Blondyn przestępował z nogi na nogę, stojąc przed zamkniętą bramą szkoły. Do czternastej zostało jeszcze dokładnie jedenaście minut, ale nie martwił się tym. Wolał zawsze być gdzieś wcześniej, niż tłumaczyć się ze spóźnienia. Przejrzał się w zablokowanym ekranie telefonu, by upewnić się, że wiejący lekko wiatr nie zniszczy mu fryzury. Czuł się dziwnie, ponieważ od długiego czasu nie wychodził z nikim nigdzie. Cieszył się natomiast, że Zayn nie okazał się dupkiem, który by z niego szydził bez dania mu szansy na poznanie jego prawdziwej osobowości.
Niall przygryzł wargę, gdy dostrzegł zmierzającego w jego stronę Mulata. Był ubrany w czarne, obcisłe rurki i koszulkę z logo AC/DC. Na nogach miał czarne trampki z białymi sznurowadłami, a włosy były postawione do góry. Ciężko było mu przed samym sobą przyznać, że Zayn wyglądał naprawdę przystojnie. Cholera, wyglądał obłędnie!
Irlandczyk miał nadzieję, że nie wyglądał źle. Dobrą godzinę spędził przed szafą, finalnie decydując się na szare, przetarte rurki, do których ubrał białe air-max'y i tego samego koloru koszulkę. Włosy ułożył w quiffa i modlił się, żeby ten przeżył wiejący wiatr, który momentami omal nie sprawiał, że łeb spadał.
- Hej Niall! Długo czekasz? - mulat przywitał go piątką i uśmiechem, który niejedną osobę mógłby doprowadzić do miękkich kolan.
Chłopak pokręcił głową odwzajemniając uśmiech.
- Nie, ja po prostu wolę zawsze przyjść gdzieś wcześniej. Zawsze wpajano mi, że lepiej jest zaczekać, niż się spóźnić - uśmiechnął się szeroko i po chwili ruszyli w stronę centrum.
Do wspomnianej przez Mulata pijalni czekolady doszli po około piętnastu minutach. Na ich szczęście szkoła znajdowała się blisko centrum miasta, przez co nie musieli tłuc się zatłoczonym autobusem, a za to mogli pozwolić sobie na przyjemny, spokojny spacer.
Po zajęciu stolika złożyli zamówienie i na chwilę zapadła między nimi cisza. Po chwili jednak przerwał ją Zayn.
- Wiesz, nie chcę być wścibski, ale.. Co łączy Cię z Harrym?
Blondyn zagryzł wargę i na chwilę skupił swoją uwagę na miętoszeniu serwetki. Bił się z myślami czy może zaufać Zayn'owi na tyle, by powiedzieć mu prawdę. Po chwili jednak uświadomił sobie, że jest on pierwszą osobą, która nie skreśliła go na starcie i jeśli faktycznie chciał, by ta przyjaźń się rozwinęła, to musiał być szczery. Spojrzał więc w czekoladowe tęczówki i poczuł się z automatu bezpiecznie.
- Ja i Harry jesteśmy razem od ponad roku. Znamy się od dziecka, zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ja znam go na wylot, a on mnie. Jednak pewnego dnia uświadomiliśmy sobie, że chcielibyśmy spróbować.. no wiesz. Związku. Pamiętam, jak zabrał mnie na kręgle i po nich na spacer. Lało jak z cebra, a kiedy miał zapytać mnie, czy zostanę jego chłopakiem wywalił się w kałużę z błotem.- na te słowa Irlandczyk uśmiechnął się, po chwili jednak trochę smutniejąc. Nie umknęło to uwadze jego towarzysza.
- Woo.. Wiesz, nie chcę Cię urazić, ale nie wyglądacie na parę. Na korytarzach praktycznie ze sobą nie rozmawiacie, dlaczego to ukrywacie?- brązowooki oparł brodę na dłoni, wpatrując się w blondyna. Zrobiło mu się go szkoda, jednak zatrzymał to dla siebie.
- Ja.. Harry jest bardzo popularny w szkole i nie chce, by ktokolwiek się dowiedział o jego orientacji. A tak by się stało, gdybyśmy ujawnili nasz związek. To, co widziałeś w szkole to pikuś przy tym, co działo się przed wakacjami. Kiedy ludzie dowiedzieli się, że wolę chłopaków.. To było straszne. Pogróżki, co rusz podstawiali mi nogi, ma stołówce musiałem jeść na podłodze, bo nikt nie pozwalał mi usiąść przy stoliku..
- Zaraz zaraz..- mulat przerwał mu - Chcesz powiedzieć, że Harry nic z tym nie zrobił? Nigdy nie stanął w Twojej obronie?
Odpowiedziało mu smutne kręcenie głowy blondyna. Westchnął, upijając łyk gorącej czekolady z filiżanki, którą nawet nie wiedział kiedy kelner postawił przed nim.
Oboje przez kilka minut skupiali się na swoich napojach, gdy w końcu ponownie zabrał głos brunet.
- Posłuchaj, Niall.. Nie znamy się długo, ale mam nadzieję, że się nie obrazisz. Moim zdaniem Harry to kretyn, bo jest względem Ciebie zaborczy, a jednak sam pozwala na to, byś był poniżany. Powinien cieszyć się, że ma kogoś takiego przy sobie i nie powinien w żaden sposób stawiać takich rzeczy jak reputacja ponad uczucia, które was łączą. Nie rozumiem takiego pojmowania faktów, przecież najważniejsze, żeby żyć w zgodzie z samym sobą. Jeśli się kogoś kocha, to ciężko jest na pewno ukrywać się z uczuciami przed wszystkimi wokoło.
Niall uniósł smutno kąciki ust zanim powiedział:
- Jeśli się kogoś kocha, to faktycznie tak jest.
Mulat spojrzał mu w oczy i po chwili uśmiechnął się.
- Nie psujmy sobie dnia smutnymi tematami, Ni. Mam pomysł, gdzie możemy pójść - powiedział po dopiciu przez nich czekolady. Zostawił na stole banknoty nie chcąc słuchać, jak blondyn próbował go przekonać, że za siebie zapłaci.
- Ale to ja miałem Cię oprowadzić..
- Czasem zmiany są dobre, poza tym sprawdziłem kilka atrakcji na mapach i mam pewien pomysł.
Niall uśmiechnął się szeroko zgadzając się na propozycję Malika. Razem opuścili pijalnię czekolady nie wiedząc, że są obserwowani. Ruszyli dalej, po drodze śmiejąc się z opowiadanych sobie wzajemnie dowcipów. Blondyn nie pamiętał, kiedy ostatnio rozmawiało mu się z kimś tak dobrze.
Niespodzianką okazał się..
- Teatr? Idziemy do teatru? - Niall zatrzymał się przed budynkiem z uśmiechem, który rzadko kiedy podczas ich rozmowy schodził z jego twarzy. Wyszczerzony Malik nie musiał nic mówić, bo jego milczenie tylko potwierdziło przypuszczenia Irlandczyka. Uradowany całą drogę do kasy nie mógł przestać dziękować Malikowi za tak trafioną niespodziankę.
Wybrali się na spektakl „Chłopcy z Placu Broni". Blondyn nie mógł nacieszyć oczu wspaniałą grą aktorów jak i cudownym scenariuszem. Czuł na sobie wzrok mulata, jednak za każdym razem gdy na niego spojrzał on odwracał wzrok. Na policzkach Niall'a pojawiły się lekkie rumieńce.
Po spektaklu wyszli z teatru i już zaczęło się ściemniać. Horan ze zdziwieniem zauważył, że dochodzi już dwudziesta. Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli do siebie.
- Chciałbym Ci bardzo podziękować za dzisiejszy dzień, Niall. Świetnie się bawiłem - Zayn przekrzywił głowę patrząc na trochę niższego blondyna przed sobą. Ten zarumienił się po chwili podnosząc wzrok i wlepiając go w ciemne tęczówki.
- To ja dziękuję, Zee. Od dawna nigdzie z nikim nie byłem, szczerze pierwszy raz ktoś zaprosił mnie do teatru. Skąd wiedziałeś?
- Mówiłeś, że chciałbyś w przyszłości zostać aktorem.. Pomyślałem, że spodoba Ci się wizyta w teatrze.
Irlandczyk pokręcił głową z uśmiechem.
- Miałeś stu procentową rację, Zayn. Musimy kiedyś to powtórzyć.
Brunet pokiwał głową na znak zgody. Gdy przyszła pora pożegnania, Niall standardowo uniósł dłoń, by przybić z Malikiem piątkę, jednak ten uprzedził go i zamknął go w uścisku. Początkowo blondyn był zaskoczony, jednak po chwili oddał uścisk.
- Uważaj na siebie, Ni. Daj mi znać jak będziesz w domu. Dobrej nocy - powiedział i niechętnie puścił niższego chłopaka. Ten zarumieniony pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko z rumieńcami na policzkach.
- Ty także, Zee. Dobranoc.
Po tych słowach każdy odszedł w swoją stronę, jednak ich myśli nieustale krążyły wokół tego drugiego i całego dzisiejszego dnia.
Niall jednak nie odezwał się do Zayn'a po powrocie, ponieważ nie dotarł do domu.

CZYTASZ
Sunshine (Ziall)
FanfictionKiedyś przychodzi moment, w którym odnajdujesz najjaśniejszą gwiazdę, która świeci tylko dla Ciebie. Innymi słowy Niall to klasowy prymus, jednak nie jest nim z wyboru. Harry, jego sekretny chłopak, od dawna nie potrafi się z nim porozumieć, czego j...