Budynek Przychodni był parterowy. "Praktyka lekarska. C.S. Scott" - głosił napis.
- To tu? - spytał Ethan, ściągając brwi, gdy samochód zatrzymał się przed wejściem.
- Na to wygląda, Paniczu - rzekł Simon, zerkając z zaniepokojeniem na nieruchomego Rubena - Nie jest za późno?
- Nadal oddycha - rzekł Master, spoglądając na ledwo kontaktującego Servanta - Ale jakby coś torowało mu drogę - rzekł ponuro - Pomóż mi go zanieść - polecił
Simon wyskoczył z samochodu i z pomocą Mastera wyciągnął omdlewającego Rubena, którego twarz była wyraźnie nabrzmiała i zaczerwieniona. Jego oddech był urwany, gorączkowy i płytki. Obydwaj mężczyźni podparli Rubena z dwóch stron i ruszyli w kierunku wejścia do przychodni, ciągnąc go między sobą.
- Oby było otwarte - wymruczał Simon nerwowo
Master Ethan nic nie powiedział, ściągając tylko mocno usta. Simon pociągnął drzwi, które uchyliły się, potrącając dzwonek umieszczony nad wejściem. Jego ton zabrzmiał dziwnie radośnie. Ruben z trudem złapał kolejny oddech. Z jego ust ciekła bezładnie ślina, oczy były wpółprzymknięte, a nogi nie mogły utrzymać ciężaru ciała.
Na widok wchodzących, młoda recepcjonistka uniosła się i rzekła:
- A cóż to...?
- Potrzebujemy pilnej pomocy - rzekł sucho Ethan
- Czy byli Panowie umówieni? Wymagana jest wcześniejsza rejestracja - rzekła kobieta - Tu jest formularz, jeśli pacjent nie jest zgłoszony do poradni.
Ethan obrzucił gniewnym wzrokiem kilkoro ludzi zgromadzonych w poczekalni.
- On potrzebuje pilnej pomocy! - wycedził - Nie mam czasu wypełniać dokumentów!
- Jak Pan to sobie wyobraża? - zapytała Recepcjonistka - Lekarz Pana nie przyjmie bez wypełnionych druków.
- On ledwo oddycha! Jak będziemy wypełniać druki, nie doczeka pomocy! - wycedził Master i obrócił się, obrzucając silnym spojrzeniem ludzi zgromadzonych w poczekalni
- Sto dolarów dla każdego kto nas przepuści! - wycedził - Simon dziś jeszcze przywiezie państwu pieniądze!
Natychmiast zrobiło się poruszenie.
- Ależ proszę, proszę! - wymamrotała starsza kobieta - Ja jestem pierwsza, proszę wejść przede mną!
Simon i Młody Master z trudem przemieścili Rubena pod Gabinet.
- A skąd wiadomo, że oni mają te 100$. Tu jest siedem osób, toż to dużo pieniędzy! - rzekł szeptem starszy mężczyzna
Ethan obrzucił go nieprzychylnym spojrzeniem.
- Nawet jakbym nie miał, on się dusi - rzekł sucho - Uprzejmość nakazuje go przepuścić. Ktoś tam jest? - zapytał, wskazując głową na Gabinet.
- Taaam...? Moja żona. - rzekł starszy mężczyzna
- Zapukaj - polecił Ethan Simonowi
Ten zapukał, a następnie nacisnął klamkę.
- Proszę nie wchodzić do Gabinetu! - krzyknęła Recepcjonistka - Obowiązują zapisy!!!
- Dusi się! - rzekł Simon, gdy drzwi uchyliły się i zza biurkiem dostrzegli lekarza, szpakowatego mężczyznę w wieku około pięćdziesięciu lat.
Ten natychmiast uniósł się. Wystarczyło jedno spojrzenie na Rubena by wiedział, że sprawa jest poważna.
- Pani Lenard, proszę wyjść - rzekł do starszej kobiety siedzącej za biurkiem - Co się dzieje? - spytał Ethana
CZYTASZ
Wadliwy towar
General FictionKrótka opowieść osadzona w uniwersum Drugiej Drogi. Rozdziały będą publikowane codziennie ub prawie codziennie przez kolejne dni. +18.