10

44 5 3
                                    

- Okej, nie mam już za bardzo pomysłu co dalej. Zayn, utknąłem!

- Ułóż dłoń bardziej w prawo, na ten niebieski! O, brawo. Teraz spokojnie się podciągniesz i dasz radę oprzeć nogę na tym różowym!

Blondyn dostosował się do wskazówek bruneta i uśmiechnął się szeroko, kiedy wspiął się wyżej. Potarł czołem o swoje ramię, by pozbyć się kropel potu. Mimo, że był zmęczony, to czuł się wspaniale. Ścianki wspinaczkowe były męczące, ale dające satysfakcję. Kiedy Zayn zaproponował, by się tutaj wybrali Niall zgodził się niemal od razu. Wiedział, że potrzebuje odreagować po kłótni z Harrym.

Loczek bombardował jego komórkę telefonami i wiadomościami, jednak Irlandczyk nie miał ochoty na rozmowę z nim. Czuł się zraniony tym, w jaki sposób potraktował go Styles. Mimo wszystko byli przede wszystkim przyjaciółmi i nigdy nie spodziewał się po nim takiego zachowania. Cóż, teraz już wiedział, czego może oczekiwać.

Spojrzał w bok akurat w momencie, w którym mulat naciągał się napinając przy tym swoje mięśnie. Niall musiał przyznać sam przed sobą, że Zayn był bardzo.. seksi? Tak, to dobre określenie. Jego ciemniejsza karnacja, czekoladowe oczy i te rzęsy.. Cholera, czuł na samą myśl o tym stado motyli w brzuchu. Wcześniej odpychał te myśli od siebie, teraz jednak pozwolił im galopować w swojej głowie. Miał dosyć ciągłych walk, o atencję rodziny, chłopaka, o dobre oceny. Chciał po raz pierwszy płynąć z prądem, dać się ponieść. Czuł, że może to zrobić.

Brunet spojrzał w dół i ich spojrzenia skrzyżowały się. Po ciele blondyna przeszedł dreszcz, sprawiając, że jego ciało drżało. Gdy Zayn uśmiechnął się do niego odwzajemnił to. Miał wrażenie, jakby znalazł właśnie dom.

***** ***

- Niall, chciałbym, żebyś mi powiedział co się stało w szkole. Nie zrozum mnie źle, nie chcę na Ciebie naciskać. Po prostu byłeś.. Jak nie ty. Chciałbym Ci pomóc.- Zaczął Zayn, gdy opuszczali park wspinaczkowy. Był chłodny wieczór, ale nie przeszkadzało im to. Latarnie rozświetlały ulicę, którą co jakiś czas przejeżdżały samochody. Szli w kierunku przystanku autobusowego, na którym zatrzymywał się ich autobus.

Blondyn spuścił wzrok na swoje buty i chwilę zbierał się w sobie, by zacząć temat. W końcu ogarnął się i spojrzał na Mulata. Zagryzł wargę wyłamując sobie ze stresu palce.

- Harry.. Cóż, pokłóciliśmy się. Robił mi wyrzuty o to, że się z Tobą zadaję. Nie odzywał się do mnie tyle czasu i ma pretensje, że rozmawiam z kimś innym. Nie wiem czy w jego oczach nie zasługuję na przyjaciół czy o co chodzi. Ale wkurzyłem się. Zarzucił mi, że.. Że spałem z Tobą. Rozumiesz? Odstawił scenę zazdrości, a kiedy powiedziałem, że wiem, że sypia z Louis'em nawet nie zaprzeczył. Co jest nie tak, do chuja?

Horan energicznie gestykulował, czując wzburzenie na samo wspomnienie tamtej sytuacji. Nigdy nie dał Harry'emu powodu do zazdrości, czego nie mógł powiedzieć o Styles'ie. Przywykł jednak do tego, że ten wychodził na imprezy i poznawał nowych ludzi. Nie podobało mu się wprawdzie, jak inni reagowali na jego chłopaka, jednak nigdy nie robił mu o to wyrzutów. Rozumiał, że loczek potrzebował ludzi, był ekstrawertykiem. Nie miał mu za złe. Był tylko zawiedziony, że to nie działa w dwie strony.

Spojrzał na bruneta, którego mina wyrażała mieszankę szoku, złości i czegoś, co było dla blondyna ciężkie do odgadnięcia. Popatrzył w czekoladowe tęczówki i ujrzał w nich burzę emocji.

- Zayn? Co się dzi..

Uciszyła go dłoń Mulata na jego policzku. Spojrzał jeszcze raz w jego oczy i przymknął swoje powieki.

- Cśśś.. Ni, zastanawiam się tylko jakim idiotą jest ten koleś by nie widzieć, co traci. Jesteś jak woda, Niall. Przeciekasz mu przez palce, nie potrafi Cię zatrzymać. Nie ma szklanki, w którą byś wpadł i to go denerwuje. Ale ty nie potrzebujesz naczynia. Potrzebujesz płynąć, jak rzeka. Swoim rytmem, ryć koryta, odkrywać w ten sposób nowe miejsce. Nie potrzebujesz ujarzmienia, Sunshine. Potrzebujesz tylko kogoś, kto pomoże Ci płynąć, komu niestraszne rwące prądy. Jesteś chłodnym potokiem w letni dzień Niall.. To cud mogąc się w Tobie zatracić, jesteś ukojeniem dla rozgrzanej duszy. I jeśli Harry tego nie widzi.. To on traci, a ktoś inny zyskuje.

Blondyn czuł, jak oczy pieką go od łez, które usilnie starały się wydostać na policzki. Pozwolił im, uśmiechając się przy tym szeroko. Jego serce jakby dostało skrzydeł, chciało wyskoczyć mu z piersi. Czuł, jakby unosił się na miękkiej chmurze, jakby potrafił latać. To było zupełnie nowe i wiedział, że nikt inny już mu tego nie da.

- Zayn.. Jak to jest, że słowami sprawiasz, że czuję się jak w domu? Sprawiasz, że to wszystko staje się dużo prostsze. Dajesz mi tyle siły, że starczyłoby jej by zasilić całą armię. Jak to możliwe, by tyle dobra wychodziło z jednego człowieka? Zmieniłeś wszystko Zaynie Maliku i chcę, byś był tego świadomy. Zmieniłeś moje spojrzenie na świat, moje poranki i wieczory. Jestem Ci za to wdzięczny.

Tym razem to brunet ocierał łzę, która mu się wymknęła. Uśmiechnął się szeroko, zgarniając niższego do uścisku. Trzymał go w ramionach, tak, jakby jutro nie miało nadejść. Zaciągnął się delikatnie zapachem Irlandczyka, wciskając nos w jego włosy.

- Nie zmieniłem Cię, Niall. Ja tylko sprawiłem, że teraz nie tylko patrzysz, ale na dodatek widzisz. Nigdy nie pozwól, by Cię deptano, poniżano. Ty zasługujesz na więcej i każdy normalny człowiek to wie. Nigdy nie pozwól by ktokolwiek Tobą pomiatał, Ni. Nie daj wygrać tym wszystkim szujom. Żyj tak, by na starość móc wspominać, a nie żałować, że czegoś nie spróbowałeś.

Blondyn nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ przerwał mu nadjeżdżający autobus. Spojrzał na jego numer i widząc 28 przyszykował swoją kartę. Stanął na palcach i opierając dłoń na klatce piersiowej Mulata złożył na jego policzku pocałunek. Czuł jak jego policzki zalewa fala gorąca i spuścił wzrok na swoje buty. Poczuł, jak brązowooki unosi jego podbródek i spojrzał w jego tęczówki. Uśmiechnął się lekko widząc w nich iskierki szczęścia.

- Dobranoc, sushine - szepnął brunet i lekko popchnął Irlandczyka w stronę autobusu. Gdy ten odjechał dotknął policzka, czując lekki chłód przez wilgotny ślad ust na jego skórze. Ten gest wywołał w nim mnóstwo emocji, chciał, by ta chwila trwała wiecznie. Stał tak, póki jego własny środek transportu nie przyjechał i zabrał go do domu. Był przeszczęśliwy i nawet ochrzan mamy o jego jedynkę z biologii nie zepsuł mu humoru.

***

Miłego wieczoru! <3

Sunshine (Ziall)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz