Następnego dnia chłopcy zostali w domu Malika. Jego rodzice musieli iść do pracy, jednak zostawili im trochę pieniędzy, jeśli chcieliby wyjść lub zamówić coś do jedzenia. Oboje rozmawiali jeszcze długo po tym, jak dwoje nastolatków skierowało się do pokoju wyższego. Uznali, że nie ważne co by się nie działo, muszą pomóc blondynowi. Nocą opowiedział im wszystko, jak wyglądało jego życie. W tamtej chwili czuł się tak przytłoczony, że mimo wstydu potrzebował to z siebie zrzucić. Mówił długo, o tym, jak jego rodzice rozstali się. O tym, jak Greg wyprowadził się, odcinając się od wszystkich. Jak jego matka zaczęła pić, kompletnie ignorując jego próby pomocy. Opowiadał o tym, jak prześladowano go w szkole ze względu na orientację czy dobre oceny. Nie mówił jednak o Harrym, pomyślał, że nie ma to kompletnie związku ze sprawą. Poza tym nie chciał o tym myśleć, ponieważ była to kolejna, dobijająca go sytuacja.
Po południu telefon Niall'a zadzwonił, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Harry'ego. Chłopak zmarszczył brwi i napotkał zdziwione spojrzenie Zayn'a. Byli akurat w trakcie załatwiania spraw związanych z pogrzebem. Mogli to zrobić online, za co Niall dziękował Bogu. Nie czuł się na siłach by jeździć po domach pogrzebowych czy przeglądać katalogi z urnami i trumnami.
- Halo? - zaczął niepewnie, gdy w końcu odebrał połączenie. Jego głos był zmęczony. Po drugiej stronie słuchawki można było usłyszeć zmartwiony jak i zły głos, należący do Styles'a.- U Zayn'a. Nie mogłem wrócić do domu..- po tych słowach zapanowała cisza, jednak chwilę później loczek zaczął wrzeszczeć tak, że Irlandczyk musiał odsunąć telefon od ucha. Gdy w końcu się wykrzyczał Niall odezwał się ponownie.- Spotkajmy się za godzinę pod szkołą, porozmawiamy normalnie, a nie przez telefon.- nie słysząc sprzeciwu zakończył połączenie i schował telefon do kieszeni. Usiadł ciężko na krześle i schował twarz w dłoniach, opierając łokcie na stole.
Mulat usiadł obok niego i objął, by po chwili niebieskooki oparł głowę na jego ramieniu. Z każdym następnym razem czuł się z tym coraz lepiej, ponieważ wiedział, że Niall mu ufał.
- Mam iść z Tobą? Brzmiał na wściekłego- zaczął mulat, jednak blondyn pokręcił głową.
- Nie, Zee, ale dziękuję. Po prostu.. Pewne rzeczy muszę zrobić sam. Niedługo wrócę- podniósł się i objął Malika. Po chwili skierował się do drzwi, a następnie po ubraniu butów i bluzy wyszedł na ulicę.
Gdy jechał autobusem w głowie układał sobie całą rozmowę z loczkiem, wciąż nie będąc pewnym, co powinien zrobić. Ostatnimi dniami myślał nad wszystkim i co rusz wyciągał inne wnioski, każde następne zadziwiały i przerażały go co raz bardziej. Potrząsnął delikatnie głową, odrzucając od siebie każdą falę myśli, która chciała zalać jego umysł na nowo. Nie mógł okazać słabości lub zawahania, nie teraz.
W końcu dojechał na miejsce i skierował się w stronę szkoły. On już czekał. Niall przyjrzał mu się i uśmiechnął się delikatnie na jego widok. Mimo wszystko Harry był przystojny z tymi swoimi lokami, długimi nogami i w kwiecistych koszulach, na których punkcie miał obsesję. Jego spodnie były niemoralnie przylegające do szczupłego ciała, jednak pasowało to do zielonookiego. Najśmieszniejsze w całej sytuacji było to, że jeszcze pół roku temu blondyn na sam widok doszedłby w spodnie tu i teraz, lub dał się pokroić i pędził jak na skrzydełkach na spotkanie z nim. Cieszył się wtedy z tych ochłapów uwagi, które dostawał i próbował sobie wmawiać, że to nic takiego, że tak musi być. Teraz już wiedział, że życie wcale nie musi wyglądać w ten sposób. Nie czuł tego. Przyjechał tutaj tylko, by to w końcu załatwić.
Poczuł silne ramiona zgarniające go w uścisk i obraz przysłoniło mu większe ciało. Przymknął oczy, zaciągając się jego zapachem, bo cholera, brakowało mu Hazzy. Sam nie wiedział, czy to wszystko było dobrym pomysłem, jednak to, co stało się chwilę później utwierdziło go tylko w słuszności swojego zdania.
- Dzwoniłem do Ciebie. Przykro mi z powodu Maury. Dlaczego nie przyszedłeś do mnie? Jestem Twoim chłopakiem do cholery!- starszy odsunął od siebie młodszego na długość swoich ramion i zacisnął dłonie na tych należących do mniejszego, lekko nim potrząsając. Blondyn zacisnął usta w wąską linię i przymknął oczy.
- B-byliśmy pokłóceni. Podejrzewałem, że i tak nie odbierzesz..
- Gdzie się w takim razie zatrzymałeś? Przyjechał Greg i Cię zgarnął? I czemu nie było Cię w szkole? Malika też nie by.. Oh- przerwał patrząc na młodszego z góry. Niebieskie tęczówki z niepewnością w końcu napotkały te zielone, w których nie było już współczucia czy troski. Była furia.- Zatrzymałeś się u Araba, no tak. Czemu wcześniej nie zauważyłem?
- Harry, Zayn to mój przyjaciel. Poza tym.. Serio? Pytasz się mnie o szkołę? Wczoraj zabito mi matkę, praktycznie wyjebano mnie w domu jak śmiecia, a ty pytasz mnie o szkołę?!- wyrzucił z siebie blondyn ciężko oddychając.
- Nie widzisz, co się dzieje?! Odkąd tylko pojawił się ten arab to wszystko między nami się rozwala! Latasz za nim jak ladacznica Niall i rozkładasz nogi, a nic o nim nie wiesz do kurwy! Jesteśmy ze sobą ponad rok i nie spaliśmy ze sobą, a ty masz pretensje, że rucham Louis'a?! A co mam robić, skoro mój własny chłopak mi nie daje?! Na ręcznym nie da się długo jechać, mam swoje potrzeby. Ile treningów zawaliłem, bo nie mogłeś wrócić do domu i trzeba było Cię zawieźć?! Ile razy jadłeś w moim domu, a ja do Twojego przez ostatnie lata nawet nie mogłem wejść?! Jesteś beznadziejnym chłopakiem Niall, przyjaźń była super, ale do związku się nie nadajesz. Lepiej zmień coś w sobie, bo zostaniesz całkiem sam i nawet ten arab będzie wolał ruchać kozy niż Ciebie!
Irlandczyk płakał, kuląc się wewnętrznie. Każde słowo raniło coraz bardziej, nie potrafił utrzymać pozorów. Spojrzał w oczy chłopakowi przed sobą, gdy te rozszerzyły nie do rozmiarów spodków.
- N-Niall.. J-ja. Wiesz, że ja.. O Boże, wybacz, n-nie chciałem..
- Daruj sobie Harry. Między nami koniec. Powiem Ci więcej: nie tylko koniec nas jako pary, ale i tej przyjaźni. Który przyjaciel wyrzuca drugiemu takie rzeczy, jak karmienie go czy pomoc? Robisz mi wyrzuty dzień po śmierci mojej matki, to chore i pokazuje, że masz całą sytuację w dupie. Gdzie się podział ten Harry, który zawsze śmiał się do rozpuku, służył pomocą i był moim najlepszym przyjacielem? Może nigdy go nie było, a ja widziałem tylko to, co chciałem zobaczyć? Nie mam zamiaru wyzywać Cię jak ty mnie, chcę tylko, byś więcej do mnie nie dzwonił. A i Harry..- spojrzał na loczka, w którego oczach błyszczały łzy- Powodzenia z Louis'em.
Po tych słowach odszedł prosto na przystanek, by chwilę później siedzieć w autobusie wiozącym go do domu Zayn'a. Odetchnął z ulgą, mimo raniących słów cieszył się, czując lekkość na myśl, że załatwił to, czego chciał.
***
Miłego dnia! Mam nadzieję, że czujecie się conajmniej dobrze :)

CZYTASZ
Sunshine (Ziall)
FanfictionKiedyś przychodzi moment, w którym odnajdujesz najjaśniejszą gwiazdę, która świeci tylko dla Ciebie. Innymi słowy Niall to klasowy prymus, jednak nie jest nim z wyboru. Harry, jego sekretny chłopak, od dawna nie potrafi się z nim porozumieć, czego j...