Rozdział 20

789 49 40
                                    

rozdział dedykowany: WrzodNaTwojejAss
myślę, że należy się za te cudowne komentarze..

Kliknęłam czerwony przycisk, tym samym zakańczając rozmowe z Noah. Przetarłam twarz dłońmi, wyglądając za okno. Od poniedziałku do dzisiaj nie opuściłam swojego mieszkania, a był już czwartek. Gdy chciałam spróbować wszystko wyjaśnić, dyrektorzy zbywali mnie słowami, że jeszcze się odezwą, bo nie wiedzą co zrobić w takiej sytuacji. Logiczne było, że nic nie zrobiłam. Nie wiem nad czym oni jeszcze myśleli. Czemu miałabym chcieć czegoś złego dla klubu, w którym pracuje? Przecież w ten sposób zarabiam, lubię to co robię i tak wydaje mi się, że jeszcze nigdy nie zawiodłam.

Z Neymarem nie miałam kontaktu. Nie wiem czy ktokolwiek miał, ale wolałam nie wiedzieć. Nie wierzył mi, nie chciał mi wierzyć. Nie miałam już pomysłów w jaki sposób mogę udowodnić swoją niewinność. We wtorek wieczorem postanowiłam, że wyśle do niego wiadomość. Kiedy nie odpisał, postanowiłam, że odpuszczam. Chwyciłam swój telefon, a następnie weszłam w konwersacje z chłopakiem. Nawet nie wyświetlił.

Do: Neymar

Neymar, nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego. Może faktycznie na samym początku się nie dogadywaliśmy. Ja denerwowałam ciebie i ty mnie. Doskonale wiesz jak było. Wiem, jak to może wyglądać, ale pomyśl. Czemu miałabym robić coś takiego klubowi, dla którego pracuje i.. tobie? Boże, nigdy nie chciałabym, żeby coś ci się stało. Jesteś utalentowany i życzę ci świetlanej przyszłości, chociaż i teraźniejszość już taka jest. Nie wiem w jaki sposób mogę się jeszcze tłumaczyć. Mam tylko nadzieję, że chociaż zastanowisz się by uwierzyć w moją wersję zdarzeń, uwierzyć we mnie.

Poczułam, zbierające się łzy w moich oczach, gdy prześledziłam tekst wzrokiem. Czułam się cholernie bezsilna, bo nie mogłam nic z tym wszystkim zrobić. Pociągnęłam nosem, wstając z kanapy. Promienie zachodzącego słońca, wpadały do mojego salonu. Zbliżała się noc, ale mimo wszystko postanowiłam wyjść jeszcze do sklepu. Szybko się ubrałam, a następnie wsunęłam stopy w moje białe buty. Przelotnie zerknęłam na siebie w lustrze i otworzyłam drzwi. Zbiegłam po schodach, aby następnie skręcić w jedną z uliczek.

Przez te kilka dni, mało co jadłam. Ograniczałam się do kanapek, bo i tak nie miałam siły robić czegoś więcej. Antonella wraz z Noah cały czas mnie wspierali. Rozmawiałam z nimi nawet kilka razy dziennie. Z kolei Lindy, starała się coś zdziałać w zarządzie, jednak marnie jej to szło.

Moje rozmyślania, przerwał dźwięk dzwoniącego telefon. Zatrzymałam się, a następnie wyjęłam z kieszeni urządzenie. Zmarszczyłam brwi, czytając nazwę kontaktu.

- Leo? - zapytałam, kierując słowa do mężczyzny po drugiej stronie. W międzyczasie weszłam do sklepu, chwytając jeden z plastikowych koszyków.

- Skyler? Zadzwonię, żeby zapytać co u ciebie? Nie odzywasz się, nie wychodzisz z domu.

Zacisnęłam usta w cięką linie, wchodząc do jednej z alejek. Nie wiem co mogłabym mu odpowiedzieć. Korciło mnie, żeby zapytać co na to inni zawodnicy, ale.. bałabym się prawdy. Skoro dyrektorzy mieli wątpliwości, to co dopiero chłopcy z drużyny.

- Cześć Leo - mruknęłam, zaciskając palce na rączce koszyka - Wiem - ucięłam, chwytając paczkę suszonych bananów - Po prostu nie czuje się na siłach, żeby.. Sam rozumiesz.

- Rozumiem - odpowiedział niemal odrazu - Nie martw się, wyjaśnimy to jakoś.

- Łatwo mówić - sztucznie się uśmiechnęłam, mimo iż nie mógł tego widzieć.

addictive desire || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz