnęłam z biurka swój telefon i w szybkim tempie wyszłam z gabinetu, niechcąc się spóźnić.
Dzisiaj miałam towarzyszyć chłopakom przez cały trening. Była to przełomowa chwila. Trenerzy oczekiwali ode mnie tego iż wyłapie wszystkie błędy i ewentualne zagrożenia kontuzjami, a następnie poradzę co robić by ich unikać. Domyślam się, że chłopacy już dawno mieli określony jakis plan treningowy, było to normalne. Ja jako trenerka pewnie też bym tak zrobiła. Jednak biorąc pod uwagę to jak zaniedbane były karty zawodników trzeba było zweryfikować cały przebieg treningu i dać nacisk na odpowiednie rzeczy. Jak się ostatnio dowiedziałam na taki trening kontrolny miałam być wzywana co jakiś czas.
Dzisiaj był piątek. Od ostatniej firmowej kolacji minął prawie tydzień. Nic nadzwyczajnego jednak się nie działo. W wyznaczonych godzinach byłam do dyspozycji w swoim gabinecie i skłamałabym, mówiąc że się nie nudziłam. Nudziłam się. Wszystkie papiery były załatwione, a los chciał, że akurat nikt nie miał kontuzji. Oczywiście nie żebym narzekała akurat na tą kwestie. Czasami jednak siedzenie samej w gabinecie po kilka godzin robiło się męczące i dlatego też z niecierpliwością czekałam na wyjazd, który zbliżał się dużymi krokami.
Wyszłam z budynku, a następnie używając karty przeszłam przez bramki. Z oddali widziałam już murawę i zawodników biegających wokół niej. Zerknęłam na zegarek. Były jeszcze dwie minuty więc jak mniemam zaczęli wcześniej. Odrazu ruszyłam w kierunku ławek po prawej stronie. Przy jednej z nich zauważyłam trenera.

— Dzień dobry, Panie Mauricio — uśmiechnęłam się posyłając mężczyźnie spojrzenie co odwzajemnił.

— Witaj, Skyler. Usiądź, rób co do ciebie należy, a w razie czego pytaj. — wskazał ręką na ławkę za mną.
Kiwnęłam głową z wdzięcznością, a następnie usiadłam. Założyłam nogę za noge i otworzyłam zeszyt. Moja technika polegała na tym, że wypatrywałam sobie jednego zawodnika, szukałam jego karty, a następnie zapisywałam co mi było trzeba. Tak o to po ponad pół godziny miałam już prawie połowę za sobą. Wtedy właśnie zauważyłam, że chłopacy ruszyli w moim kierunku. A konkretniej to w kierunku ławek, jak mniemam żeby się napić.

— Siema Skyler — usłyszałam nad sobą głos Marco więc uniosłam wzrok.

— Cześć, cześć. — przywitałam się z nim i tym samym resztą chłopaków.

— Co tam zapisujesz? — zapytał Juan podchodząc do mnie i przykładając butelkę do ust — Robisz śledztwo, że tyle chcesz o nas wiedzieć? — zażartował unosząc brew.

— Oczywiście — kiwnęłam głową na potwierdzenie.
Zerknęłam w stronę Marco, który właśnie się odezwał jednak chcąc nie chcąc mój wzrok nie trafił na niego, lecz na osobę za nim. Przełknęłam ślinę wbijając wzrok w Neymara stojącego wraz z Messi, niecałe dziesięć metrów dalej. W momencie, w którym się spojrzałam, chłopak akurat się zaśmiał pokazując swój niemalże idealny uśmiech. Mimo wydarzeń sprzed tygodnia, musiałam przyznać, że był całkiem uroczy.

— Ziemia do Skyler — usłyszałam głos przy swoim uchu, a następnie zauważyłam dłoń chłopaka tuż przed swoją twarzą.

— Ah tak.. sory. Zawiesiłam się. — pokręciłam głową.

— Dobra chłopaki. Tyle tego dobrego. Zapraszam do ćwiczeń na kostki — usłyszałam głos trenera, który wskazał dłonią na tor z przeszkodami tuż obok ławek.
Strzeliłam sobie mentalnie piątkę, widząc że jest on blisko i będę mogła wszytsko dokładnie obserwować.

— Neymar, zaczynaj — krzyknął trener.
Przeniosłam wzrok na chłopaka, który zakończył rozmowę z Messim i podszedł do toru. Uśmiechnęłam się lekko nieświadomie kiedy sprawnie zaczął go pokonywać. Chwyciłam długopis i zeszyt aby to zapisać, jednak kiedy już miałam odwracać wzrok, coś zwróciło moją uwagę. Zmarszczyłam lekko brwi zatrzymując wzrok na jego lewej kostce. Niby wykonywał ćwiczenia poprawnie i nie było żadnego problemu jednak.. Nie. Jednak problem był. Dostrzegłam, że kostka chłopaka układa się dziwnie i nienaturalnie. Mogłaby być to wada wrodzona, jeśli jednak nie jest - stanowi zagrożenie. Dlatego właśnie postanowiłam zapytać trenera. Wstałam z miejsca i podeszłam do mężczyzny.

addictive desire || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz