14

49 5 4
                                    

- Niall? Już wróciłeś?- Zayn był zdziwiony, gdy niższy wtulił się w niego mocno. Oparł brodę o jego głowę i przymknął oczy, rozkoszując się drobniejszym ciałem wczepiony w jego.

Stali w ten sposób dobrych dziesięć minut, kiedy głos postanowił ponownie zabrać mulat.

- Co się stało? Coś nie tak z Harrym? - zapytał cicho, po chwili patrząc uważnie na twarz blondyna, który lekko odsunął się od niego. Chłopak usiadł na kanapie, a brunet zajął miejsce obok niego. Nie spuszczał z niego wzroku.

- Sam nie wiem. Rozstałem się z nim. Ja.. Robił mi znowu wyrzuty, dlaczego nie zadzwoniłem do niego wczoraj i wściekł się, że zatrzymałem się u Ciebie. Od słowa do słowa wykrzyczał mi, że sypia z Louis'em i to moja wina, bo nie uprawiamy seksu. Stwierdził, że latam za Tobą jak ladacznica i rozkładam nogi przed Tobą. To w takim skrócie.

Zayn'a zatkało na jego słowa. Spodziewał się, że ich rozmowa nie będzie najprzyjemniejsza, jednak nie sądził, że Styles byłby w stanie powiedzieć coś takiego; w dodatku, że Niall był w żałobie. Pokręcił głową i objął niższego ramieniem.

- Słuchaj, nie umiem za bardzo doradzać w takich sprawach, ale powiem Ci, co ja myślę na ten temat. Oczywiście o ile chcesz poznać moje zdanie.- Spojrzał na blondyna, który pokiwał głową na znak zgody i mierzył go zaciekawionym spojrzeniem. Zayn uśmiechnął się lekko widząc błysk w oczach Niall'a.

- Myślę, że to wszystko prędzej czy później by się rozsypało. Szkoda tylu lat przyjaźni, jednak jeśli będziecie czuli się gotowi, to pogadajcie o tym i dajcie tej przyjaźni szansę. Szkoda byłoby zmarnować tyle lat przez to, że nie wyszło wam w związku. Przeszliście razem dużo, znacie się na wylot.. A miłość? Na nią przyjdzie czas. Pamiętaj, Styles to nie jedyny chłopak na świecie. Nie jeden oddałby duszę za to, żeby gdzieś z Tobą wyjść czy chociażby móc porozmawiać z Tobą. Nie pozwól, by ktoś Cię poniżał, bo może nie mam super doświadczenia, ale związek to przede wszystkim wzajemny szacunek i wsparcie. Stawia się szczęście tej osoby ponad nasze, pomaga w najtrudniejszych chwilach i stoi za nią murem, nawet, jeśli przeciw niej jest cały świat. Tak widzę to ja..

Niall patrzył w oczy Zayn'a jak zahipnotyzowany. Nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego i to spowodowało, że nowe, nieznane mu uczucie zdominowało jego ciało i umysł, wypierając jednocześnie smutek i rozpacz. Nie odpowiedział, po prostu ponownie przytulił się do wyższego. Siedzieli w ten sposób jeszcze blisko godzinę, dopóki nie zasnęli.

***

Następnych kilka dni było dla Irlandczyka ciężkie. Państwo Malik byli bardzo życzliwymi i troskliwymi ludźmi, jednak sam musiał załatwić pogrzeb matki. W tym nie mogli mu niestety pomóc. Jednak po załatwieniu wszelkich formalności i wyznaczeniu daty ten dzień nadszedł.

Blondyn kończył właśnie wiązać czarny krawat, gdy do pokoju wszedł ojciec Zayn'a. Spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się pokrzepiająco, widząc zapłakane, niebieskie tęczówki. Złapał go za ramiona i odwrócił przodem do siebie.

- Synu, jesteśmy w tym z Tobą. Jesteś silny i poradzisz sobie, nie jesteś sam. Możesz u nas zostać ile tylko potrzebujesz, rozumiesz? Widziałem, że przeglądałeś oferty pracy, ale nie chcę o tym nawet słyszeć.. Musisz skupić się na szkole, na pracę przyjdzie czas.- Powiedział poważnie, a niebieskooki poczuł, jak jego policzki płoną ze wstydu.

- J-ja.. Ja tylko chciałem jakoś Państwa odciążyć. Nie chcę byście mnie musieli utrzymywać. Dzięki pracy mógłbym coś wynająć..- Zaczął chłopak, jednak mężczyzna pokręcił głową.

- Oh, dzieciaku. Jesteś aniołem, jednak przede wszystkim musisz być dzieckiem. Nie martw się o takie rzeczy jak pieniądze. Jesteś już poniekąd Malikiem, ja i Trisha Cię kochamy, rozumiesz? Dzięki Tobie Zayn ma cel w życiu i jestem szczęśliwy, że trafił na Ciebie, bo lepszego przyjaciela nie mógłbym sobie życzyć dla mojego syna. Ze wszystkim Ci pomożemy, tylko nie rzucaj szkoły.

Niall pokiwał głową zgadzając się. Nie ufał swojemu głosowi, bał się, że rozklei się jeszcze bardziej. Yaser potarł jego ramiona w pocieszającym geście i po chwili opuścił pokój. Blondyn wziął kilka uspokajających oddechów i również wyszedł. Przed wyjściem założył buty i po chwili Państwo Malik z Zayn'em i Niall'em jechali w stronę kościoła. Trisha i jej mąż stwierdzili, że pojadą już na cmentarz, a Zayn wraz z Niall'em weszli do budynku kościoła.

- Nie masz problemu z tym? To znaczy.. Nie zrozum mnie źle, ale chyba nie jesteś chrześcijaninem?

Mulat spojrzał na niższego chłopaka.

- Nie jestem, bo chrześcijanin tańczy, a ja mam dwie lewe nogi.

Blondyn parsknął śmiechem, zarabiając oburzone spojrzenie jakiejś starszej pani. Kojarzył ją, bo jej kot regularnie obsikiwał ich wycieraczkę. Gdy rozejrzał się po świątyni ujrzał GO.

Greg siedział kilka ławek od nich, z piękną kobietą i około trzy-letnim chłopczykiem. Horan zgadywał, że to jego syn i żona. Poniekąd cieszył się z jego szczęścia, jednak nie mógł nic poradzić na gniew, który na niego spłynął. Był zły, że jego brat tak po prostu ruszył do przodu mając kompletnie gdzieś to, że on został sam z Maurą i męczył się tyle lat z jej pijaństwem i przemocą.

Ich spojrzenia skrzyżowały się, jednak starszy odwrócił wzrok. Blondyn prychnął pod nosem, kręcąc tylko głową, gdy Malik posłał mu zdziwione spojrzenie.

Gdy msza dobiegła końca i urna została umieszczona w specjalnej „Ścianie pamięci" blondyn odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że gdziekolwiek jest jego matka ma się teraz lepiej niż za życia. Mimo piekła, jakie przeszedł przez ostatnich kilka lat kochał ją i tęsknił za nią. Tęsknił za Maurą z czasów, gdy jego ojciec był u jej boku.

Miał już razem z Zayn'em opuścić cmentarz, jednak zatrzymał się słysząc, jak ktoś woła jego imię. Przeprosił Mulata i obiecując, że zaraz dołączy do niego i rodziców w samochodzie poczekał, aż jego brat podejdzie. Zmierzył go wzrokiem i zobaczył skruchę na jego twarzy.

- Hej Ni. Posłuchaj.. Nie będę owijał w bawełnę. Chcę Cię przeprosić i jakoś naprawić naszą relację. Zachowałem się jak palant, że uciekłem, w dodatku odcinając się od Ciebie.. Jak mogę to naprawić?- zapytał patrząc na młodszego z nadzieją.

- Daj mi swój numer i jeszcze o tym pogadamy. Teraz chcę stąd już po prostu odejść.- westchnął i podał bratu swój telefon.

Wychodząc z cmentarza bił się z myślami, czy na pewno jego decyzja była słuszna.

***

Miłego wieczoru! ♥️♥️♥️

Sunshine (Ziall)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz