7

42 6 4
                                    

W myślach poganiał kierowcę tego cholernego rzęcha, którym chcąc nie chcąc musiał przemierzyć jeszcze kilka przystanków, by dotrzeć do celu. Z każdym razem, gdy autobus hamował, by zatrzymać się na światłach lub przystanku czuł, jak żołądek zaciska mu się w supeł. Walczył z wewnętrznym głosem, który mówił mu, że TO jest jego winą. Z każdą sekundą zgadzał się z nim coraz bardziej.

Gdy w końcu dojrzał swój przystanek niemal wyskoczył, nie czekając nawet, aż drzwi otworzą się do końca. Biegł szaleńczo, pokonując dystans w kilkunastu susach. Wpadł jak burza do poczekalni, w której nie było o tej porze zbyt wielu ludzi. Pomieszczenie było jasne i po chwili zaczęły boleć go oczy od ostrości światła, które było tak różne od ciemności panującej za oknem. Zebrał się w sobie i uspokajając oddech podszedł do recepcji. Po drugiej stronie siedział młodo wyglądający chłopak, nie mógł być dużo starszy od niego. Spojrzał w górę i ich spojrzenia się skrzyżowały, na co chłopak nieznacznie się ożywił. Mulat zacisnął delikatnie dłonie w pięści, by nie wybuchnąć.

- Dobry wieczór. Szukam Niall'a Horana, przywieziono go tutaj około godziny temu.

Był z siebie dumny, głos nie zadrżał mu i nie rozpłakał się. Gdyby nie sytuacja klepnąłby się w nagrodę w tyłek, ale to nie czas i miejsce na takie akcje. W domu nadrobi.

- Jest Pan kimś z rodziny?- zapytał recepcjonista, a mulat dojrzał na jego piersi plakietkę „C.Hood". Już miał zacząć go błagać, by powiedział mu, gdzie leży Niall, gdy usłyszał za sobą poirytowany głos.

- A Ty co tutaj robisz?

Odwrócił się, by ujrzeć Harry'ego. Jego brwi były ściągnięte w grymasie niezadowolenia i złości. W dłoni trzymał papierowy kubek, zapewne z kawą z automatu. Jego oczy były zmęczone, cała jego postawa wykazywała wyczerpanie. Wskazywał na to fakt, że był lekko zgarbiony, włosy były w nieładzie, a koszulkę miał ubraną na lewą stronę. Zayn poczuł się jak intruz, jednak nie da się zastraszyć i nie odpuści, dopóki nie dowie się co z Niall'em.

- Niall miał odezwać się po powrocie do domu, ale tego nie zrobił, dlatego zacząłem się do niego dobijać. W końcu telefon odebrała pielęgniarka i powiedziała, że przywieźli go tutaj, ale nie powiedziała nic więcej. Powiedz mi, co się stało Harry. - pod koniec jego głos lekko się załamał. Wbił pełen błagania wzrok w loczka, ale jego spojrzenia zamiast złagodnieć zaczęło ciskać jeszcze więcej gromów.

Starszy chłopak złapał Malika za łokieć i pociągnął go w stronę sal. Przez szybę, do której go przycisnął zobaczył blondyna. Nie był to jednak ten sam Irlandczyk co kilka godzin wcześniej. Ten za szybą leżał w łóżku, blady jak śnieg, z zamkniętymi oczami. Skórę chłopaka naznaczyły liczne siniaki, zadrapania i otarcia. Jego lewa ręka była owinięta bandażem. Do ręki miał podłączoną kroplówkę, a na klatce piersiowej przyklejone były kable do monitorowania jego EKG. Jego oddech był miarowy, co trochę uspokoiło Zayn'a. Serce Mulata krajało się na widok chłopaka, który jeszcze kilka godzin temu śmiał się razem z nim omawiając grę aktorów, żywo przy tym gestykulując. Teraz leżał tutaj, nieprzytomny, posiniaczony. A Zayn mógł tylko patrzeć i ocierać łzy, które co rusz spływały po jego policzkach.

- To, że tutaj teraz leży to Twoja wina. I nie wypieraj się, sam zdajesz sobie z tego doskonale sprawę. Gdyby Niall mnie posłuchał i nigdzie z Tobą nie szedł, to teraz spałby w domu, a nie w szpitalu.

Żołądek Mulata znowu przewrócił się na jego słowa, ale nie dał po sobie tego poznać. Musiał być silny, by dowiedzieć się, co się stało. Loczek jakby widząc w jego oczach nadchodzące pytanie kontynuował.

- Niall wracał do domu z waszego spotkania - ostatnie słowo wręcz wypluł - gdy zaczepił go jakiś ćpun. Chciał od niego siana na prochy, ale Niall nic mu nie dał. Ten poszedł za nim i kilka ulic dalej omal nie zatłukł go z kolegami na śmierć. Uciekli, zostawili go. Gdyby nie jakiś starszy pan z psem to leżałby tak do rana i niewiadomo, czy dożyłby świtu.

Gdy skończył Zayn czuł, jakby z płuc uciekło mu całe powietrze. Usiadł na pobliskie krzesło by przetworzyć wszystkie informacje, a Harry patrzył na niego z wściekłością w oczach.

Zielonooki był zazdrosny i zły, widział, do czego dążył Malik, jednak nie miał pomysłu co z tym zrobić. Jego jedyną obroną był atak.

- Kiedy Niall z tego wyjdzie nie chcę Cię przy nim widzieć. Masz z nim nie rozmawiać, nawet nie patrzeć się w jego stronę. Odkąd się pojawiłeś są same problemy, w naszym związku też mieszasz. Nie mam zamiaru stać z boku i na to patrzeć. Nie chcę Cię widzieć w pobliżu mojego chłopaka, zrozumiano?

Na te słowa mulat podniósł w końcu wzrok na zielonookiego, który miał coś na kształt triumfu na twarzy. Wściekł się, jednak resztkami sił opanował się, by nie wybuchnąć. Wziął wdech i podszedł do chłopaka, patrząc mu w oczy. Ton jego głosu był twardy i sprawił, że część pewności siebie Styles'a zniknęła.

- O tym, z kim się zadawać a z kim nie zadecyduje Niall. Nie masz prawa go do niczego zmuszać ani tym bardziej rozkazywać mu czy wybierać znajomych. Swoją drogą zabawne, jak tutaj próbujesz mnie zastraszyć, a w szkole nawet się nie przyznajesz, że jesteście razem. Jak śmiesz mnie pouczać czy oskarżać, kiedy ty sam nie jesteś bez skazy? Kiedy ostatnio gdzieś go zabrałeś? Kiedy spędzałeś z nim czas? Niall cieszył się jak małe dziecko, gdy zabrałem go do teatru. Znasz go na wylot, ale jednak nie wiesz, że chciałby zostać aktorem. Nie znasz jego marzeń, masz to gdzieś Styles, bo nie słuchasz go, gdy mówi. Masz przy sobie skarb, którego nie doceniasz, bo Twoja zjebana reputacja i możliwość jedzenia przy stole dla elity są ważniejsze. Ogarnij się. I nie wyjdę stąd dopóki Niall się nie obudzi i sam mnie nie wyrzuci.

Na dowód swoich słów usiadł na krześle z założonymi rękami. Harry czuł, jak zalewa go złość.

- Nic nie wiesz o tym co jest między nami.- wywarczał w stronę Mulata. Ten spojrzał na niego lekko smutno.

- Masz rację. Ale wystarczy, że widzę jak Niall się stara, jak ty reagujesz na to wszystko. I widziałem jaki szczęśliwy był wieczorem. Umiem dodać dwa do dwóch, Harry. Jeśli go kochasz to ratuj to co wam zostało.

Bolało jak cholera, ale szczęście blondyna zaczęło liczyć się dla niego bardziej niż jego potrzeby. I jeśli to szczęście miał dać mu Harry.. To on w tym pomoże.

***

Hej kochani! Dajcie proszę znać, co sądzicie o tym ff :) ściskam mocno :)

Sunshine (Ziall)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz