18

40 5 2
                                    

W dzień Bożego Narodzenia chłopcy obudzili się dosyć wcześnie. Nie chcąc obudzić reszty domowników ubrali się i zostawiając kartkę na lodówce z informacją o wyjściu i skierowali się do drzwi. Niall, w szaliku bruneta nie czuł zimna, przez co mogli pozwolić sobie na dłuższy spacer. Blondyn był zdziwiony, kiedy zorientował się, że idą w stronę przystanku autobusowego.

- Pomyślałem, że mimo wszystko chciałbyś się wyrwać z domu i kupiłem nam wejściówki na lodowisko - brunet odpowiedział na nieme pytanie Irlandczyka. Ten uśmiechnął się szeroko, co Malik odwzajemnił.

- Czytasz mi w myślach czy jak? Jak to jest, że zawsze wiesz, co mnie ucieszy, Zayn? - Horan był szczerze ciekawy. Wyższy uśmiechnął się kręcąc głową.

- Ponieważ umiem słuchać i widzieć. Zauważam pewne rzeczy, dlatego..

- Dlatego co, Zee?

- Dlatego wczoraj Cię pocałowałem.

Między nimi zapadła cisza. Nie była jednak niekomfortowa, oboje czuli się z nią dobrze. Blondyn niepewnie złapał Mulata za rękę, a po chwili splótł ze sobą ich palce. Na ich twarzach widniały szerokie uśmiechy, gdy nie przerywając trzymania się za dłonie jechali autobusem, a następnie do dotarciu na odpowiedni przystanek opuścili pojazd. Horan bardzo cieszył się na atrakcję w postaci pójścia na łyżwy, ponieważ szczerze to lubił. Nie była to jego pasja jak aktorstwo czy gra na gitarze, ale każdej zimy musiał choć raz zaliczyć lodowisko. Tak było i tym razem.

Po sprawdzeniu biletów pracownik wpuścił ich do szatni, w której zostawili swoje rzeczy. Przyniesiono im również łyżwy, które założyli w szybkim tempie. Niebieskooki był lekko zdziwiony, że nie było tutaj samoobsługi, ale nie narzekał. Gdy założyli łyżwy wpuszczono ich na taflę, a po chwili Horan mknął już przed siebie. Odwrócił się i zobaczył bruneta, który człapał trzymając się bandy. Zmarszczył brwi podjeżdżając do niego.

- Wszystko w porządku? Czemu nie jeździsz? - zapytał przekrzywiając głowę.

- Uhm, tak. To znaczy.. Tak jakby nie umiem jeździć? - brązowooki wbił wzrok w lód, wstydząc się.

Przez chwilę blondyn nie wiedział, co odpowiedzieć. Jednak po kilkunastu sekundach zapytał:

- Dlaczego tu jesteśmy, jeśli się boisz?

- Ja.. Ja chciałem, żebyś miło spędził czas. Mówiłeś, że to lubisz i po prostu chciałem, abyś mógł się dobrze bawić.

Niall'a zatkało. Złapał brodę Zayn'a w swoje palce i uniósł lekko do góry. Mulat był zaczerwieniony i niepewnie spojrzał w jego oczy. Blondyn uśmiechnął się do niego lekko.

- Bawię się dobrze tylko wtedy, kiedy Tobie to również sprawia przyjemność, Zee. Możemy porobić coś innego jeśli chcesz.

Ciemnooki pokręcił przecząco głową na jego słowa.

- Dam radę, po prostu muszę się nauczyć. Myślisz, że mógłbyś mi pomóc?

Niall ujął jego dłoń w swoją. Polubił to, jak do siebie pasowały.

- Choć, to wcale nie jest trudne.

Trzymając się za ręce zaczęli delikatnie odpychać się od tafli. Z początku dużo razy upadali, śmiejąc się przy tym głośno. Jednak niedługo później oboje czuli się pewniej i Zayn'owi szło naprawdę dobrze. Niall był dumny z niego, że przełamał swój lęk i dobrze się bawił. Nawet, gdy mulat już nie potrzebował pomocy, nie puścił jego dłoni.

Po prawie dwóch godzinach wspólnej zabawy z wypiekami na twarzach i szerokimi uśmiechami przebierali się już w swoje ubrania. Wiedzieli, że będą mieć lekkie zakwasy, jednak nie obchodziło ich to. Czuli się usatysfakcjonowani wspólnymi chwilami.

Gdy wrócili do domu nikogo w nim nie zastali. Okazało się, że cała rodzina pojechała na świąteczny jarmark, ponieważ w pierwszy dzień Świąt na rynku w mieście był koncert miejscowego zespołu. Trisha proponowała im w wiadomości, by do nich dołączyli, jednak Ci stwierdzili, że mają na dzisiaj dosyć atrakcji i wolą odpocząć.

Siedzieli właśnie w salonie jedząc ciasto marchewkowe, gdy Zayn odezwał się.

- Ni.. Chciałbym Cię o coś zapytać - zaczął, odkładając pusty talerzyk na stolik. Blondyn spojrzał na niego, odkładając swoje naczynie i nachylił się lekko do niego, wlepiając w chłopaka zaciekawione spojrzenie. Gestem ręki zachęcił go do kontynuowania.- Ja.. Nie wiem jak to powiedzieć, ale.. Kim dla siebie jesteśmy? Wiesz.. Po pocałunku..

- A kim chciałbyś, byśmy byli? - zapytał Horan z lekkim uśmiechem. - Powiem w ten sposób.. Jesteś dla mnie ważny, Zayn. Przy Tobie czuję, że żyję. Nikt nie troszczył się o mnie w ten sposób i z taką intensywnością jak Ty. Gdy budzę się i zasypiam, to myślę o Tobie. W Twoich ramionach czas dla mnie zwalnia i wiem, że jestem przy Tobie bezpieczny. Nie wiem, czy to wszystkiego nie przekreśli, ale.. Chyba się w Tobie zakochałem. Chyba na pewno, Zee.

Brązowe tęczówki były zaszklone, a pierwsze łzy zatrzymały się na niemoralnie długich rzęsach Mulata. Odgonił je przyciągając Irlandczyka do uścisku.

- Zostaniesz moim chłopakiem? - zapytał, zatapiając nos w blond kosmykach. Niall wyprostował się i w jego oczach również błyszczały łzy. Uśmiechał się szeroko.

- To będzie dla mnie zaszczyt.

- Oh, Sunshine - westchnął brunet, kładąc dłoń na policzku niższego chłopaka. Spojrzał mu głęboko w oczy, po chwili jego wzrok zjechał na malinowe usta chłopaka. Wrócił spojrzeniem do oczu Horana, szukając w nich zgody. Ten jednak wyprzedził go i złączył ich usta. Pocałunek był długi, wkładali w niego całych siebie. Jakby chcieli w ten sposób przekazać, że uczucia omal nie rozsadzały ich młodych ciał. To wszystko zalewało ich falami gorąca, wiedzieli, że są stworzeni dla siebie. Nikt nie miał prawa im tego odebrać, to było tylko ich. Zayn wiedział, że będzie bronił blondyna nawet, jeśli cały świat miałby być przeciwko nim.

Po kilku minutach oderwali się od siebie, patrząc sobie w oczy. Tęczówki mieli zamglone, a pod nosami błąkały się leniwe, kojące uśmiechy.

- Kocham Cię mój chłopaku - głos Irlandczyka był cichy, jednak w pustym domu brzmiał jak krzyk. Brunet uśmiechnął się szerzej, o ile było to możliwe. To szczęście napawało go energią, o jakiej nie miał nigdy pojęcia, że istnieje.

- Ja Ciebie też kocham, najmocniej na świecie. Nigdy Cię nie zawiodę i jestem przeszczęśliwy, że mogę nazywać Cię moim.

Leżeli wtuleni w siebie na łóżku ciemnookiego, a w tle leciał włączony Netflix. Nie skupiali się jednak na fabule serialu, co rusz skradając sobie pocałunki. Nie sądzili, że życie spłata im takiego figla i natrafią na siebie. Blondyn po raz pierwszy od dłuższego czasu był wdzięczny losowi za to, co mu dał. Dał mu miłość.

***

Na lepszy sen kochani <3

Sunshine (Ziall)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz