Dużo nie brakowało, by Niall stojąc przed barem serwującym fast food'y wyłamał sobie palce, które pod wpływem stresu wyginał pod najróżniejszymi kątami. Nienawidził tego nawyku, jednak mimo usilnych prób nie potrafił z nim skończyć. Kiedyś gryzł wargę lub obgryzał paznokcie, ale na szczęście potrafił zapanować nad tym uzależnieniem. Z tym jednak było ciężko walczyć, ponieważ, nie oszukujmy się - stres był w jego życiu codziennością.
Było sobotnie popołudnie, a on czekał na swojego brata, z którym umówił się poprzedniego dnia na obiad. Postanowili, że pójdą do knajpy, do której zabierali ich rodzice, gdy byli dziećmi. Oboje mieli do tego miejsca ogromny sentyment.
Wiatr wiał, a on, mimo ciepłych ubrań, które miał na sobie czuł, jak co rusz zimne podmuchy wkradają się pod nie, powodując u niego dreszcze. Był ciepłolubny, przez co nienawidził zimy. Szczególnie, że te w Anglii były naprawdę okropne. Wieczna plucha i przemoczone buty były standardem, a w sezonie przeziębień i grypy nie rozstawał się ze swoim kubkiem, co rusz pijąc herbatę czy saszetki z lekiem przeciwgorączkowym.
Greg bardzo nalegał, by się spotkali, a młodszy chłopak w końcu uległ i zgodził się. Nie mógł się oszukiwać - pomimo złości kochał brata i tęsknił za nim. Wiedział jednak, że będzie potrzebował dużo czasu, by ponownie mu zaufać. O ile nie skończy się na jednym spotkaniu.
Do spotkania zostało jeszcze kilka minut, a zdenerwowanie blondyna narastało z każdą sekundą. Nie byli już dziećmi, oboje byli dorośli. Starszy miał już nawet rodzinę. Co, jeśli nie będą mieli o czym rozmawiać? Oboje zmienili się przez tych kilka lat, Irlandczyk nie wiedział tak naprawdę nic o nowym życiu swojego brata. By zająć czymś myśli wyjął z kieszeni telefon i wszedł w wiadomości.
Ja: Boże, za chwilę zamarznę. Zima to największe zło, zaraz po kanarach.
Nie musiał długo czekać na odpowiedź.
Zayn: Biedactwo. Mówiłem, żebyś wziął mój szalik. Jest cieplejszy. W domu będzie czekała na Ciebie herbatka, Sunshine x.
Blondyn uśmiechnął się po przeczytaniu wiadomości. Schował telefon do kieszeni i zaczął zastanawiać się, jak dużo wsparcia otrzymuje każdego dnia od Mulata. Brunet zawsze pilnował, by prawidłowo jadł, ubierał się stosownie do pogody lub wysypiał się. Skutecznie zajmował jego myśli, wypełniając je pozytywną energią. Horan nie miał czasu na pesymistyczne myśli, ponieważ Zayn zawsze miał mnóstwo pomysłów na wspólne popołudnia. Oglądali filmy, czytali razem książki czy grali w gry planszowe. Uśmiechnął się na wspomnienie wczorajszego wieczoru, kiedy wspólnie z Malikami grali w monopoly i Yaser przegrywał. Udawał zrozpaczonego, gdy stanął na polu, na którym Trisha miała postawiony hotel. To był jeden z tych wieczorów, kiedy wszyscy śmiali się i cieszyli wspólnie spędzonymi chwilami. Kochał ich i był wdzięczny losowi za to, że byli obecni w jego życiu.
Mama bruneta była dla niego mistrzynią kuchni, a każde danie, które szykowała zawsze znikało w mgnieniu oka. Nie mógł nachwalić jej kuchni, a ta skromnie zawsze odpowiadała, że nie jest to arcymistrzostwo kulinarne. Blondyn jednak miał inne zdanie. Była wspaniałą matką i blondyn widział, jak troszczyła się o nich.
Yaser służył zawsze dobrą radą i pomimo swojego poważnego wyglądu okazał się bardzo zabawnym mężczyzną. Sypał żartami i ciekawymi spostrzeżeniami za każdym razem rozbawiając nastolatków. Niall uwielbiał rozmawiać z nim o piłce nożnej, której oboje byli zapalonymi fanami. Tak, Yaser był zdecydowanie wspaniałym ojcem. Nie dziwił się, że Zayn jest taki a nie inny - mając takich rodziców nie mógłby być kimś złym.
Jego rozmyślania przerwał Greg, który szedł w jego kierunku. Zaparkował swoje auto blisko knajpy, przez co już po chwili znajdował się obok nastolatka. Blondyn wcześniej miał obawy co do ich spotkania, jednak zostały one rozwiane, gdy starszy przyciągnął go do mocnego uścisku.
- Na garnek złota, Ni! Dlaczego nie wszedłeś do środka? - zapytał, otwierając drzwi i przepuszczając w nich młodszego. Chłopak spojrzał w dół zawstydzony.
- Sam nie wiem. Nie przyszło mi to na myśl.
Starszy Horan pokręcił głową z uśmiechem i razem zajęli stolik przy oknie. Kelnerka przyniosła im menu, uprzednio witając się z nimi. Odeszła, zostawiając ich, by dać im czas na wybranie dań.
Po chwili dziewczyna wróciła, by przyjąć zamówienie.
- Poproszę burgera szefa, z dodatkowym bekonem i jalapeño. A Ty na co masz ochotę Niall? - starszy zwrócił się do blondyna, który odłożył już kartę.
- To samo będzie w porządku. Dodatkowo poproszę porcję frytek z majonezem.
Kelnerka zanotowała i poinformowała ich, że za około dwadzieścia minut przyniesie ich zamówienie. Była uśmiechnięta i chłopak zauważył, że miała mnóstwo energii. Było jej wszędzie pełno, a praca sprawiała jej przyjemność. Z gracją poruszała się po lokalu, lawirując z tacą i talerzami, które roznosiła do poszczególnych stolików.
Między mężczyznami zapadła niekomfortowa cisza, którą oboje chcieli przerwać, jednak nie mieli pojęcia w jaki sposób. Pierwszy odezwał się starszy.
- Wiem, że było Ci ciężko. I wiem, że jeszcze ciężej przyjdzie Ci ponownie mi zaufać. Nie chcę się wybielać, że nie dałem rady i uciekłem przez matkę, bo ty nie byłeś winien. Zachowałem się jak zwykły chuj odcinając się równie od Ciebie. Chciałem zacząć nowe życie, ale brakowało mi Ciebie. Nie miałem odwagi po takim czasie się odezwać. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz Niall.
Młodszy patrzył w oczy Grega i uśmiechnął się lekko.
- Z czasem Ci zaufam, jestem tego pewien. Po prostu.. To nie nadejdzie szybko. - wzruszył ramionami, upijając łyk wody.
- Naturalnie.. Masz jakąś dziewczynę? - starszy poruszył sugestywnie brwiami i uśmiechnął się, na co blondyn zarumienił się mocno.
- Właściwie.. Nie mam nikogo. Byłem w związku ponad rok, ale to się posypało. Jestem teraz singlem.
- To trochę smutne. Na pewno znajdziesz lepszą.
Młodszy przygryzł wargę uciekając wzrokiem.
- To był Harry - wyszeptał bojąc się spojrzeć na brata. Gdy to zrobił ten patrzył na niego zdziwiony, jednak po chwili się uśmiechnął.
- Oh.. Cóż, w takim razie na pewno Twój książę jeszcze na Ciebie czeka. Nie przeszkadza mi to, że wolisz chłopców, Niall. Kochaj kogo chcesz, najważniejsze, byś był szczęśliwy.
Po przyniesieniu przez kelnerkę jedzenia atmosfera rozluźniła się i po wcześniejszym zdenerwowaniu nie było śladu. Ani się obejrzeli, a minęło kilka godzin, które upłynęły im na rozmowach i wspominaniu. Niall czuł się dobrze w towarzystwie brata i cieszył się, że ich kontakt odnowił się.
Gdy było już ciemno starszy zaproponował, że odwiezie nastolatka do domu, na co ten zgodził się. Siedzieli już w aucie, a chłopak pomyślał, że jego książę już na niego czeka. W domu z herbatą.
***
Mam nadzieję, że czujecie się dobrze <3 cieszę się, że mogę mieć tak wspaniałych czytelników, buziaki <3
CZYTASZ
Sunshine (Ziall)
FanfictionKiedyś przychodzi moment, w którym odnajdujesz najjaśniejszą gwiazdę, która świeci tylko dla Ciebie. Innymi słowy Niall to klasowy prymus, jednak nie jest nim z wyboru. Harry, jego sekretny chłopak, od dawna nie potrafi się z nim porozumieć, czego j...